Pokazana na tegorocznej Kamerze Akcji produkcja Ozona to kolejny ważny film, po Klerze Smarzowskiego i Tylko nie mów nikomu Siekielskiego, odkrywający ciemną stronę Kościoła. Jednakże w przeciwieństwie do Kleru w centrum uwagi nie stawia się księży, lecz ofiary ich działań, reprezentowane przez pedofilskie zachowania księdza Preynata, pełniącego posługę kapłańską we francuskim kościele od lat osiemdziesiątych do roku 2015. Reżyser nie skupia się na szczegółach, w jaki sposób wyglądało molestowania (choć te pojawiają się w wypowiedziach bohaterów), ale na wewnętrznych przeżyciach i dylematach ofiar, które nie są w stanie odzyskać równowagi psychicznej nawet po kilkudziesięciu latach od traumatycznych wydarzeń. Z zaprezentowanych tu dramatów ofiar molestowania wynika jedna bardzo ważne informacja, że „zły dotyk” nie jest niewinną zabawą, ale orężem niszczącym ludzką psychikę na całe życie. Czasami te doświadczenia tkwią gdzieś głęboko i nie dają wyraźnych oznak, co może mylnie sugerować, że ofiara tę traumę już przepracowała, ale jak pokazuje dramat Ozona, wystarczy jeden impuls, aby wspomnienia powróciły i na nowo zmagać z ich bólem. Niestety, jeszcze wielu nie zdaje sobie z tego sprawy, jak „niewinne zabawy” (choć trzeba zacząć od tego, jak molestowanie można nazwać zabawą?) z dzieckiem determinują jego całe życie, że dorosłe ofiary po tylu latach mają problem z otrząśnięciem się z doznań molestowania – to może zaskoczyć nieuświadomionych widzów, podobnie jak samego księdza Preynata, który nie sądził, że swoimi czynami wyrządza aż taką krzywdę (sic!).
W filmie pokazano też inny ważny aspekt – mechanizm zamiatania problemu pod dywan przez hierarchów kościoła. Tylko determinacja pokrzywdzonych doprowadza do finału, w którym ksiądz-pedofil (albo pedoseksualista, jak sugeruje kardynał Barbarin) zostaje oskarżony i skazany. Zaskakuje jednak niski wymiar kar, całkowicie nieproporcjonalny do popełnionego czynu. Film jest nie tylko wołaniem o sprawiedliwość, ale i donośnym głosem pytającym o przyszłość Kościoła. Wyraźnie zaznaczony akcent apostazji pokrzywdzonych to sygnał ostrzegawczy wysyłany przez wiernych. Film nasuwa pytanie, czy aby Kościół, jak i system orzecznictwa dorósł do niezbędnych zmian? To pytanie wydaje się szczególnie aktualne w Polsce.