Autor: Patricia Shaw
Nie wiedziałam czego się spodziewać, a jeśli coś podejrzewałam w tej książce to słusznie. Niezwykłość ksiązki czyni miejsce i warunki akcji. Jest to zdziczała wioska w Australii. Nie, nie jest to jakaś przygodowa powieść. Czysta obyczajówka z dramatem. Historia dosyć ciekawa, choć momentami przynudzała. Grubość książki w tym przypadku ma wadę, ale też zaletę. Mocniej wciąga, ponieważ najciekawsze fragmenty historii nagle zostają przerwane innymi. Czyta się szybko, byle dotrzeć do kontynuacji tamtej, a tu wciągnie historia innej rodziny. Nie jest zła. Jednak przykrócenie nie byłoby złym pomysłem. „Poszukiwacze marzeń” to powieść o odważnych ludzi, decydujących spełnić marzenie wspólnoty- ziemi obiecanej. Niesamowite opisy ciężkiej pracy wymaganej by przeżyć na pustych, niezamieszkałych ziemiach w trudnych warunkach klimatycznych. A przy tym ludzie już tam mieszkający przed przybyciem grupy z Niemiec, ale nie Aborygeni nie okazują się takimi dobrymi i niewinnymi. Książka nader interesująca, nie płytka, coś ambitniejszego pomiędzy literaturą piękną.
Opis:
Pod przywództwem luterańskiego pastora, ojca Beitza, grupa niemieckich pionierów wyrusza do dalekiej Australii, by tam stworzyć idealną wspólnotę. Niestety, nowa kraina okazuje się być nieprzebytym buszem, gdzie na nowych przybyszów czekają nieprzewidziane niebezpieczeństwa. Pastor Beitz nie daje za wygraną. Wraz z najwierniejszymi członkami grupy rozpoczyna prace nad przystosowaniem ziemi pod uprawy. Przyświeca mu jeszcze jeden cel – chrystianizacja Aborygenów.