Na 37. rocznicę sierpniowych strajków na Pomorzu recenzja gry „Strajk! Skok do wolności”

W sierpniu miałam okazję przypomnieć sobie jedną z gier, która była przedmiotem analizy w moim licencjacie; pomyślałam więc, że zbliżająca się (obecnie już miniona) rocznica zwycięstwa „Solidarności” po sierpniowych strajkach w Stoczni Gdańskiej będzie doskonałym momentem na przedstawienie historyczno-edukacyjno-planszowego projektu Karola Madaja. Nazwisko tego projektanta jest dobrze znane, powinniście kojarzyć je ze słynną Kolejką. Gra Strajk! Skok do wolności została wydana w 2013 roku przez Narodowe Centrum Kultury.

Gra jest nastawiona bardziej na edukację historyczną niż ambitną rozrywkę, gdyż mechanika jest bardzo prosta i może ją opanować każdy gracz w wieku szkolnym (i wyżej). Natomiast przekazywanie wiedzy odbywa się tradycyjnie za pomocą informacji na kartach niż poprzez samą rozgrywkę. Czołową rolę Lecha Wałęsy w tychże strajkach podkreśla jego podobizna na pionku oraz podstawowym zestawie kart (czasem towarzyszy jej gest „victorii”), z którym rozpoczynamy grę – innymi słowy, jest głównym bohaterem tych wydarzeń. Poprzez karty poznajemy także innych członków organizacji, m.in. Annę Walentynowicz, Henryka Krzywonosa i Andrzeja Gwiazdę. Z kolei finałowe karty przedstawiają treść postulatów. Plansza przedstawia Stocznię Gdańską – główne miejsce wydarzeń – z wyodrębnieniem kluczowych miejsc dla strajku, np. drukarnia, związana z kolportażem materiałów nawołujących do buntu. Tyle, jeśli chodzi o zakres wiedzy historycznej na elementach gry, bardziej szczegółowo historię przybliża nam książeczka z instrukcją (dostępna także w języku angielskim).

W recenzjach można spotkać się z zarzutem wobec mechaniki, która sama w sobie nijak nie nawiązuje do strajków. Polemizowałabym z tym, ponieważ można dostrzec w niej symulację pewnych działań, bez których realizacja strajku byłaby niemożliwa. Choć trzeba przyznać, że przy takiej narracji historycznej bardziej adekwatny byłby kooperacyjny niż rywalizacyjny charakter gry, co uzasadniałam, pisząc o Tej ziemi. Gdyby uczestnicy strajku ze sobą rywalizowali, to na pewno nie zakończyłby się on z sukcesem. Natomiast system gry można obronić (tu pozwolę sobie zacytować fragment z licencjatu):

Uczestnicy gry tworzą pewną grupę działającą dla wspólnego celu pod dowództwem L. Wałęsy, którego obecność symbolizuje duży drewniany pionek z jego podobizną. Pionek jest jeden i nim poruszają się po planszy współorganizatorzy strajku lub sam przywódca Solidarności, bo trudno jednoznacznie określić rolę graczy. Zakładam jednak, że wcielają się oni w przedstawicieli Solidarności i swoimi działaniami realizują jego rozkazy, a wygrywa osoba, która najprędzej je wykona. Założenie, że każdy jest słynnym elektrykiem, prowadzi do obrazu rywalizacji między graczami o tytuł najlepszego L. Wałęsy, co wydaje mi się być sugestią niefortunną, choć można ją umotywować tym, że jego podobizny znajdują się na kartach ruchu.

