W poprzednim wpisie zaprezentowałam Wam filmy, o których Michał Bąk wspomina mimochodem lub nie mówi wcale, a ja uznałam, że inne tytuły także warto wymienić. Dzisiaj przedstawię w osobistej perspektywie filmy, którym autor Filmowego Paryża poświęcił odrębne rozdziały. Sam autor zachęca do obejrzenia tych filmów przed lekturą książki, która może zdradzić zbyt dużo szczegółów z fabuły. (Uwaga, mówię tylko o filmach, które widziałam).
Moją recenzję książki możecie przeczytać tu.
Kod da Vinci, reż. Ron Howard
Wycieczkę po Paryżu zaczynamy od zwiedzenia najsłynniejszego muzeum sztuki na świecie, czyli Luwru. „Na szczególną uwagę zasłużyła muzyka, którą byłam zachwycona. To ona grała dużą rolę mającą na celu wprowadzanie widza w ten właściwy klimat pełen tajemniczości, sekretów i okultyzmu. Płynąc w tle starych budynków, zazwyczaj sakralnych czyniła widza potencjalnym świadkiem zaistniałych wydarzeń. I scenografia, na którą lubię zwracać dużo uwagi, bo przy dobrych filmach jest piękna i nawet słynne miejsca czyni je jeszcze bardziej wyjątkowymi, gdyż jedno miejsce może być miejscem kryminalnym, romantycznym, historycznym czy/i turystycznym. Najbardziej fascynował mnie Luwr. Wraz z krokami bohaterów, kroczyłam wirtualnie za nimi rozglądając się wokół centymetr po centymetrze, by żaden szczegół nie umknął mej uwadze, być choć trochę móc poczuć to miejsce i stwierdzić, że prawie w nim byłam, że byłam blisko spełnienia marzenia. Mam słabość do sztuki i… Leonarda da Vinci.” [cała recenzja]
Maria Antonina, reż. Sofia Coppola
Przy tym filmie przenosimy się do Wersalu. Osobiście jestem zafascynowana historią Marii Antoniny i choć stylistyka filmu, a zwłaszcza współczesna, „młodzieżowa” muzyka absolutnie mi nie podchodzi pod film historyczny, postacią królowej zainteresowałam się na tyle, by chcieć poszerzyć o niej wiedzę. Szczególnie, że film nie przedstawia całego żywota Marii i Ludwika. Jako uzupełnienie polecam rewelacyjną trylogię Juliet Grey Maria Antonina.
Niebo na Paryżem, reż. Cedric Klapisch
„Mogłabym powiedzieć, że jest rewelacyjny, bo zmusza do głębokiej refleksji, a zarazem jest tyle tych wątków, że trudno się połapać na czym się skupić. Czyje problemy są najważniejsze? Wiem dobrze jak się czuje Pierre, wiem na czym polega jego uświadamianie, że jego dni są policzone, że inni zamiast się cieszyć, że jeszcze długo przed nimi życia narzekają nad błahymi wg niego problemami. Zarazem możemy zaobserwować, że osoby pełne życia, które wydawało się, że pożyją jeszcze długo, nagle tracą życie. W sumie film prowokuje widza do własnych przemyśleń nad swoimi problemami, czy rzeczywiście są to problemy wielkiej wagi, jaki problem wolałbyś mieć? Te przemyślenia pozostają w nas i po filmie, bo nie dostajemy odpowiedzi na to czy głównej postaci się udało, czy przeżył, czy nie.” [cała recenzja]
Bękarty wojny, reż. Quentin Tarantino
„Film jest wyśmienity pod względem technicznym, dynamiczne efekty specjalne i rewelacyjne ujęcia, choć niektóre przybierają formę groteskowości, bo umówmy się, że podczas rozmowy Żydówki z Łowcą Żydów zbliżenie bitej śmietany nie odgrywało kluczowej roli. Takie niespodziewane odejście od tematu, tak samo niespodziewane i wymarzone wręcz zakończenie filmu. Bękarty wojenny są nietypowym, odchodzącym od schematów filmów wojennych, dziełem, które pokazują w satyrycznym świetle oblicza II wojny światowej. Najgorsze jest to, że satyrę nie tworzyły przerysowane sytuacje, ale te najprawdziwsze.” [cała recenzja]
O północy w Paryżu, reż. Woody Allen
W ostatniej dekadzie Woody Allen w swoich filmach wyszedł poza granice Nowego Jorku. Odwiedził Barcelonę, Londyn, Rzym i najbardziej nas interesujący: Paryż. „Nie zawiodłam się, jestem zachwycona. Pierwsze malownicze sceny wprowadzają widza w uroki europejskiej stolicy artystów – Paryża. Scena z nenufarami jest jak żywy obraz Moneta (który wbrew temu co mówił Paul nie jest ojcem ekspresjonistów tylko impresjonistów). I miejsca z lat 20-tych oraz Belle Epoque tak charakteryzują klimat tego okresu, że wręcz zazdrościłam Gilowi takich nocnych podróży w czasie. Nie, nie zależy mi na tym, by zostać w poprzedniej epoce i zmienić bieg historii, ale by móc spędzić w niej choć jedną noc, by poznać te wszystkie wybitne postacie, poczuć ducha przeszłości.” [cała recenzja]
Trzy kolory. Niebieski, reż. Krzysztof Kieślowski
Nasi też kręcili filmy w Paryżu. Kieślowski wyreżyserował trylogię, która kolorami ma nawiązywać do francuskiej flagi i wartości, które ona symbolizuje. Julie traci w wypadku męża i córkę. Pogrążona w melancholii odcina się od świata i przeszłości. Nie dane jest jej jednak żyć w spokoju, gdyż wdowa po wybitnym kompozytorze zostaje podejrzana o autorstwo dzieł muzycznych swojego męża. Trudny i przygnębiający film o pewnym zawieszeniu między przeszłością i teraźniejszością, żywymi i umarłymi.
