Planowałam zupełnie inny wpis, ale jak wiadomo życie weryfikuje plany. O kolejnej grze kulinarnej będzie za tydzień, pisanie jej recenzji zbiegnie się z przygotowaniem do konferencji, podczas której będę o takich smacznych tytułach mówić, więc namiastkę wystąpienia tu będziecie mieć. Tymczasem przygotowuję się do turnieju w Scrabble i patrząc jak „świetnie” mi idzie, nie wróżę sobie sukcesu.
Tak więc dzisiaj wspomnę o krótkiej grze imprezowej, dobrze znanej wszystkim, przynajmniej ze słyszenia. Przyjmuje ona różne nazwy, chyba najbardziej popularną jest Jenga. Wersja, którą mam w domu nosi tytuł Wackel Turm. Jest to gra zręcznościowa, która polega na budowaniu wieży, wyciągając z niej pojedyncze klocki i kładąc je na szczycie. Trzeba to robić tak ostrożnie, by wieża się nie zawaliła, gdyż w tym momencie gra kończy się, a osoba, której budowla się rozsypała, przegrywa. Mimo prostych zasad i krótkiego trwania rozgrywki, gra potrafi zapewnić co nieco emocji i zachęca do podjęcia ponownej próby, by wybudować jak najwyższą wieżę. Jak mogliście zauważyć na Instagramie, bez katastrofy się nie obeszło.
Może się zastanawiacie, dlaczego o tej grze piszę, skoro zbyt wiele o niej powiedzieć nie można. No właśnie, Jenga to czysta gra pozbawiona treści – typ gier, za którymi nie przepadam, są pozbawione klimatu i potencjału krytycznego. I to jest mój nie tyle zarzut, co znak zapytania. Dlaczego nikt nie wykorzystał elementów tej gry, to przedstawienia jakiegoś tematu? Gdy pisałam podsumowanie licencjatu, w którym zauważałam, że brakuje gier o odbudowie powojennej Polski (później powstała Odbudowa Warszawy 1945-1980 – o której będę tu jeszcze pisać), w tym stawianiu budowli symbolizujących wielkość władzy komunistycznej, choćby PKiN – zaraz pomyślałam o grze z wykorzystaniem Jengi. Byłaby to gra o tragicznej narracji, pokazująca wyzysk i poświęcenie budowniczych. Zadaniem graczy byłoby ułożenie z klocków Pałacu Kultury, a każdy upadek klocka równałby się ze zginięciem jednego budowniczego. Choć narracja wydaje się tu trochę przerysowana, bo przy budowie PKiN-u zginęło zaledwie 16 osób, to inspiracja na taką tragiczną w wymowie grę wywodzi się z lektury reportażu Małgorzaty Rejmej o rumuńskim Domu Ludu, przy budowie którego życie straciło setki ludzi. Wszak Jenga nie musi opowiadać tylko o budowie PKiN-u, może obejmować inne sowieckie dzieła architektury, z którymi wiąże się bardziej dramatyczna historia ludzi. Upadek klocka to też utrata części surowców niezbędnych do budowy wieżowca. Zatem istnieje możliwość, że z powodu niedoboru materiałów budowlanych pałac nie powstanie… Czy gra pozwoli nam zmienić bieg historii i krajobraz stolicy?
Podrzucam propozycję twórcom gier, może ktoś dostrzeże historyczny potencjał Jengi i ją dobrze zaadaptuje, nadając grze coś więcej niż zręcznościowy i rozrywkowy charakter?