Autor: Gustaw Herling-Grudziński
Najpewniej wyrażę się tu pewną ignorancją, bo nie docenię Innego świata jako dzieła literackiego. Trudno, nie mam zamiaru wychwalać książki, która mnie męczyła ostatnimi dniami, która upiornie mnie nudziła i działała na mnie bardzo negatywnie. Ja mogę docenić fakt, że autor zechciał się podzielić swoimi doświadczeniami w obozie sowieckim i wydając je w formie książki dał świadectwo zła, jakie doświadczali Polacy na Wschodzie. Domyślam się, że książka została włożona w kanon lektur szkolnych, aby zapiski sowieckie Herlinga-Grudzińskiego skonfrontować z opowiadaniami Tadeusza Borowskiego, które mniej więcej pokrywają się z doświadczeniami samego Borowskiego, o obozach niemieckich. O tych opowiadaniach nie pisałam na blogu, więc mogę teraz krótko wspomnieć i porównać. Zrobiły one na mnie większe wrażenie niż cała książka Herlinga-Grudzińskiego. Nie twierdzę tym, że po wschodniej granicy było lepiej niż po zachodniej, bo to trudno ocenić. Nigdzie nie było dobrze, bo zarówno w pierwszym jak i w drugim ludzie nie mieli wolności i praw człowieka.
Dobrze, że Gustaw Herling-Grudziński postarał się o szczegółowość i dokładność w swoich zapiskach, dzięki temu poznajemy prawdę. Inny świat ma wartość świadectwa historycznego, ale nie literackiego. Przynajmniej dla mnie. Czyta się ciężko i żmudnie. Autor wcale nie zyskał w moich oczach tym, że we wstępie złamał zasadę powściągliwości autorskiej i zaznaczył, że jego książka to dzieło literackie. Dla profesjonalnych krytyków być może, dla przeciętnych czytelników i przede wszystkim uczniów (takich jak ja) naprawdę nudna lektura szkolna. A czarny chleb i czarna kawa bokiem mi już wychodzi…
Ocena: 2,5/6