Reżyseria: Robert Zemeckis
Głównym bohaterem jest nieco upośledzony umysłowo Forrest Gump (Tom Hanks). Siedząc na ławce na przystanku opowiada podróżnym czekającym na autobus, swoją historię życia: jak pomimo jego głupoty poradził sobie w życiu całkiem nieźle.
Mogłabym skwitować jednym zdaniem fabułę: głupi ma zawsze szczęście. Jednak nie to było zamysłem filmu i takie określenie świadczyłoby o moim płytkim podejściu do filmu, zresztą bardzo pięknego. Film jest przejmujący, dramatyczny, ale też z bardzo pięknym przesłaniem. Twórcy pokazują tu, że Idiota nie musi być z góry skazany na niepowodzenie. To, że ktoś nie jest mądry nie znaczy, że nie jest w czymś dobry. Bo nasz filmowy bohater potrafił skupić się na jednej rzeczy i być w tym najlepszy, np. w pingpongu. Myślę, że jego zdolność biegania też wiele mu pomogła w życiu, a myślenie tylko w jednym kierunku, żeby zrobić wszystko co dobre (dobro w zamyśle bohatera) sprawiło, że jego życie potoczyło się w kierunku w jakim się potoczyło. Ponadto jest to film o wielkiej przyjaźni jaką ofiarowała mu Jenny i jaką się odwdzięczył do końca życia Forrest. Ta przyjaźń przypomniała mi pewien bollywoodzki film Znalazłem Cię. Teraz mogę potwierdzić, że ten jest połączeniem Forresta Gumpa z E.T.
Tu trzeba zwrócić również na genialną grę Toma Hanka, którego znam z ról inteligentnego i błyskotliwego profesora Langdona, co w zestawianiu z Forrestem ostro się kontrastuje. Ale aktor naprawdę jest rewelacyjny. Dzięki niemu pewne sceny nabrały wesołego humoru i niejednokrotnie parsknęłam śmiechem przy tym filmie. Nie z powodu jego ułomności, ale z absurdu sytuacji.
Wstyd się przyznać, że ten film dopiero teraz obejrzałam, ale po prostu nie było wcześniej okazji, a zaliczyć tą produkcję chciałam już dawno. Nie rozczarował mnie, dostałam to czego oczekiwałam, czyli dzieła na bardzo wysokim poziomie. Oglądanie sprawiało mi dużą przyjemność. I cieszę się, że nadrobiłam tę zaległość. Oraz oczywiście zachęcam każdego do obejrzenia, bo naprawdę jest to wartościowy film.
Ocena: 10/10