Do zadań przedstawicieli przywódcy należy zebranie odpowiednich ludzi, którzy doprowadzą do strajku (robotnicy), będą jego świadkami (mieszkańcy), nagłośnią wydarzenie (korespondenci) oraz będą reprezentować grupę zawodową i rozmawiać z władzą (eksperci i delegaci). Tura gracza przebiega następująco: przy pomocy kart „gadane” można odsłaniać pierwszą kartę ze stosów umieszczonych w różnych częściach planszy. Karty „chodzone” i „biegane” pozwalają przemieszczać pionek o jedno lub dwa pola. Aby wziąć do swojej „drużyny” kartę reprezentującą przedstawiciela, którejś z powyższych grup, należy w ręku posiadać wymagane karty, np. pozyskać korespondenta można dzięki karcie „robotnik” i „mieszkaniec”, a korespondent wraz z kartą „gadane” pozwala zwerbować eksperta. Eksperci i delegaci są potrzebni do zdobywania postulatów. Kartę postulatów można pozyskać w momencie dysponowania kartami „ekspert” i „delegat” w konfiguracji określonej na karcie. Jeśli wymaga ona posiadanie na ręku dwóch kart „delegatów”, a gracz odsłaniający postulat nie spełnia zobowiązań, karta z warunkami zostaje odłożona na bok, co znaczy, że te żądania nie zostały zaakceptowane przez władze. Oznacza to jednak, że pierwsza próba rozmów z rządem nie doprowadziła do porozumienia, ale jest szansa, że kolejne podejścia przyniosą oczekiwane rezultaty. Dlatego, jeśli zdarzy się, że wszystkie sześć kart zostanie odrzucone na bok, nie oznacza to porażki (robotnicy nie poddawali się), lecz gracze próbują dalej, tym razem z przetasowanym stosem odrzuconych postulatów.”

Zasady gry, choć początkowo wydają się skomplikowane, szybko okazują się proste, a sama rozgrywka nie wymaga szczególnej uwagi, bo nie wchodzimy w interakcję z innymi graczami, każdy samodzielnie kompletuje swój zespół strajkujących – liczy się tylko to, aby potrzebne karty uzbierać przed innymi graczami, wówczas prędzej zdobędziemy postulat i wygramy. To gra, podczas której można sobie porozmawiać lub pooglądać telewizję. I chyba w tym tkwi jej największa wada. Jest potwornie nudna. Przekładasz pionek, zagrywasz kartami, bierzesz karty, przestawiasz pionek, zagrywasz znowu (o ile masz taką możliwość) i czekasz do następnej tury. Jedyne emocje pojawiają się pod koniec gry, kiedy co najmniej dwie osoby walczą o zdobycie postulatu. Ja takich gier nie lubię, ponieważ uważam, że podczas rozgrywki gra powinna skupiać na sobie uwagę wszystkich uczestników. Tu tak nie jest – a znam osoby, które lubią grać podczas towarzyskich rozmów, więc Strajk! jest dla nich doskonałą propozycją. Myślę, że taka mechanika może również sprzyjać realizacji celów edukacyjnych, np. nauczycielka może w tzw. międzyczasie uzupełniać wiedzę historyczną o kolejne fakty. Drugą wadą gry jest jej losowość, która nie obfituje w zaskakujące sytuacje na planszy (bo takie są niemożliwe), ale wpływa na czas rozgrywki. Czasami karty się tak niefortunnie ułożą, że rozgrywka może trwać nawet 2h (w przypadku tak mało angażującej gry jest to stanowczo za długo).

Na koniec wspomnę jeszcze o tym, że sierpniowe strajki na Pomorzu w 1980 roku poprzedzały lipcowe strajki na Lubelszczyźnie, o czym opowiada gra W zakładzie. Lubelski lipiec ’80 – o niej opowiem, kiedy sobie ją przypomnę, może w przyszłym roku w lipcu?

P.S. Pisząc tę recenzję i szukając informacji na temat okoliczności wydania tej gry, odkryłam inną karciankę o podobnym tytule Skok ku wolności. Strajk górników 1988, która została wydana przez Śląskie Centrum Wolności i Solidarności na 33. rocznicę podpisania Porozumienia Jastrzębskiego oraz 25. rocznicę górniczych strajków z 1988 roku. Gdyby ktoś był w jej posiadaniu (i mógłby mi ją udostępnić na jakiś czas) lub trafił na ogłoszenie o jej odsprzedaży – to będę bardzo wdzięczna za informację. Nadal poszukuję gier: Wroniec oraz Budujemy pomnik Stalina.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *