Historia nagości jest książką o wydarzeniach, religiach, grupach społecznych, które z tą nagością się wiążą. Na ich przykładach autor przedstawia czemu owa nagość może, a czemu powinna służyć. Nie są to jednak prywatne subiekcje autora, bo książka jest czysto obiektywna. Prezentuje fakty i wiele zdjęć z nimi związanymi.
Nie jest to pozycja ani wulgarna, ani pornograficzna, więc można ją śmiało potraktować jako pozycję z literatury popularnonaukowej, gdyż jak pisałam wyżej, treść nawiązuje do wydarzeń historycznych i grup etniczno-religijnych, które kiedyś istniały bądź jeszcze istnieją. Pod względem tematyki książkę można potraktować jako ciekawostkę, tak jak np. Historię brudu.
Nie widzę powodów, by z czytaniem tej książki się kryć, bo owszem bogata jest w ilustracje, ale są to zdjęcia reporterskie i jakichś zboczonych emocji nie wywołują u odbiorcy. Czytałam w środkach komunikacji miejskiej (celowo po przeczytaniu recenzji u Clevery, która powiedziała, że musiałaby ją wówczas zapakować, żeby nie wzbudzać zainteresowania wśród towarzystwa). I powiem, że dużego zainteresowania nie było. Może jedynie babcia siedząca naprzeciwko dziwnie na mnie spojrzała, ale czerpałam z tego satysfakcję. Bo czy można po jednej książce razu szufladkować ludzi? Może była mi potrzebna do jakieś pracy pisemnej? 😉 Nie miałam się przecież czego wstydzić, gdyż czytałam pozycję popularnonaukową, a nie Playboya.
Książkę Philipa Carr-Gomm’a czyta się z żywym zainteresowaniem. Nie tylko ze względu na podjęty temat, ale też z powodu prostego i przyswajalnego języka, jakim posługuje się autor. Myślę, że zarówno szukający historii nagości w religijnych obrzędach i innych minionych wydarzeniach, jak i ten, który chce poznać współczesną historię wykorzystywania nagości w polityce i reklamach, znajdzie tu coś ciekawego dla siebie. Plusem książki jest konkretność, brak przydługich i zbędnych opisów. Śmiało mogę polecić.
Ocena: 4,5/6