Miałam o komiksach już tu nie pisać, a jednak poznałam komiks, który jest najpiękniejszy, najbardziej niesamowity spośród tych już poznanych i byłoby grzechem, gdybym o nim tu nie wspomniała. To co mi zwykle w komiksie przeszkadza to treść przekazywana w dwóch formach: tekście i obrazie. Na pierwszych zajęciach z komiksu powiedziałam, że czytając komiks, najpierw analizuje się ilustrację, a później jako uzupełnienie czyta się tekst w chmurkach. W praktyce skupiałam się na tekście nie patrząc wnikliwie na ilustrację, szczególnie jeśli grafika swoim stylem mnie nie zafascynowała.
Przybysz jest komiksem pozbawionym słów, narracja została ograniczona do cieniowanych ołówkiem ilustracji, na które mogłam patrzyć godzinami, je głaskać i zazdrościć Shaun’owi Tan’u (wybaczcie, za chiny nie wiem jak odmienić to nazwisko, jeśli ktoś wie, będę wdzięczna za korektę) tak miękkiej kreski. Zazdroszczę, bo moja kreska jest mocna, ciężka i twarda, przez co nigdy nie polubiłam rysunku. Rysunki są zachwycające nie tylko przez wspomnianą kreskę i wielki dar ilustrowania rzeczywistości zarówno prozaicznej jak i totalnie fantazyjnej, ale przez ich niewątpliwą wymowność. Jasno widać emocje bohaterów, napięcie akcji, jej wątki, których przebieg zaskakuje czytelników. Ja spodziewałam się, że historia będzie dotyczyć katastrofy Titanica. Wynikało to z sporej ilości kadrów statku, którym płynął ojciec opuszczający swoją rodzinę. Inni czytelnicy spodziewali się wyjazdu na wojnę, co sugerowały kadry prezentujące badania i selekcję przybywających z walizkami mężczyzn. Natomiast świat, który zastajemy po opuszczeniu statku i załatwieniu wszelkich formalności, zaskakuje. I tak właściwie do końca nie wiem jak określić to miejsce, charakteryzujące się oryginalnymi budowlami i nieznanymi, ale uroczymi zwierzęcymi stworkami, pełniącymi funkcję domowych pupilków. Wiem natomiast jedno, jest to obce miejsce zarówno dla tytułowego emigranta, jak i czytelnika. Ale jest to miejsce, które warto poznać.
Niesamowicie wymownym i pięknym kadrem była ilustracja walizki, kryjącej wspomnienia. Owszem, obrazy na ostatnich stronach, zajmujących całe dwie dwie plansze też robią wrażenie, ale ten kadr z walizką jakoś szczególnie utkwił mi w pamięci.
Myślę, że Przybysz zachwyci nawet tych, którzy od komiksów trzymają się z daleka.
Ocena: 6/6 – w moim rankingu otrzymuje tytuł komiksu roku 2013
Inspiracja: poszukać innych komiksów pozbawionych tekstów – ten brak zwiększa komfort lektury. Jeśli takie znacie, to polećcie!
No nie, nikt nic? Sama też nic nie polecę, bo akurat nie pamiętam niemych, a sama mam nikłe zasoby.
Ale może Craig Thompson będzie Ci odpowiadał, polecam.