Amelia, reż. Jean-Pierre Jeunet
„Raz obejrzałam to w oryginale, teraz po polsku by bardziej zrozumieć sens niektórych scen. Film jak na komedię romantyczną jest dość nietypowy o niezwykłej fabule, niemal baśniowej. Z każdą sceną akcja coraz bardziej nas zadziwia i intryguje. Trudno przewidzieć co będzie dalej. Przez to ten film jest taki niezwykły. Główna postać jest po prostu urocza, ten przecudny uśmiech, który jest zniewalający. Zmieniła życie wielu osobom, chyba na lepsze (…) jeden z nielicznych francuskich filmów, które oddają ten właściwy klimat Francji.” [cała recenzja]
Diabeł ubiera się u Prady, reż. David Frankel
„Należało by się przyjrzeć i ocenić obiekty znajdujące się w firmie. Mam na myśli przede wszystkim rekwizyty związane z modą. Niejednej kobiecie wzrok dokładnie wertował każdy ciuch, pasek, bucik i inne dodatki. Za taką dawkę przyjemności należy pogratulować Patrici Field, która była odpowiedzialna za kostiumy. Jeśli chodzi scenerię to też było się czym zachwycać. Zobaczenie na własne oczy przecudnego i przepięknego Paryża, który jest stolicą mody to marzenie każdego z nas. Sceny w filmie częściowo to zaspokajały a równocześnie wbudzały coraz większe pragnienie bycia w tam na miejscu. A na pocieszenie uszów była piękna muzyka, którą skomponował Theodore Shapiro.” [cała recenzja]
Uwodziciel, reż. Declan Donnellan, Nick Ormerod
Nie jestem pewna, czy o tym filmie pojawiła się w książce jakakolwiek wzmianka, być może w rozdziale, gdzie wspomniano także Moulin Rouge!. Film oparty o powieść Guya de Maupassanta Bel Ami. Udział Roberta Pattinsona był nazwiskiem, który do kina ściągał rzesze fanek. Georges przybywa do Paryża, by zrobić karierę, dołączyć do tego pełnego przepychu, pruderyjności i bogactwa społeczeństwa. Wykorzystuje swój urok osobisty do podbicia kobiecych serc, dzięki którym dostaje się do centrum paryskiej elity. Jednak wiadomo, że życie rządzi swoimi prawami, więc wszystko ma swoją cenę i nic nie trwa wiecznie. Zwłaszcza w takim dynamicznym mieście jak Paryż.
Nędznicy, reż. Tom Hooper
Na koniec pozwolę jeszcze wspomnieć o filmie, którego zabrakło wpisie, a powinien się znaleźć w pierwszej części obok rozdziału dotyczącego animowanej ekranizacji innej powieści Victora Hugo, Dzwonnika z Notre-Dame. Musical Hoopera jest spektakularnym widowiskiem, który otwiera świetna dynamiczna muzyka z piosenką śpiewaną przez galerników. Muzyka, efekty specjalne i aktorstwo to atuty tego filmu. Wadą jest długi czas trwania, przez który film się dłuży i po dwóch godzinach ja już chciałam wyłączyć film, zresztą bez przerw podczas oglądania się nie obeszło.
Miłość po francusku, reż. David Moreau
W tym filmie miesza się ambicja pracy w prestiżowym magazynie mody z zmysłowością i romantyzmem, cechami, którymi Paryż przyciąga do siebie ludzi ambitnych i zakochane pary. Komedia Moreau nie wyróżnia się niczym na tle innych podobnych historyjek o miłości, czego dowodem jest fakt, że po pół roku, nie tylko zapomniałam, o czym jest ten film, ale też to, że w ogóle go obejrzałam.
Niniejszym postem kończę paryski przewodnik po filmach. Może w przyszłości pokuszę się o zebranie filmów z akcją w innej europejskiej stolicy.