Klaudyna zaprasza do dołączenia się do cotygodniowych akcji TOP 10 i na początek jest 10 najważniejszych książek mojego życia. A ponieważ ja uwielbiam tworzyć różnego rodzaju topy, listy itp. To z chęcią przyłączam się do zabawy 😉
Kolejność przypadkowa, a właściwie w tej kolejność te książki wpadły mi do głowy
1. Dzieci z Bullerbyn – Astrid Lindgren
Książka, której nie przeczytałam ja, ale przez kilka długich wieczorów czytała ją nam (mnie i braciszkowi) mama. Jej interpretacja była przednia i „kawałek kiełbasy dobrze obsuszonej” do dzisiaj przy różnych okazjach wyśpiewuję na tą jedną melodię, innej nie zaakceptować nie potrafię ;P. Od tej książki zaczęłam na wzór Lisy kolekcjonować i kiedyś sama produkować zakładki.
2. Świat Zofii- Jostein Gaarder
Jedno z najwspanialszych tomisk jakie przeczytałam. Ta książka obudziła u mnie zainteresowania w kręgu filozoficznym. W ogóle lubię klimat książek Gaardera, a ta była pierwsza, więc darzę ją szczególnym sentymentem. Jedyna w swoim rodzaju.
3. Stowarzyszenie wędrujących dżinsów – Ann Brashares
Zauroczona w ekranizacji dostałam w prezencie wielkanocnym wszystkie trzy (dotąd) książki i pochłonęłam je za jednym tchem. Był to dla mnie szczególny czas w moim życiu, poznałam coś co dla mnie dotąd było obce i byłam bardzo podatna na empatyczne przeżywanie losów bohaterek. Podróż do Grecji marzy mi się właśnie po tej książce, a Lena jest moją bratnią duszą. I jedyna książka (seria), którą przeczytałabym jeszcze raz od początku do końca (dla niewtajemniczonych, nie czytam książek drugi raz, mój powrót do przeczytanych lektur ogranicza się do konkretnych fragmentów, ale nigdy w całości).
4. Rok 1984 – George Orwell
Kiedy zaczęłam czytać tą książkę, nie mogłam uwierzyć, że to moja lektura szkolna. Była tak inna od pozostałych. Niesamowita pełna symboli i znaków systemu totalitarnego powieść. Książka science-fiction oddająca pewną zaistniałą rzeczywistość. I choć nie lubię SF to ta przez tą symboliczną wymowność należy do moich najważniejszych lektur. Szkoda, że ekranizacja wyszła tak kiepsko.
5. Peonia – Pearl S. Buck
Książkę mojej ulubionej noblistki dostałam w prezencie urodzinowym od przyjaciela. Nie sądziłam, że będzie to trafiony prezent, bo za książkami o kulturze Wschodu nie przepadałam. Powieść ta mnie zauroczyła, koniecznie chciałam sięgnąć po inne dzieła tej pisarki. Odtąd zmieniłam upodobanie do literatury o innych kulturach (azjatyckich i afrykańskich).
6. Ania z Zielonego Wzgórza – Lucy Maud Montgomery
Moja ulubiona bohaterka z dzieciństwa. Książki przeczytałam wszystkie i cały serial na ich podstawie również. Niesamowita rudowłosa dziewczyna tryskająca optymizmem, zaurocza wszystkich innych bohaterów, nie dająca się zgnębić, bo zna swoją wartość. Bardzo lubię ksiażki Montgomery.
7. Pod Słońcem Toskanii – Frances Mayes
Czytałam ją podczas mojego pierwszego pobytu w Chorwacji, pierwszego pobytu w kraju południowej Europy, kiedy to co dotychczas widziałam na filmach czy zdjęciach stało się rzeczywistem obrazem przed moimi oczyma. Dlatego choć byłam w innym miejscu, wierzyłam, że Toskania jest conajmniej tak samo piękna jak Chorwacja i bardzo chciałam tam pojechać. W następne wakacje tam pojechałam. W Cortonie co prawda nie byłam, ale toskańskie miasteczka potwierdziły to co przeczytałam, to co widziałam na równie pięknym filmie. Tu rozpoczęła się moja fascynacja tym regionem.
8. Kochanice króla – Philippa Gregory
Unikałam dramatów historycznych jak ognia, ale chciałam zobaczyć film oparty na powieść Gregory, więc zmusiłam się do zapoznania się z pierwowzorem. I pamiętam to był cudowny tydzień na dworze królewskim Henryka VIII. Zarówno książka jak i film są wspaniałe. A teraz chętnie czytuję nie tylko książki Gregory, ale w ogóle powieści historyczne. Jedna dobra książka by zmieniła uprzedzenie w fascynację.
