Pan tu nie stał! Demoludy

Jakież było moje zaskoczenie, kiedy na jednym blogu poświęconym grom planszowym (mogę to uznać jako skutek Komentarzowego Wyzwania), zobaczyłam pudełko Pan tu nie stał!, ale takie jakby inne. Okazało się, że kilka dni temu wydawnictwo Egmont wydało kontynuację drugiej peerelowskiej gry (po Kolejce): Demoludy.

Tym razem gracze wyjeżdżają peerelowskimi samochodami (od kultowego malucha przez Fiat 125p, Syrenkę, Dacię, Skodę, Wartburga na Trabancie skończywszy) za granicę, by nabyć towary zagraniczne. Walutą, jaką dysponują gracze, są polskie towary umożliwiające handel wymienny oraz, kiedy te nie wystarczą, dolary. W grze mamy możliwość wyjazdu do Turcji, Czechosłowacji, NRD, ZSRR i WRL. Aby wygrać grę należy zdobyć produkty z czterech państw (w wariancie rozszerzonym dochodzi wymóg, aby suma wartości tych towarów wynosiła przynajmniej 10). Jak można tego dokonać? Otóż rozgrywka polega na licytacji towarów. Osoba rozpoczynająca grę wybiera jeden z żetonów produktów znajdujących się na paszporcie oraz kładzie przynajmniej jedną ze swoich kart towarowych o określonej wartości. Ważne jest to, że kolor kart towarowych musi odpowiadać kolorowi żetonu. Pozostałe karty można wyłożyć jako zakryte, ale tylko raz podczas jednej licytacji. Kolejny gracz, aby wziąć udział w licytacji, musi podbić stawkę wybierając swoje karty o wyższej wartości. Może też w ogóle lub w kolejnej kolejce zrezygnować z uczestnictwa w przetargu. Wówczas zabiera swoje karty i nie ma możliwości powrotu do licytacji. Licytacja trwa do momentu, kiedy wszyscy licytatorzy wycofują się i zostaje jeden zwycięzca, który zdobywa towar. Zwycięzca wybiera towar na kolejną licytację.

Generalnie gra powinna kończyć się w momencie zdobycia przez jednego z graczy czterech towarów z różnych państwa. Jednak w naszym pięcioosobowym składzie postanowiliśmy grać dalej, aż do wyłonienia osoby ostatecznie przegranej. (Tak przyznaję się, że głównie tą osobą byłam ja ;-)).

Demoludy

Ciekawym rozszerzeniem rozgrywki jest wprowadzenie do talii kart akcji, które pozwalają nieźle namieszać podczas przetargu. Dysponując kartami akcji możemy odrzucić innym graczom karty towarów, wymienić je między sobą lub ukraść dolary. Nagle może się okazać, że wygrywa osoba, która wcale nie ma przewagi punktowej, lecz najdłużej utrzymała się w procesie licytacji. Tu wyłania się obraz Polaka-kombinatora. 😉

Dodatkowo w pudełku jest plansza Bazar Różyckiego, którą można wykorzystać w pierwszej części gry jako kolejne obok sklepów miejsce, gdzie stoi się po towary. Różnica jest taka, że zaopatrzeniem bazaru są żetony z produktami zagranicznymi. Ponadto nieco inaczej wygląda ich przydział stojącym w kolejce graczom. Jeśli towarów jest więcej niż staczy kolejkowych (w przeciwieństwie do sklepu na bazarze równocześnie może być dostępnych więcej niż dwa towary), gracz mający przewagę punktową może zgarnąć więcej niż jeden towar (wartość zdobytych towarów nie odbiera punktów wartości kolejkowiczom). Żetony zagraniczne są dodatkowo punktowane za każdy kolor (jeśli posiada się produkty z trzech krajów, do sumy wartości żetonów dodaje się 3 punkty).

Czego dowiadujemy się o PRL-u?

Jest to pierwsza gra, która porusza zjawisko zagranicznych wypraw Polaków, obecne już od lat 50. XX w. Wiadomo, że wyjazdy zagraniczne nie były sprawą powszechną i łatwą do załatwienia. Paszport był niemal relikwią, o której każdy słyszał, ale mało kto widział, a jeszcze mniej osób mogło ją posiadać. Nie powinno więc nas dziwić, że jeśli gracze wyjeżdżają do innych krajów, to są to państwa należące do bloku sowieckiego. Turystyczne wyjazdy za granicę nie służyły celom wypoczynkowym, lecz nieoficjalnym operacjom handlowym, na które władza niemogąca poradzić sobie z deficytem towarowym w kraju dyskretnie zezwalała. Stąd takie wyjazdy stawały się coraz powszechniejsze, aż do lat 80., kiedy je ograniczono z obawy przed rozpowszechnieniem solidarnościowych nastrojów w pozostałych krajach socjalistycznych.

Żetony pokazują, jakie towary z danych państw cieszyły się największą popularnością w handlu wymiennym, jednak wartość żetonów, jak zastrzega wydawca, nie oddaje faktycznej wartości produktów, gdyż ta była zmienna.

Posługiwanie kartami akcji nie tylko ilustruje „kombinatorstwo” turystów handlowych, ale też stara się pokazać, z jakimi przeciwnościami losu nielegalni handlarze musieli się zmierzyć: od prozaicznej awarii samochodu po nieprzychylne konsekwencje spotkania z milicjantem czy celnikiem utrudniającym przewóz towarów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *