Reżyseria: David Slade
Miejscem akcji jest Alaska, gdzie właśnie można zaobserwować ostatni zachód słońca przed nadejściem 30 dni nocy. Wielu ludzi na ten miesiąc opuszczają swoje miejsce zamieszkanie, jednak nie wszyscy mieli takie szczęście, Stella (Melissa George) nie zdążyła na ostatni lot. Pozostała z mężem (Josh Hartnett) i innymi ludźmi, którzy postanowili jakoś przetrwać ten czas mroku. Na to miasto atakuje banda krwiożerczych, żądzy śmierci wampirów, na których sposobu nie ma, bo załatwić je śmiertelnie może tylko światło słoneczne…
Jeśli to ma być przykład najlepszego horroru, to już mówię, że przestaję lubić ten gatunek. Rzeczywiście ten seans był dla mnie horrorem w najczystszej postaci, jeśli można przy tym filmie w ogóle mówić o czystości. I choć normalnie krwią się nie brzydzę, o tyle w tym filmie była odrażająca i praktycznie przez cały seans (co za szczęście, że jednak nie zdecydowałam na zrobienie sobie kolacji) miałam żołądek pod gardłem. I nawet teraz jak tylko sobie przypominam tą produkcję, to jest mi niedobrze. Wampiry w tej postaci mi zupełnie nie przypadły do gustu, obrzydziły mnie. Może dawno nie obejrzałam żadnego horroru i dlatego tak drastycznie reagowałam na to co mi tu prezentowali. Przyznam się, że przed włączeniem filmu bałam się czy podołam to obejrzeć. ALe takiego obrzydlistwa to ja się nie spodziewałam.
Oprócz horroru pełnego krwi, uciętych głów i odpychających gęb wampirów, mamy wątek miłości małżeńskiej. Tak to w życiu jest, że musi dojść do czegoś tragicznego, by na nowo pokochać, wybaczyć. Czemu tak jest, nie wiem. Tu poświęcenie Ebena, który chce uratować swoją żonę, jest wielkie, ale nie wiem czy zdawał sobie sprawę, czy żona będzie po tym szczęśliwa. Bo jakby nie było, patrząc na śmierć ukochanego, nie mogąc nie zaradzić, jest strasznym ciosem, szczególnie kiedy samej się w pewnym sensi przyczyniło do takiego stanu. Ja bym czegoś takiego sobie nie wybaczyła.
Cechy wampirów zostały pokazane wg znanych nam legend fantasy, czyli krwiopijczość, gładka skóra (ale wcale tacy piękni nie byli, może jakby zadbali o higienę to by inaczej na nich spojrzałabym), długie kły (zębów chyba też nie myją) i wrażliwość na światło słoneczne. Wykorzystanie takiego zjawiska na biegunie (30 dni nocy) było bardzo ciekawym pomysłem, bo w sumie najczęściej ciągła akcja horroru ciągnie się przez noc, aż do nastania świtu, a tu 30 dób… Natomiast przyczepię się jednej rzeczy. Mianowicie autorzy filmu chyba nie wiedzieli o tym, że sama ropa jak była w rurach się nie zapali za pomocą zapałek czy zapalniczki. Więc skąd taki pożar? Jeśli była domieszka gazu, to ok, oddaję honor.
Horror jest bardzo dobrze zrealizowanym filmem, seryjnym horrorem, który mi się absolutnie nie podobał. Ten widok krwi prześladuje mnie od wczoraj i jest mi nie dobrze. Nie wiem czy będę skłonna zrobić kiedyś miesiąc z horrorami. Przeczytałam, że już są robione zdjęcia do kontynuacj tej produkcji. Mam nadzieję, że nie będzie mi dane jej obejrzeć, bo mam zdecydowanie dość.
Ktryo….czy jak tam brzmi twoja oryginalna ksywa.Tam,gdzie występuje ropa,zwykle jest też gaz…poza tym co to kogo obchodzi w recenzji filmu?Możesz wyjaśnić mi co to są wampiry,które odpychają gęby? „Krwiopijczość” i „seryjny horror” albo tak jak napisałaś wczesniej „seryjny wariat”….Seryjny może być morderca,albo numer…
Zwracam uwagę na to, że występują w filmie pewne nieprawidłowości, nie mające miejsca w naturze. A co do tych określeń, to sobie takie moje własne mam, które mają najbardziej oddawać moje odczucia. A krwiopijca to słowo wzięte ze „Zmierzchu”, więc anologicznie czynność to krwiopijczość 😉
I nie wiem co to są za wampiry, które odpychają gęby, bo o nich nie słyszałam.Natomiast napisałam o odpychających gębach wampirów. Po długim namyśle musiałam dojść jak mogłaś odebrać to inaczej… trudno mi wyczytać w tym zdaniu, że to chodzi o wampirów, które odpychają gęby. Trzeba umieć dobrze czytać ze zrozumieniem.
zeby czytac ze zrozumieniem trzeba cos najpierw dobrze napisac.niestety ale ale to zdanie nie bylo poprawne.
Było i jest poprawne, jeśli masz wątpliwości zapytaj polonistki.
a mnie się podobał. Miał w sobie to coś. zawsze lubiłam takie filmy, przykładem też był „Pitch Black”, gdzie rozwalają się statkiem na jakiejś planecie, na której właśnie zapada noc, która trwa ileś tam lat, a akurat na tej planecie zamieszkują takie potworki, które w nocy wychodzą na łowy. Fajny film. Dlatego też „30 dni mroku” także mi się podobał 🙂 te Wampirki były ciekawe 🙂 no i czekam na kontynuację.