Autor: Mari Jungstedt
W związku z tym co napisałam w poprzedniej recenzji, postanowiłam bezpośrednio po jej lekturze sięgnąć po kolejną część, która choć wydana po Upadłym aniele mówi o wydarzeniach dziejących się przed nim, a bezpośrednio po wypadkach opisanych w We własnym gronie. Dlaczego więc części zostały wydane w tej kolejności? Wina leży po stronie wydawnictwa, które nie dopilnowało chronologicznego wydawania książek, czy autorka pisała w niechronologicznej kolejności? Niestety nie znam odpowiedzi. Dla wydarzeń kryminalnych nie robi to dużej różnicy, nie mniej jednak dla obserwatorów prywatnych wątków głównych postaci jest to dość niewygodne. Dlatego czuję się zobowiązana, do poinformowania szerokiego grona czytelników, że nim przystąpią do lektury Upadłego anioła, mają sięgnąć po Umierającego dandysa, który jest nie piątą, lecz czwartą częścią przygód kryminalnych z Inspektorem Knutasem. Dlatego też na mojej półce najnowsza część kryminałów Jungstedt będzie stała pomiędzy trzecią a czwartą (w kolejności wydania) częścią, w celu zachowania chronologiczności. Ponadto jak podaje Wirtualna Polska, Upadły anioł jest nawet nie piątą, lecz szóstą częścią. To znaczy, że mogę mieć nadzieję, iż zapowiadane Słodkie lato wypełni luki pomiędzy tymi częściami, a nie będzie siódmą częścią. Kolejny niepoprawny zabieg wydawniczy, ale jego przyczyny nie umiem odnaleźć ;/.
Ale skupmy się na Umierającym dandysie. Tytuł książki odnosi się do obrazu znanego szwedzkiego malarza Nilsa Dardela i automatycznie wprowadza czytelnika w świat sztuki, galerii i muzeum oraz kolekcjonerów. Podejrzewam, że obrazy Dardela dla Szwedów mają takie znaczenie, jak dla nas obrazy Malczewskiego czy nawet Matejki. Dla bliżej zainteresowanych, obraz o którym mowa w książce:
Może dla wielu czytelników to nie będzie miało większego znaczenia, ale dla mnie kiedy mowa o konkretnym artyście, ba, obrazie, chcę konkretnie widzieć z czym mam do czynienia. Zawsze pretekst do poznania czegoś nowego. Ciekawe były interpretacje obrazu pod kątem prowadzonego śledztwa. Pojawiały się motywy homoseksualizmu, ale także podobnie jak w Upadłym aniele, motywy na tle rodzinnym, znów niechciane dziecko, aczkolwiek znajdujące miłość w rodzinie zastępczej. O ile przyczyny zabójstwa mordercy w Upadłym aniele są dla mnie może nie tyle usprawiedliwione, co zrozumiałe, o tyle w tej części morderca był najprawdziwszym szaleńcem i mścił się na ludziach, którzy najprawdopodobniej są Bogu ducha winni. Nawet nie znamy przyczyn adopcji. Ten bliższy mordercy mógł nawet nie wiedzieć o jego istnieniu (człowieka, nie mordercy). Nie chcę zdradzać za bardzo treści, mam nadzieję, że Ci którzy przeczytali domyślą się o co mi chodzi, jeśli jednak nie, to proszę się zgłosić, wyjaśnię szerzej.
Jeśli chodzi o poprowadzenie akcji, zbyt dużo wątków, co utrudnia czytelnikowi ogarnięcie wszystkich hipotez, rozwinięć i zawrotów akcji. Książka nie jest przewidywalna tylko przez nasyp tych często zbędnych niuansów. Umierający dandys tak jak pozostałe części są średnim kryminałem, ani lepszym ani gorszym, a mnie być może bardziej się utrwali w pamięci przez powiązanie fabuły z historią sztuki.
Ocena: 4/6