Modna i już! Moda w PRL

modna w prl

Pomyślałam, że zaoszczędzę Wam kolejnej krytycznej recenzji książki w tak krótkim odstępie czasowym, a w zamian krótko opowiem o otwartej wczoraj wystawie w Muzeum Narodowym w Krakowie: Modna i już! Moda w PRL. Nie wiem, czy silną potrzebę pójścia na ekspozycję o modzie w PRL powinnam motywować zainteresowaniami wokół PRL-u (które wbrew własnym zamiarom coraz bardziej rozszerzam na polu naukowym) czy kobiecą próżnością pragnącą pooglądać sukienki, czy może też zdobiącym gmach budynku kolorowym plakatem, który nie tylko przyciąga uwagę, ale też zachęca do zgłębienia tematu.

Nie poszerzyłam wiedzy, bo szara rzeczywistość i trudny dostęp do różnego rodzaju dóbr, ograniczający tworzenie i noszenie ubrań na miarę europejskich kolekcji mody oraz to, że Polacy i tak znaleźli sposób, by ich stroje jak najbardziej przypominały te zachodnie – wydaje się być oczywisty. Dostępne na wystawie stroje prezentowane na manekinach nie mają być odkryciem nie znanej mody. Jestem pewna, że każdy uczestnik wystawy te kroje i kolorowe materiały już widział. Pokolenie pamiętające czasy PRL-u będzie prawdopodobnie z nostalgią porównywał muzealną garderobą z zawartością własnej szafy. Młodsze pokolenie będzie kojarzyło kostiumy z filmów albo… z wystaw sklepowych i własnej szafy. Jak to możliwe?! Moda lubi się powtarzać, zapomniane kroje powracają do łask, peerelowska moda inspiruje także dzisiejszych projektantów. Spora część strojów była modna parę sezonów temu, ale na wystawie zobaczyłam też granatową, koronkową sukienkę, której model o identyczny kroju w kolorze czerwonym prześladuje mnie w H&Mie. (Mówię, że prześladuje, bo to są bardzo ładne sukienki, ale absolutnie nie pasujące do mojej sylwetki).

Choć nie sposób nie docenić pomysłowości ówczesnych projektantów wywodzących się głównie z łódzkiej Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych, nie chodziłam po sali z wyostrzonym apetytem na nowe sukienki. Nie podobały mi się, poza paroma wyjątkami. I to nie chodzi o krój czy jakość materiału, ale jego kolor i wzór. Dla mnie jest zbyt kolorowy. Oczywistym faktem jest, że materiał miał się odcinać od szarej rzeczywistości. Może dlatego ja, mająca kolorowe życie, preferuje stonowane i jednolite kolory. Podobnie peerelowska moda ślubna zaintrygowała mnie tylko ze względu na przemiany, jakie zachodziły mniej więcej co 5-10 lat, bo cóż suknie atrakcyjne nie były (zresztą do dziś niewiele poprawiło się w tym względzie).

Aura PRL-u została podkreślona obecnością motorów i malucha, ściennymi wyklejankami ze starych magazynów modowych oraz muzycznymi przebojami II poł. XX wieku na czele z Marylą Rodowicz, która była także ikoną stylu dla młodych kobiet. I pozostaje mi tu jeszcze zwrócić uwagę, że wystawa traktuje tylko o modzie żeńskiej, potrzeby i oczekiwania męskiej populacji gdzieniegdzie są wtrącane na tablicach informacyjnych, ale fizycznych ubrań się nie uświadczy.

Z uwag formalnych: zaskoczył mnie brak angielskich przekładów opisów wystawy, co sugerowałoby założenie, że obcokrajowcy nie będą zainteresowani zobaczeniem jej. A to wydaje się być sprzeczne z tytułem ekspozycji w materiałach reklamowych, pod którym widnieje FASHIONable in Communist Poland.

Wystawa w Krakowie potrwa do 17.04.2016. Dla osób zainteresowanych tematem i mającym bliżej do Wrocławia niż Krakowa mam pocieszającą wiadomość, że Modna i już! Moda w PRL pojawi się także we Wrocławiu i będzie można ją obejrzeć w dniach 16.05-22.08.2016.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *