Trudno stwierdzić, czy w stajence Świętej Rodzinie poza zwierzętami domowymi towarzyszyły także wielbłądy, ale patrząc na klimat regionu i niektóre przedstawienia, można wierzyć, że na tych garbusach przybyli trzej królowie. Do nas świątecznie przybyły same wielbłądy bez ukoronowanych pasażerów – z pewnością już w tym przejawiała się ich przebiegłość. Naiwnie wierzyliśmy, że uda nam się przechytrzyć te pędzące garby, ale przecież już po ich rozbrajających minach powinniśmy wiedzieć, że to karkołomne zadanie. W każdym razie zmagaliśmy się z nim kilka świątecznych dni, mając pewność, że jeszcze nie raz stawimy temu czoła, bo bez względu na wynik rozgrywki, gra ta daje nam wiele satysfakcji.
Przebiegłe wielbłądy zachwycają od pierwszego wejrzenia. Ogromne wyrazy uznania należą się ilustratorowi Dennisowi Lohausenowi, który genialnie sportretował tytułowych bohaterów planszówki, ukazując ich niekonwencjonalny charakter (a może te zwierzęta z natury są przebiegłe, tylko jeszcze o tym nie wiem?). Zachęcam was nie tylko do studiowania wielbłądziej wersji Grupy Laokoona na pudełku, ale też do przyjrzenia się detalom grafiki na planszy, ujrzycie tam nawet sępy czyhające na padniętych zawodników. Kolejnym atrakcyjnym elementem gry jest piramida, którą na początku trzeba złożyć. To z niej losujemy kolorowe kostki, od których zależy ruch wielbłądów.
Rozgrywka przypomina nieco grę Pędzące ślimaki, mamy podobne kolorowe zwierzęce pionki, którymi poruszamy się po planszy oraz ruch poszczególnych pionków zależy od koloru kostki. Różnica jest taka, że wielbłądy nie spychają się, tylko wskakują sobie na garb, co oznacza, że zwierzę biegnie do przodu wraz z towarzyszami, którzy siedzą mu na plecach. W ten sposób przebieg zawodów jest tym bardziej nieprzewidywalny, że ruch wielbłąda zależy nie tylko od rzutu kostki w jego kolorze, ale też ruchu wielbłądów, na których siedzi. Tor wyścigowy urozmaicają dodatkowe żetony (z oazą lub fatamorganą) kładzione na polach przez graczy, które sprawiają, że wielbłąd trafiający na nie dostaje przyspieszenia lub cofa się o jedno pole (to jedyna sytuacja, kiedy pionek może wylądować pod innymi).
Tyle, jeśli chodzi o działania związane z wielbłądami. Natomiast zadaniem graczy jest wygranie jak największej ilości pieniędzy za zakłady o to, który wielbłąd zwycięży lub zdobędzie drugie miejsce w danym etapie wyścigów (jeden etap trwa do momentu wylosowania ostatniej kostki z piramidy) oraz okaże się największym wygranym i przegranym w całym wyścigu (kończy się w momencie przekroczenia mety przez jednego wielbłąda). W tym celu gracz, oprócz akcji z losowaniem kostki (za to otrzymuje 1 monetę) czy położeniem żetonu z oazą (otrzymuje 1 monetę za każdą sytuację, w której wielbłąd wyląduje na tym polu), może wziąć kartę zakładu odpowiadającą kolorowi wielbłąda, który jego zdaniem wygra dany etap. Każdemu zawodnikowi przypadają trzy takie karty i każda kolejna przynosi graczowi mniej pieniędzy w przypadku wygranej. Równocześnie, kiedy okaże się, że gracz się pomylił, płaci po monecie za każdy przegrany zakład. Ponadto w zestawie każdego gracza znajduje się pięć kolorowych kart wielbłądów, którymi może obstawiać końcowe zwycięstwo lub ostateczną przegraną. Nie może zmieniać decyzji, ale może dokładać kolejne karty na specjalne pola planszy. Tu również liczy się kolejność, ponieważ najwięcej pieniędzy otrzymuje gracz, który jako pierwszy dobrze obstawił wielbłąda, każdy kolejny dostaje odpowiednio mniej (lub też płaci za złe wybory).
Duża losowość tej gry sprawia, że Przebiegłe wielbłądy nigdy nas nie znudzą (nawet jeśli prawie zawsze to pomarańczowy wielbłąd okazuje się pewnym przegranym), rozgrywka budzi duże emocje i wbrew swej banalnej mechanice, wymaga od gracza myślenia koncepcyjnego, ponieważ pewne ruchy wielbłądów można dobrze oszacować (choć na szczęście nigdy nie mamy 100%, chyba że ewidentnie widzimy, że pomarańczowy* wielbłąd nie ma szans, by dogonić resztę). To wraz z uroczą szatą graficzną, świetnie oddającą osobliwość bohaterów i klimat, oraz solidnie wykonanymi i atrakcyjnymi rekwizytami sprawia, że gra znajdzie rzeszę miłośników zarówno wśród starszych, jak i młodszych graczy (od wieku 8+). Podstawowa gra jest przeznaczona dla 2-8 graczy, więc nada się także na spotkania w większym gronie towarzyskim. Poza tym istnieje dodatek Superpuchar, który składa się z czterech rozszerzeń do gry – mam nadzieję, że kiedyś w przyszłości uda się nam go przetestować.
*Nie jest to wynik rachunku prawdopodobieństwa, po prostu dziwnym zbiegiem okoliczności zazwyczaj ten wielbłąd zostawał gdzieś w tyle… To na podobnej, nieokreślonej, zasadzie, jak to, że w większości naszych rozgrywek Cluedo mordercą okazywała się postać Gorczyńskiego. Inną ciekawą dodatkową obserwacją poczynioną podczas kilku rozgrywek Przebiegłych wielbłądów było to, że osoby z wyższym wykształceniem od pozostałych graczy częściej wygrywały. I to nie była różnica między podstawowym a wyższym wykształceniem, co można byłoby wyjaśnić, np. tym, że umiejętności matematyczne i logiczne były mniejsze, lecz osadzała się ona na drobnej różnicy w ilości obronionych tytułów magistrów. Jest to kwestia warta szerszego zbadania i przeanalizowania. 😉