9. Nędznicy – Wiktor Hugo
Wartościowa książka przedstawiająca mentalność francuskiego społeczeństwa w ówczesnym czasie. O trudzie zmiany zła na dobro. O tym, że o złu nie zapomina się tak prędko jak o dobroci. Niesamowity klimat i wtrząsający obraz, który najtrafniej określa tytuł powieści.
10. Niesamowity dwór- Zbigniew Nienacki
Nie może zabraknąć na tej liście książki polskiego autora. Uwielbiam cały cykl Pana Samochodzika, ale to właśnie od tej książki zaczęła się ta miłość do pana Tomasza, do historii sztuki. Choć książki są przygodowe, to poza fikcją mamy do czynienia również z prawdziwą historią i przedmiotami związanymi z legendami. Niektóre naprawdę są interesujące, a ile wiedzy stąd wyczerpałam. Nawet jeśli to tylko podania, to na tym opiera się obraz przeszłości, zwłaszcza tej najdawniejszej.
„Ania z zielonego wzgórza” to tez moja ulubiona książka z dzieciństwa.
Co najmniej połowa książek znalazłaby się na liście, gdybym takową układała ;p Niektóre jak „Świat Zofii” czekają na półce. Zapraszam na w-krainie-andersena.blog.one.pl
Uwielbiam SWD! A 'Peonię’ można teraz bardzo tanio kupić w Tesco i Realu, więc chętnie kupię. Wahałam się, ale już nie muszę 🙂
„Ta książka obudziła u mnie zainteresowania w kręgu filozoficznym”-płacz razem ze mną i myśl, co jest nie tak z tym zdaniem, no i 1984 książką s-f !, sprawdź w słowniku definicje tego gatunku, bo jeszcze jakiś nieopierzony licealista to przeczyta, uwierzy Ci i będzie całe życie żył w błędzie.
Błagam Cię, nie pogrążaj się! A według Ciebie to Rok 1984 to kryminał, obyczajowa czy może romans? Czytałeś w ogóle tą książkę?A w zdaniu miało być 'rozbudziła we mnie’. Wiesz,zaczynam się zastanawiać, jakim cudem miałam II miejsce w szkolnym konkursie poprawnej polszczyzny, skoro tak źle piszę?
To faktycznie musiał być cud, niestety cud się nie wydarzył kiedy formułowałaś swoją cięta ripostę. Gdyby było inaczej dostrzegłabyś, że w zdaniu nie chodzi o rozbudziła czy obudziła, tylko o coś innego(kombinuj dalej), a co do Orwella no to szkoda słów, a wystarczyło sięgnąć po słownik. Książkę czytałem, czytałem też biografie, korespondencje z wojny w Hiszpanii, utwory młodzieńcze i artykuły z prasy. Pozdrawiam
Wiesz co, chyba ja decyduje co powinno być w moim zdaniu. A ja dalej jestem ciekawa jaki gatunek literacki prezentuje wg Ciebie „Rok 1984″… no śmiało! Oprócz mnie, chętnie dowie się reszta świata, co na ten temat sądzi pewien internauta, który uważa siebie niemal za profesora polonistyki….
Rok 1984 to antyutopia, jeśli wiesz co to znaczy, pamiętaj także, że o prawdziwej literaturze nic Ci nie powie kategoria gatunkowa, dokładnie tak samo jak o dobrym filmie, każda dobra literatura funkcjonuje poza tymi podziałami, i czyta się ją w zupełnie innym wymiarze, żadna etykietka typu romans, powieść psychologiczna nie zda relacji z tego czym jest w istocie. Tylko, że dobrej, naprawdę wartościowej literatury człowiek uczy się latami, i jeśli faktycznie chce się jej poświęcić, to nie może tracić czasu na Meg Cabot, Dona Browna czy innych kiczowatych pop-literatów.
Wow, to nie jest z Tobą tak źle. Wiem co to jest antyutopia i owszem Rok 1984 do niej należy. A antyutopia pojawia się w powieściach science-fiction. I w tym znaczeniu użyłam tego określenia. Lepiej tracić czas na rozrywkę typu Brown czy Cabot, niż na krytykowanie bloga, bo to tym bardziej nic nie wnosi do poznawania wartościowej literatury.Wciąż nie rozumiem, czemu krytykujesz coś, co zgodnie z moim statusem, osoby, która czyta dla przyjemności, a nie dla studiowania literatury, może w ogóle nie istnieć.