Chyba każdy z nas miał taki moment w życiu, w którym zastanawiał się, czy świat mnie otaczający istnieje równie realnie jak ja, czy ludzie wokół mnie też czują i myślą, czy może są tylko obiektami kreującymi moją życiową przestrzeń, a ja stanowię centrum dowodzenia? Niczym gracz komputerowy pokonujący kolejne przeszkody, realizujący zadania, by dojść do celu. Tak wygląda główna myśl filozofii egoistów. Są przekonani, że to oni są stwórcami wszystkiego, co ich otacza i spotyka, mają wpływ na to co się wydarzy, a rozmowa z innymi osobami, to w gruncie rzeczy rozmowa z samym sobą, ale z wizualizowanym obiektem. W końcu we śnie też rozmawiamy z ludźmi, robimy różne rzeczy w świecie, który jest wytworem naszej wyobraźni. Może ten „prawdziwy” świat działa podobnie?
Schmitt pokazał mi, czym jest prawdziwy egoizm, skąd się wziął oraz jaką filozofię życiową wyznaje egoista. Pobudził mnie do pytań, których nigdy nie zadawałam, nad kwestiami, o których nie myślałam wcale lub rozmyślałam w okresie dziecięcym. Wokół tej negatywnej (choć niekoniecznie, bo ostatnio raczej wręcz zachęca się do tego, by ludzie skupili się na sobie) postawy człowieka Schmitt wykreował doktrynę filozoficzną, jej przedstawiciela oraz pojawiających się w regularnych odstępach czasowych wyznawców.
A wszystko zaczęło się od niewinnego odkrycia w Bibliotece Narodowej, kiedy pewien doktorant piszący rozprawę doktorską na temat średniowiecznego językoznawstwa powiedział dość i postanowił przeczytać książkę dla przyjemności. Nie oczekujcie, że po tylu średniowiecznych publikacjach sięgnął po kryminał czy inny beletrystyczny gatunek. Losując książkę na chybił trafił wybrał słownik pojęć. Tam z kolei trafił na wyjaśnienie terminu egoizm, w którym po raz pierwszy pojawia się nazwisko Gasparda Languenhaerta. Biografia przedstawiciela tej niedorzecznej idei mocno zaintrygowała młodego naukowca, szczególnie z tego powodu, że Languenhaert praktycznie nie pojawia się w żadnych innych publikacjach. Podążając przerywanym śladem za największym egoistą świata, doktorant pozna opowieści ilustrujące to, z jakim niepoważaniem cieszył się XVIII-wieczny, holenderski filozof, poprowadzi sektę egoistów, a w końcu też odbędzie podróż do ojczyzny Gasparda, podczas której będzie mógł bezpośrednio spotkać się z podmiotem zainteresowań.
Im bardziej poznawałam strukturę świata skonstruowanego przez egoistów, tym lepiej wiedziałam, kim jest, a właściwie kim się okaże bohater. Zastanawialiście się nad tym, co się dzieje, kiedy na jednej sali spotka się kilka osób uważających się za centrum dowodzenia światem? Do tej konfrontacji musi kiedyś dojść, zwłaszcza, gdy szuka się zwolenników swojej filozofii. Wychodzi z tego paradoks, bo jak egoista, chcący panować nad wszystkim, może świadomie chcieć, aby otaczali go sami egoiści? Egoiści przecież nigdy nie będą się podporządkowywać.
Sekta egoistów to filozoficzne i błyskotliwe studium egoistycznej konstrukcji świata. Nie brak w niej problematycznych i intrygujących rozważań na temat, czy Bóg też jest egoistą, skoro egoista niczym Bóg kreuje świat? Czy Bóg został wykreowany przez egoistę, zatem nie miał wpływu na swoje stworzenie i na to co stworzył, bo działał zgodnie z wyobrażeniami egoisty?
Panie Schmicie, proszę o więcej podobnych studiów nad innymi postawami życiowymi. Wydaje mi się, że temat miłości, zdrady i choroby został w Pana książkach wyczerpany. Pora na nowe zagadnienia. Może filozofia pedantyzmu? Nie wątpię, że i ta doktryna zostanie znakomicie rozegrana przez Pańskich bohaterów.
Super! Kusisz i zachęcasz, a ja tę książkę już u siebie mam i czekam na wolną chwilę, by delektować się lekturą. Cieszę się, że Schmitt nie zawodzi i intryguje.
Lubię twórczość Schmitta dlatego też Książka była długo przeze mnie wyczekiwana, pokładałam w niej duże nadzieje i nie zawiodłam się. Ciekawe i zaskakujące zakończenie, zresztą jak cała książka. Naprawdę warto poświecić swój czas na lekturę.
Bardzo dziękuję za tę recenzję, tego szukałam!
pozdrawiam, Magda.
Cieszę się, że mogłam pomóc.