Ostatnio nakładem wydawnictwa PWN pojawił się filmowy przewodnik po Paryżu autorstwa Michała Bąka. Recenzję książki zamieściłam na Przekładańcu kulturalnym, natomiast tu zainspirowana tekstami Bąka chcę zrobić mini przegląd filmów z akcją w Paryżu (mini, bo wiadomo, że tych filmów jest kilkaset), które krótko skomentuje swoimi refleksjami. Zainteresowanych nie tylko filmową historią Paryża odsyłam do książki, a osoby pragnące zwiedzać filmowo „na własną rękę”, zachęcam do zapoznania się z poniższymi propozycjami. Zresztą sam Michał Bąk polecił, żeby przed lekturą jego książki, wpierw obejrzeć filmy, o których pisze.
Zacznę od filmów, o których autor nie zamierza mówić, przynajmniej w szerszym kontekście.
Ratatuj, reż. Brad Bird
Genialny pomysł na całą fabułę i poszczególne wątki. „Po prostu film przekochany, w tle romantycznego Paryżu. Romantyczności też nie za brakło, choć to nie było to uczucia jakie się ogląda w końcowych scenach komedii romantycznych. (…) Po prostu film cudo, jestem nim urzeczona, dla mnie oryginalny pomysł i świetne wykonanie czynią animację rewelacją. Oby więcej takich.” (całość recenzji) Animacja to reklama francuskiej kuchni i restauracji z cudownymi widokami na stolicę Francji.
400 batów, reż. Francois Truffaut
Film o młodzieńczym buncie, szukaniu swojego miejsca w świecie i rodzinnym konflikcie, który być może dałoby się uniknąć, gdyby poświęcono uwagę innym członkom rodziny i podjęto próbę rozmowy z dzieckiem o czymś innym niż odrabianie lekcji czy wynoszenie śmieci. Antoine sprzeciwia się ustalonym normom społecznym i nie zgadza się na kompromisy. Dzieło Nowej Fali i debiut Truffauta, którego reżyseria została doceniona w Cannes. Osobiście film mnie przestał zainteresować, gdzieś w połowie.
Incepcja, reż. Christopher Nolan
Przyznam się, że ten film absolutnie nie kojarzył mi się z Paryżem, być może dlatego, że filmy katastroficzne prędzej lokuję w Nowym Jorku. „Dzieło Christophera Nolana powala widzów swymi efektami specjalnymi i ujęciami. Próbuję sobie wyobrazić jakie wrażenie musiał robić ten obraz na sali kinowej. Na pewno niezapomniane. Strona techniczna Incepcji jest bez wątpienia atutem tego filmu.” (całość recenzji)
Wszyscy mówią: kocham cię, reż. Woody Allen
Woody Allen głównie słynie z Nowego Jorku, wszak prawie go nie opuszcza. Jednak Paryż to miejsce, które działa na każdego, dlatego w filmografii Allena pojawiły się dwa filmy z akcją w Paryżu. Pierwszy z nich to muzyczna komedia romantyczna z 1996 roku, w której Allen w roli głównego bohatera, tradycyjnie niepotrafiącego ułożyć życie z kobietą, z pomocą rad córki próbuje poderwać Von. Urok romantycznego miasta na pewno ma temu sprzyjać. Tak jak mam słabość do filmów Allena, tak nie potrafię poważnie traktować jego ról amanta czy romantycznego bohatera, w którym po prostu nie da się zakochać bez litości.
Delikatność, reż. David Foenkinos
Film oparty na książce reżysera. Opowieść tragiczna, nieśpieszna i melancholijna. Rozwój akcji to jednak wybudzenie się z żałobnego letargu po utracie męża, to otwarcie na nowe znajomości i związki. (Choć naprawdę nie wiem, co uroczego jest w Markusie). Film i książka są (za) bardzo delikatni, z dwojga chyba bardziej polecę film.
