Reżyseria: Roman Załuski
Marysia (Ewa Kasprzyk) jest wykształconą osobą znającą cztery języki, mimo to jej rola ma miejsce w domu w kuchni i przy dzieciach. Jej mąż (Jan Englert) robi karierę i zaprasza współpracowników na małe przyjęcie. Przygotowania spadają oczywiście na Marysię. Kiedy odkrywa jego zdjęcia z młodymi amerykankami, pakuje torby i wyjeżdża do Warszawy. Tam pozna wielu ciekawych ludzi i przeżyje liczne przygody.
Na temat małżeństw zarówno tych młodych jak i tych starych krążą pewne utarte racje, które nie rzadko stają się stereotypami. Powstało dużo komedii romantycznych o młodych parach, ale jak to wygląga u małżeństw z kilkuletnim stażem? Komedia małżeńska prezentuje przykład małżeństwa klasycznego, gdzie mąż pracuje i robi karierę, a kobieta pomimo wykształcenia pełni rolę kury domowej. Mąż nieświadomy ile pracy jest w gospodarowaniu domem, wciąż dziwi się złym nastrojom żony, która ma przecież mnóstwo czasu. Jak to było w Kobiecie na Marsie… Bohaterka zostawia męża z obowiązkami domowymi, a sama postanawia uwolnić się choćby na chwilę od tego domowego zamętu. I obserwujemy jakie wolne życie może wieść Marysia, i obserwujemy zmagania Wiktora z dziećmi i domem.
Imponujące wrażenie na mnie zrobiła Marysia, która tak biegle posługiwała się kilkoma językami. Zaskoczył mnie też Remek, który swoją francusczyzną też budzi podziw. Jakoś mnie to zmobilizowało i gdyby nie ograniczony zasób czasu to bym gruntownie powtórzyła moje cztery języki i żeby choć jeden z nich umieć tak biegle…
Lekka i przyjemna, miejscami zabawna komedia rodzimego kina, gdzie nie brak znanych i dobrych aktorów.
Ocena: 7,5/10