Manu – bądź sobą niemieckiego reżysera Christiana Haasa to bajka z przesłaniem o tolerancji dla najmłodszych. Abstrahując od bieżących tematów politycznych, przez pryzmat których dałoby się tę bajkę odczytywać, twórcy starają się pokazać na przykładzie ptaków, że każdy gatunek jest na swój sposób piękny i wyjątkowy, ale aby osiągnąć sukces należy działać wspólnie. Tytułowy Manu jest jeżykiem, który poprzez zbieg okoliczności zostaje wychowany przez mewy. Krótki dziób, zamiłowanie do owadów, niechęć do łowienia ryb, inny styl lotu nie dają mu szansy zostać „prawdziwą” mewą. Stąd też ku zmartwieniu swoich przybranych rodziców staje się outsiderem.
Porozumienie mew i jeżyków wydaje się niemożliwe na wielu płaszczyznach. Każdy z gatunków ptaków uważa się za wyjątkowy i nie ma ochoty zrozumieć drugiego. Wiara w swoje doświadczenie i nieomylność przybranego ojca Manu i zarazem kapitana stada mew, o mało nie doprowadza do katastrofy podczas odlotu na południe. Jedynie Manu, wychowywany na pograniczu dwóch gatunków, jest w stanie doprowadzić do porozumienia mew i jeżyków. Pomagają mu w tym będący mewą przybrany brat, z którym się wspólnie wychowywał oraz zauroczona w nim Kalifa, będąca jeżykiem. Ich współpraca pozwoli na odzyskanie ukradzionych przez szczury jaj oraz wyprowadzenie stada mew i jeżyków z burzy.
Płynące z bajki przesłanie o tolerancji i współpracy wydaje się bardzo zrozumiałe i łatwe do przyswojenia przez docelową grupę odbiorców – dzieci. Sceneria filmu jest wyrazista, wręcz pocztówkowa. Stąd też estetyka graficzna filmu będzie się podobać nie tylko maluchom. Jednakże dorośli, którzy liczyli na salwy śmiechu w czasie filmu nie będą czuć się w pełni usatysfakcjonowani. W filmie nie ma zbyt wielu momentów, które błyskotliwością i ciętym żartem zapadną im w pamięć.
Tekst ukazał się w „Ińskie Point” nr 8/2019