Autor: William Irwin Rebecca Houssel, J. Jeremy Wisniewski
Lubię sagę „Zmierzch” i interesuję się filozofią od czasów przeczytania „Świat Zofii”. Więc ta książka mocno mnie korciła, szczególnie, kiedy po seansie Księżyca w nowiu wstąpiłam do empiku. Ale brakowało mi kilku groszy by ją zakupić i całe szczęście, bo korzystniej wyszłam robiąc zakupy w Gandalfie. Ale mniejsza z tym. Ogólnie uznałam, że dawka jednego i drugiego w jednym będzie dla mnie wprost idealna. Niestety, aż tak wspaniale nie było.
Pierwszy rozdział książki bardziej skupiał się na filozofii Sokratesa, Platona i im podobnych, a o Zmierzchu prawie nic, poza wspólnym mianownikiem jakim były wampiry. O ile filozofię lubię i powinno mi się to podobać, to jednak nie tego oczekiwałam. Na szczęście takie były jeden-dwa rozdziały. Potem przybrało już formę polemiki, porównawczą bohaterów Zmierzchu do filozofów, bohaterów powieści sióstr Bronte i innych.
Jeśli by się ktoś zapytał, czy dzięki tej książce poznałam odpowiedzi na swoje pytania, odpowiedziałabym, że nie miałam żadnych konkretnych pytań, może nieco mnie zastanawiało czy wstrzęmieźliwość przed seksem przed ślubem bohaterów Zmierzchu ma jakiś związek z wyznaniem religijnym Meyer. I na to pytanie otrzymałam wyczerpującą odpowiedż w jednym z ostatnich rozdziałów. Reszta była dla mnie przedstawieniem sagi, szczególnie miłości Edwarda do Belli od innej strony, niż tej, którą obrałam po lekturze sagi. Faktycznie można by sądzić, że Edward, który w nastoletnich oczach wydaje się ideałem (sama go za takiego mam), nim nie jest. Jeden rozdział jest poświęcony właśnie temu niebezpieczeństwu, jakie wiąże ze sobą uznanie Edwarda za idealnego partnera i szukanie w rzeczywistości takiego. Tylko, że wampirów na świecie nie ma, a podobne zachowania mają zboczeńcy. Podane są też statystyki, ile kobiet padło ofiarą swoich partnerów. Ale szczegółowo o tym pisać nie będę, bo jeśli kogoś to interesuję, to zapraszam do książki.
Nie miałabym może tyle zarzutów, gdyby tą książkę napisała jedna osoba, bo by po prostu takich rzeczy nie było. Zastanawiam się, czy oni się jakoś ze sobą konsultowali i czytali wzajemne teksty, bo mam wrażenie, że nie. Stąd tyle treści, która przez kilka rozdziałów się powtarza, ile razy, któryś z autorów wygłaszał swoje poglądy na temat początków związku Edwarda i Belli, czy o piciu krwi przez wampiry i wszystkie dochodziły do jednego, tego samego wniosku. Czasami pytanie „czy wampiry przestaną pić krew?” pojawiały się w akapitach, które mówiły kompletnie o czymś innym. Ponadto wg jednego rozdziału Bella w Księżycu w nowiu pocięła się papierem, co jest prawdą, w innym zaś, że nożem. Jak już mają wpajać jakieś bzdury to konsekwentnie.
Ponadto bardzo mi się nie podobał mi się pogląd, na którym większa część książki opiera się, że wzorem dla dziewczyn powinna być jakaś feministka. Niby dlaczego? Dlaczego kobieta musi być zawsze równa facetowi, robić to co on? Feminizm prowadzi do tego, że faceci przestają mieć szacunek dla kobiet, jako istot delikatnych i wrażliwych, ale równych sobie, przez co zanika zachowanie dżentelmenów i dochodzi do takich sytuacji, że facet każe podnieś kobiecie swoją chusteczkę czy długopis, choć sam mógłby to zrobić, gdyby mu się chciało. Ja rozumiem, że feminizm miał swoją ideę podniesienia wartości kobiet, ale kiedy zaczyna to przekraczać granice natury kobiecej, jest źle. Nie jestem całkowitą przeciwniczką feminizmu, ale też nie zwolenniczką. Popadanie w skrajności w skrajność nie jest dobre, a niestety jest to główna cecha społeczeństwa – bezumiar.
Książka jest ciekawa, bo daje inny pryzmat przez, który patrzymy na naszą ulubioną/znienawidzoną (niepotrzebne skreślić) sagę. Jednak napisana jest niekoniecznie dobrze, nie lubię, kiedy wpaja się komuś jakieś wartości niezgodne z własnymi.
Ocena: 4/6
Bardzo podoba mi się twój styl pisania. Szczerze, na pewno czułabym się zachęcona, gdyby nie fakt, że filozofii nie lubię. Z chęcią będę tu zaglądać częściej. Proszę, informuj mnie o nowych notkach. Pozdrawiam,
Nie mam czasu na informowanie o nowych notkach, lepiej sobie po prostu zasubskrybować mojego bloga i wtedy będą ci się wyświetlać nowe posty. Przez najbliższy tydzień nowa recenzja będzie codziennie.
Feminizm nie trzeba od razu rozumieć jako dążenie za wszelką cenę do unifikacji płci, chodzi o to, zeby znać swoje zalety i odmiennosc plciowa, a nie dac sie sprowadzic do obsługi miotły.
Sagę Zmierzchu lubię, ale tylko sagę. Myślę, że jakbym przeczytała tą książkę to mogłabym przestać ją w jakiś sposób lubić. Raczej nie przeczytam 🙂 Pozdrawiam