2 dni w Paryżu, reż. Julie Delpy
Najgorszy film o Paryżu, jaki nakręcono. Tak jak przy Amelii sami Paryżanie zachwycali się ukazaniem piękna tego miasta, tak tu mogą być zdruzgotani. „To jakaś totalna pomyłka. Komedia? Romantyczna? Żenada totalna! Ani razu się nie pośmiałam, tylko patrzyłam na te zmieniające sceny i próbowałam ujrzeć w nich coś przyjemnego i pięknego. Ponoć piękna i romantyczna stolica Francji- w filmie została przedstawiona od najgorszej i obrzydliwej strony. Zniechęcić turystów do zwiedzania, tu bez problemu udałoby się” (całość recenzji)
Była sobie dziewczyna, reż. Lone Scherfig
„Z komedią romantyczną ma nie wiele wspólnego. Kolejną rzeczą jest przetłumaczenie tytułu, które nie wiem skąd się wzięło. Tytuł polski jest banalny, a oryginalny bardziej określa znaczenie filmu i takie znaczenie tytułu mają przetłumaczony na swój język na przykład Czesi. Kolejną rzeczą, którą jestem zdegustowana to nominacją Carey Mulligan do oskara. Grała fatalnie, grała osobę irytująco naiwną, a nie o taką postać w tym filmie chodziło, była nie przekonywująca.” (całość recenzji)
Yves Saint-Laurent, reż. Jalil Lespert
Paryża jako stolicy mody nie trzeba przedstawiać. Wszystkie znane nazwiska projektantów pochodzą z tego właśnie miejsca. W tym roku w kinach mamy dwa filmy o Saint-Laurencie, pierwszy jest znakomity. „Film jest piękny, klimatyczny i na długo pozostanie w pamięci, ale od scenariusza wymaga się doprecyzowanego stanowiska względem tematu i perspektywy, z jakiej chce się go przedstawić. Liczę, że drugi tegoroczny film o projektancie mody będzie miał dopracowany także scenariusz.” (całość recenzji)
Podróż na sto stóp, reż. Lasse Halstrom
O tym filmie Michał Bąk w ogóle nie wspomina. Podejrzewam, że główną przyczyną jest to, że kiedy w obiegu pojawił się film, książka była już dopieszczana przez wydawniczą ekipę. Inną kwestią jest fakt, że wątek paryski u filmowego bohatera jest znacznie mniej rozbudowany niż w książce, i miasto tu widzimy zasadniczo przez szklaną ścianę najbardziej prestiżowej kuchni we Francji. Myślę, że wzmianka o nim pasowałaby do wielorasowego ujęcia tematu. „Bardzo przyjemny film, gdzie pozornie prosta francuska historia romantyczna zostaje ostro doprawiona orientalnymi smakami przeciwności losu, rasizmu, cierpienia, uporu i walki o to, co jest najważniejsze.” (całość recenzji)
Moulin Rouge!, reż. Baz Luhrmann
Nie sposób ukazać pełnego obrazu Paryżu bez dzielnicy rozrywek, muzyki, tańca, kabaretów, artystów i prostytutek. Mowa tu o Montmartre. Pełen pychy film Luhrmanna znakomicie oddaje magiczny klimat tego miejsca, który po zmroku ożywa i przyciąga ludzi szukających mocnych wrażeń. Moulin Rouge! zachwyca muzyką, choreografią, scenografią i wzrusza opowieścią, który swój przejmujący wydźwięk zawdzięcza dobrej grze Nicoli Kidman i Ewana McGregor’ego.
Weekend ostatniej szansy, reż. Roger Mishell
Na koniec wspomnę o filmie, o którym z książki Bąka także się nie dowiecie, choćby dlatego, że sama Le week-end (jakoś nie mogę się przekonać do polskiego tłumaczenia) widziałam na festiwalu filmowym i póki co nic nie zapowiada, aby miał być rozpowszechniany szerszej publiczności. Tu Paryż zostaje przedstawiony jako miejsce terapii małżeńskiej. W końcu ile tysięcy par wybrało Paryż jako miejsce spędzania miesiąca miodowego? Być może powrót do miejsca tych pięknych pierwszych chwil sakramentalnego związku pozwoli zwalczyć nudę starego małżeństwa i w wzajemnych relacjach na nowo rozpalić dawno wygasłą iskrę? Czy samo miejsce może rozwiązać problem obustronnej niechęci i oziębłości? Obserwując, jak trudny jest to weekend dla Nicka i Morgan, widzimy, że to głębszy problem, tkwiący w nich samych.
W drugiej części przeglądu przedstawię filmy, których miejsce akcji i ścieżki filmowych bohaterów zostały poddane analizie i opatrzone historycznym komentarzem Michała Bąka.
Zacne uzupełnienie 🙂