Swoją drogą – Tomek Michniewicz

Najnowsza książka Tomka Michniewicza nie jest zwyczajnym reportażem z podróży. Niewątpliwą przyczyną tego jest to, że autor zabierał w podróż osoby bliskie, które miały doświadczyć to, czego mu inni zazdroszczą – podróży w nieznane, wielkiej przygody. Niewiele osób postrzega taką podróż jako ciężką i niebezpieczną pracę, jednak jeszcze mniej osób potrafi zdecydować się na wyruszenie w drogę. Drugą przyczyną nadzwyczajności książki jest zaobserwowanie rozwoju podróżnika i zmiany w postrzeganiu świata. Nie jest to zmiana duża, bo w poprzednich książkach uwagi Michniewicza były równie celne i spostrzegawcze, ale świadczy ona o jego rosnącym bagażu doświadczeń. Zresztą niejednokrotnie porównuje zachowanie swoich współtowarzyszy ze swoim sprzed kilku lat i wyraża pełne zrozumienie dla ich odruchów i reakcji.

Swoją drogą opowiada o trzech podróżach: z przyjacielem do Kamerunu, z żoną do Arabii Saudyjskiej oraz z ojcem do Nowego Orleanu. Trzy zupełnie różne osoby, trzy miejsca o innej mentalności i charakterze, trzy odmienne wyprawy, które miały zmienić życie. (A to wszystko w trzeciej książce Michniewicza ;-P). Nie pokuszę się o cytowanie fragmentów, które mnie szczególnie zainteresowały, bo obawiam się, że większość książki tu by się znalazła. Dodam, że ciekawość częściowo starałam się zaspokoić przez obejrzenie multimediów, (sama nie rozumiem, dlaczego do nich nie zerkałam przy lekturze poprzednich książek), które dawały obraz tego, co dla nieobeznanego w danej kulturze było trudne do wyobrażenia.

U Michniewicza szczególnie cenię podwójną perspektywę. Z jednej strony czytamy o osobistych doświadczeniach i przeżyciach, reakcjach wynikających z niezrozumienia mentalności danej kultury. Z drugiej strony autor przedstawia nam, najwyraźniej to widać w rozdziale dotyczący Arabii Saudyjskiej, jak wygląda życie z perspektywy tubylców. To co nam, Europejczykom wydaje się być „nienormalne”, „chore”, „złe”, dla np. Saudyjczyków jest wizją szczęścia i stabilności. Tu Tomek Michniewicz często zwracał uwagę na rolę mediów, które fałszują nam obraz krajów islamskich – a ten medialny obraz staje się źródłem europejskiego myślenia o innych. Zastanowiło mnie przy tym pewne zjawisko. Skoro w rzeczywistości nie jest tak źle, to dlaczego powstaje masa książek biograficznych o nieszczęśliwych kobietach urodzonych i wychowujących się w takich krajach. Szybko można zauważyć, że tu rolę też odgrywa polityka medialna. Inną sprawa jest to, że szczęśliwe kobiety raczej nie opuszczają kraju, a u siebie pisać książek nie mogą.

Swoją drogą jest książką poszerzającą horyzonty na wielu płaszczyznach, nie tylko kulturowych, dzięki reportażom z podróży do obcych nam regionów świata, ale też w relacjach międzyludzkich. Między opisami Kamerunu, Arabii Saudyjskiej i Nowego Orleanu przewijają się prywatne rozmowy Tomka Michniewicza z ojcem, żoną, przyjaciółmi. Rozmowy te nie tylko dają czytelnikowi szerszy obraz postaci autora, ale przede wszystkim wiele mówią o ludziach, którym niespodziewanie było dane zetknąć się „face to face” z obcą cywilizacją. Z kolei wymiany zdań z tubylcami pozwoliły „od środka” poznać sposób postrzegania świata przez dane społeczeństwo. To potrafi zaskakiwać.

Podczas lektury stale zastanawiałam się, w jakie miejsce zdecydowałabym się wyruszyć w podróż. W końcu stwierdziłam, że chyba wolę o tym czytać niż przeżywać to na własnej skórze. Jestem chyba typowo książkowym podróżnikiem – zobaczyć mogę wiele, ale na papierze i ekranie. (Rzecz jasna mówię tylko o takich egzotycznych wyprawach).

Ocena: 5,5/6

Dla zainteresowanych: 7 maja o 18:10 w Krakowie na Uniwersytecie Ekonomicznym będzie spotkanie z autorem. Pełną listę spotkań autorskich znajdziecie tutaj.

Za książkę dziękuję

1 thought on “Swoją drogą – Tomek Michniewicz

  1. Dopiero teraz czytam tę książkę, dostałam ją w prezencie. Chociaż twórczość Michniewicza znam z innych pozycji. Ja uwielbiam jego styl pisania – tę swobodę opowieści, bez spinania się i zastanawiania, czy to na pewno jest dobrze.
    I byłam na spotkaniu autorskim z Tomkiem i tam już w ogóle poczułam, że mogłabym go słuchać codziennie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *