Dziś opowiem Wam o grze, w którą najprawdopodobniej nigdy nie zagracie, a bardzo będziecie chcieli. Zwłaszcza jeśli lubicie naśmiewać się z systemu socjalistycznego i postaci go reprezentujących. Nie zagracie w nią, bo tytuł jest praktycznie niedostępny, jak pojawia się czasami na aukcjach internetowych, to chodzi za cenę zwalającą z nóg. Z jednej strony słusznie, bo to unikat, z drugiej zaś szkoda, że ona staje się przeszkodą dla tych, którzy zrobiliby z tej gry dobry użytek. I nie, nie mam jej, więc nie pożyczę. Za to totalnie przypadkowo dowiedziałam się, kto ją ma i w ten sposób zobaczyłam ją na własne oczy. Właściciel tej znalezionej na śmietniku planszówki chyba nie spodziewał się, że wspomnienie mimochodem o tej grze, może wzbudzić tyle emocji u słuchaczy. A było ich wiele…
Budujemy pomnik Stalina i Stavime Stalinuv Pomnik to dwie gry tak samo skonstruowane, opierające się na mechanice Monopoly i przybliżające realia socjalizmu. Czechosłowacka wersja (1990), o której dowiedziałam się najpierw, stała się inspiracją do polskiej edycji (powstałej w 1992 lub później), która różni się m.in. wyglądem planszy, tytułowego pomnika i treści na kartach więzienie, konieczność, przypadek. Czechosłowacka edycja jest dobrze udokumentowana i jej zdjęcia oraz instrukcje znajdziecie tutaj.
Tytuł oraz cel gry nawiązuje do największego na świecie pomnika Stalina, który powstał w Pradze w 1955 roku, zaprojektowany przez Otakara Šveca. Siedem lat później monument został zlikwidowany, gdyż nowy przywódca ZSRR Nikita Chruszczow zakazał kultu Stalina. Tak wielki pomnik mógł zostać jedynie wysadzony w powietrze, jednak zakaz wsadzania materiałów wybuchowych do głowy przywódcy spowodował, że ta musiała być rozbierana ręcznie przy pomocy dłuta. Przebieg prac próbowano ukryć przed mieszkańcami oraz osobom pragnącym udokumentować te działania, wpierw obudowując monument drewnianym płotem. Trzeba podkreślić, że destalinizacja w Czechosłowacji trwała wyjątkowo długo, co pozwoli nieco zrozumieć, dlaczego tuż po Aksamitnej Rewolucji i obalenia komunizmu przerwano milczenie o istnieniu pomnika i zaprojektowano Stavime Stalinuv Pomnik. Gra, która pozwoliła Czechom stojącym u progu demokracji odreagować doświadczenia z okresu socjalistycznego, także poniekąd usprawiedliwić ich niechlubne zachowania, wymuszone przez okoliczności czasów, w jakich przyszło im żyć.
W Polsce takiej historii wokół pomnika Stalina nie było. Wydaje mi się, że ekwiwalentem burzenia praskiego monumentu może być obalenie pomnika Lenina w Nowej Hucie w 1989 roku, które miało być symbolem wyzwolenia się spod komunistycznej władzy. Warto tu wspomnieć, że dekadę wcześniej, a 6 lat po postawieniu tej rzeźby, próbowano ją rozsadzić, co zakończyło się tylko zniszczeniem pięty Lenina i pęknięciem szyb w pobliskich budynkach. Czyżby to był solidniejszy monument niż praski pomnik Stalina? Wszakże ostatecznie zdjęto pomnik z piedestału (który można oglądać w parku osobliwości w Vernamo), a nie zniszczono. Polscy twórcy gry pozostali jednak przy Stalinie, w ten sposób podkreślając jej związki z Czechosłowackim projektem.
Głównym zadaniem graczy jest wybudowanie pomnika Stalina. W polskiej wersji każdy buduje własny pomnik składający się z sześciu kamieni. Tu należy podkreślić, że jeśli chodzi o wizerunki Stalina, jesteśmy wyjątkowo obrazoburczy i prześmiewczy, opisujemy go jako frasobliwego, próżnego czy pożądanego (w tym ostatnim ukazując go jako kobietę), kiedy w oryginalnej wersji jest to fotograficzna reprodukcja rzeczywistego praskiego pomnika składająca się z ośmiu części. Aby wybudować pomnik, potrzebujemy kamieni, a każdy kamień otrzymujemy, gdy uda nam się wykupić wszystkie nieruchomości z jednego zestawu kolorystycznego (odpowiednik podwójnego czynszu i możliwości wykupienia budynków w Monopoly). A w Budujemy pomnik Stalina można kupić m.in. Pałac Kultury i Nauki, redakcję „Trybuny Ludu”, PGR, Instytut Marksizmu-Lenizmu oraz być prezesem PZPR, RSW, TPPR itp. Dopiero kamień można oddać pod zastaw.
Jeszcze przed rozpoczęciem gry przy pomocy rzutu kostką losujemy, który z graczy zostanie I sekretarzem, pełniącym także funkcję Sekretarza Ekonomicznego, czyli bankiera. I sekretarz nie musi płacić za stanięcie na czyimś polu i ma kilka innych przywilejów. On też wyznacza SB-eka oraz gracza, którego ma śledzić, co polega na tym, że SB-ek nie rzuca kostką, lecz podąża za śledzonym. SB-ek podobnie jak sekretarz ma też trochę przywilejów, które zostały określone w instrukcji. Ze względu na charakter gry wskazane są łapówki, więc jeśli ktoś inny chce być SB-ekiem, może próbować przekupić sekretarza.
Nawiązania do okresu socjalizmu w grze pojawiają się przede wszystkim na kartach więzienie (tu w przeciwieństwie do Monopoly wiesz, za co idziesz siedzieć) konieczność i przypadek (tych ostatnich nie musisz ciągnąć, ale warto, bo częściej zostajesz nagrodzony za działania ku chwale socjalizmu niż karany za przejawy religijności twojej rodziny). Z kolei na planszy oprócz pól, które można wykupić lub wymuszają pobieranie określonej karty, pojawiają się takie jak dewaluacja (tracisz połowę pieniędzy), opozycja (jej skutek zależy od tego, kto stanął na tym polu – tracisz funkcję Sekretarza, oddajesz kamień lub jedno pole nieruchomości) oraz I sekretarz i SB-ek (co dla zwykłego towarzysza wiąże się z oddaniem jednej nieruchomości, a dla dygnitarzy politycznych z opłacaniem bankietu dla współpracownika).
Wszystko inne odbywa się na podobnych regułach, jak w Monopoly, więc gra należy do tych łatwych, rodzinnych rozgrywek, ale ze względu na swą antysocjalistyczną wymowę zapewnia dodatkowy humor i specyficzny klimat, który jednak w przeciwieństwie do wielu współczesnych planszówek o PRL-u nie ma związku z nostalgią. Ogromna szkoda, że gra jest tak trudno dostępna. Sądzę, że na fali popularności planszówek o PRL-u wznowienie tego tytułu, przy odpowiedniej promocji, spotkałoby się z dużym zainteresowaniem, bo nie da się ukryć, że Budujemy pomnik Stalina jest najbardziej krytykującą poprzedni ustrój grą.