Reżyseria: John Madden
Wiliam Szekspir, młody dramaturg cierpi na niemoc twórczą – i to właśnie w okresie, gdy dostaje zamówienie na sztukę, która może okazać się jego „przepustką do lepszego świata”. Pewnego dnia podczas przesłuchania aktorów poznaje urodziwego młodzieńca, któremu powierza jedną z głównych ról. Jednak niechcący Will odkrywa potem, że jego młody przyjaciel w rzeczywistości jest… kobietą o imieniu Viola. Lady Viola i Szekspir zakochują się w sobie, nawiązując płomienny romans, a jednocześnie przed innymi ludźmi grając komedię, w której Viola wciąż jest mężczyzną. Ta znajomość okazuje się dla pisarzem prawdziwym lekarstwem, a w jego sztuce dochodzie do przełomu. Niestety, Viola została obiecana innemu mężczyźnie i kiedy prawda wychodzi na jaw, kochankowie muszą się rozdzielić. Życie przyszykowało jednak dla nich jeszcze niejedną niespodziankę… (filmweb)
Nie wiem, czemu zawsze wydawało mi się, że to komedia romantyczna osadzona we współczesnych czasach. Może pokręciło mi się z Romeo i Julią Luhrmanna… Też nie wiedziałam, że taki film dostał główną nagrodę Akademi za najlepszy film. (Wiem, nie świadczy to dobrze o moich zainteresowaniach filmem). Nie pasuje mi on do takiego uznania. Nie dlatego, że jest zły, ale dla mnie jest on zbyt komercyjny.
Zakochany Szekspir nie zawiera wątków biograficznych. Jednak zastanawiałam się, czy twórcy nie chcieli zaintrygować nową hipotezą na temat genezy Romeo i Julii, tzn. jest w filmie podane źródło tej historii, które znajduje się we włoskich legendach. Ale czy sięgnięcie po to nie zainspirowała Szekspira właśnie miłość do Lady Violi? Nie popadajmy jednak w dosłowność w odbiorze tego uroczego obrazu. Po prostu dramatyczna historia zainspirowała twórców do tworzenia romansu z elementami komedii (która rzeczywiście jest odczuwana), a czemu bohaterem swojej sztuki nie miałby zostać sam autor? Przez to historia nabiera zupełnie innego wymiaru.
W recenzji Anonimusa skomentowałam tutejszą postać Elżbiety I (Judi Dench), która została ukazana jako karykatura królowej, i wyglądem, i zachowaniem. Joseph Fiennes kompletnie mi nie pasował do klasycznego Szekspira, ale w końcu to nie była jego biografia tylko wariacja na temat. Film spodobał mi się głównie dlatego, że był kostiumowy, a to przyczynia się do teatralnej atmosfery, która sprzyja widzom.
Produkcja Maddena jest dobra, ale żeby na taką ilość nagród? Nie sądzę.
Ocena: 7,5/10