ŚBK: 8 najdziwniejszych książek, które mam w swojej biblioteczce

Inspirując się jednym pudełkiem Szymona Hołowni w książce Wszystko w porządku. Układamy sobie życie, postanowiłam zachęcić grupę Śląskich Blogerów Książkowych do stworzenia w tym miesiącu podobnego wpisu, dotyczącego najdziwniejszych książek, które mamy na domowych półkach. O większości z nich tu już pisałam, dlatego zamiast się rozpisywać, będę podawać linka do ich recenzji.

Kolejność jest przypadkowa

Kupa wiedzy – Paul Kleinmann

O tej książce pisałam niedawno. Dalej, zgodnie z przeznaczeniem, leży w łazienkowej szufladzie, czekając na stosowne okoliczności. Nie jest to książka, którą można przeczytać jednym ciągiem, a raczej jest sposobem urozmaicenia długotrwałego czasem urzędowania w toalecie. Ciekawy pomysł, niebanalna książka, o której pisałam więcej tutaj.

 

Krótka historia waginy – Debby Herbenick, Vanessa Schick

Tak się składa, że najdziwniejsze książki są te, które w szczególny, ale nietypowy sposób dotykają naszego ciała. Do takich należy też Krótka historia waginy. Poza analizą budowy anatomicznej oraz porad higienicznych i estetycznych, znaleźć tu można przepisy na kostium, piórnik na podpaskę – a to oczywiście w kształcie waginy. W ogóle „dziwna” jest ta cała seria Historii… z tego cyklu mam też Historię nagości, ale poza tym, że wiele czytelniczek oprawiało książkę szarym papierem, by móc ją czytać w publicznych miejscach – sama książka dotyczy pewnego zagadnienia kulturowego i to dziwnych nie zaliczyłabym jej.

Prześpisz się za darmo – George Johnston

Intrygujący tytuł, prawda? Aż byłam ciekawa, co ta książka w sobie kryje i kiedy poszukiwałam jakichś informacja o niej, trafiłam na romantyczną historię związaną z tą książką. Na pewnym forum użytkownik podzielił się informacją, że tę książkę dostała jego babcia od biednego dziadka zamiast pierścionka zaręczynowego. Niebanalne oświadczyny, książką o dość wymownym w tej sytuacji tytule.

 

 Podręcznik do gramatyki opisowej

Byłam szczerze zaskoczona, skąd taki podręcznik znalazł się u mnie? Mama jest po pielęgniarstwie, tata po Akademii Muzycznej, dziadkowie albo po zawodówce, albo bez wykształcenia. Więc skąd to się wzięło? Podejrzewam, że przyszłe pokolenia mogą podejrzewać, że to ja mogłam się przyczynić się do zaistnienia tej książki w domowym księgozbiorze, bo wydział polonistyczny zawsze będzie się z zajęciami gramatyki opisowej. Po rozmowie z mamą dowiedziałam się, że to zapewne od zaprzyjaźnionej matematyczki, znajomej moich dziadków. Informacja ta nadal niezbyt uzasadnia ten fakt.

Życie. Podręcznik sztuki przetrwania – Łukasz Miszewski 

Kolejny dziwny egzemplarz recenzencki, na który dałam się skusić. Teoretycznie podręcznik, poradnik, w praktyce leksykon, który nieco przypomina Nonsensopedię.

 

 

Świętochłowickie pamiątki pióra – Edward Brzozowski, Stefan Wajda

Ta książka nie pojawiłaby się w tym zestawieniu, gdyby nie to, że ze Świętochłowic pochodzi moja matka (która swoją drogą w tej książce znalazła kilku „znajomych”), a na ten egzemplarz trafiłam w Krakowie, na swoim wydziale…
Rzecz jasna żadnego innego studenta ta książka nie zainteresowała, a mnie po prostu nie wypadało ją zignorować.

Czerwone zorze – Władysława Głodowska- Sampolska

To coś w rodzaju białego kruka. Choć sama treść nie jest wartościowa, bo to mówiąc krótko – wspomnienia komunistki, to przez chęć zrecenzowania jej w ramach wyzwania „Kolorowe czytanie” i nie mocy znalezienia żadnej wzmianki o niej w internecie – sprawiło, że jest to książka wyjątkowa. Historia tej książki też jest dziwna, bo w środku ma pieczątkę algierskiej biblioteki. Tym razem od ojca dowiedziałam się, że najprawdopodobniej zabrał ją, kiedy likwidowali jakąś bibliotekę.

Silkeridderen – Henning Mankell

Nie trawię Kurta Wallandera, przez co do kryminałów Mankella podchodzę z dużym sceptycyzmem. Jednak kiedy spośród bibliotecznych wyrzutków trafiłam na to wydanie w twardej oprawie, wzięłam w przekonaniu, ze mieć Mankella w oryginale to nie byle co. Niestety, choć zrozumienie opisu mieszczącego się na okładce książki nie było dla mnie problemem, zawdzięczam to lekturze polskiego Mężczyzny, który się uśmiechał, to nie mogłam zrozumieć, dlaczego tytuł nie jest zgodny z oryginalnym. Później doczytałam na stronie tytułowej, że to przekład na norweski. Nie wiele się pomyliłam… Co nie umniejsza faktu, że posiadanie norweskiej wersji kryminału z nienawidzonego przez siebie cyklu jest bardzo dziwne.

I chyba na tym skończę. Mogłabym pisać jeszcze o wielu książkach, białych krukach, obcojęzycznych, które w wyniku mało-rozsądkowego entuzjazmu przygarnęłam ja lub tata do domu. W swoim księgozbiorze posiadam książki dziwne ze swej „natury” i dziwne z powodu historii związanej z ich pojawieniem się w domu. A to właśnie przez takie historie lubię grzebać między półkami.

6 thoughts on “ŚBK: 8 najdziwniejszych książek, które mam w swojej biblioteczce

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *