Są książki, kiedy podczas lektury od razu wiadomo, że ma się do czynienia z debiutantem, bo warsztat literacki mocno kuleje, opisy są nie dopracowane, język albo szkolny albo po prostu nie poprawny. Są też takie powieści, które przyjmujemy jak kolejną powieść wyrobionego i doświadczonego pisarza i z niemałym zdziwieniem przyjmujemy do świadomości fakt, że to jego pierwsza książka.
Tak też było z Arcanus Arctica Dariusza Pawłowskiego, jego kryminał czyta się jak najlepsze tytuły w tym gatunku. Jest pomysł, przemyślana konstrukcja (prawie, bo rozdziały dotyczące ogólnej sytuacji na świecie niesplatające się z głównym wątkiem zwodzą czytelnika za nos – moim zdaniem niepotrzebnie), intryga i niejednoznaczni bohaterowie. Akcja dzieje się na Arktyce, gdzie przeprowadzane są badania naukowe pod kierunkiem Henryka Arctowskiego (nie, to nie jest przypadek). Do końca pobytu w tych ciężkich warunkach zostaje raptem parę miesięcy, kiedy ginie jedna osoba z ekipy. Po bliższych oględzinach okazuje się, że nie był to wypadek, a morderstwo. Kto zatem z ich ekipy dokonał tego czynu? I czy będą kolejne ofiary? Kiedy sytuacja na Arktyce robi się poważna, w Polsce w tym czasie zostaje wprowadzony stan wojenny, wskutek czego stacja badawcza nie jest w stanie nawiązać połączenia z krajem, do którego jej członkowie mieli nadzieję niebawem wrócić.
Nie wiem, skąd u mnie się bierze sceptycyzm do umiejscowienia kryminały na biegunie północnym, kiedy po raz kolejny mogłam się przekonać, że ta zimowa sceneria nie tylko nie szkodzi tajemniczej aurze, ale wręcz podbudowuje napięcie akcji. Świetnie to wyszło Alistairowi MacLeanowi, którego wpływy dostrzegałam w prozie Dariusza Pawłowskiego, jak się później okazało niesłusznie, gdyż autor zapewniał mnie, że nikim się nie inspirował. Wiadomo, czytelnicy wiedzą swoje, autorzy swoje… 😉 Nie mniej jednak polskiemu autorowi kryminał wyszedł zacny. Nawet o tyle lepszy od „poprzednika”, że nie stosował w nim języka specjalistycznego, który niezainteresowanym tematyką inżynieryjną utrudnia lekturę.
Bardzo się cieszę, że autor już pisze kolejną książkę, bo tak porywające i dobrze napisane powieści chce się czytać. Ponadto rodzą nadzieję, że wśród obecnie debiutujących pisarzy znajdą się takie jednostki, z których obecne pokolenie nie będzie musiało się wstydzić. Tymczasem na kolejną powieść Dariusza Pawłowskiego wyczekuję z niecierpliwością. Polecam gorąco!
Ocena: 5/6
Jestem żywo zainteresowana pożyczką. 🙂 Poza tym zaintrygowały mnie „rozdziały dotyczące ogólnej sytuacji na świecie niesplatające się z głównym wątkiem” – gdzieś się z czymś takim spotkałam, ale nie umiem sobie przypomnieć, gdzie, u kogo… Ale podobał mi się ten zabieg.
Rzeczywiście, ta książka ma niesamowity klimat !