Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły

  Reżyseria: Gore Verbinski

10-letnia Elizabeth (Keira Knightley) jest świadkiem katastrofy, z której ratują małego chłopca Willa. Zrujnowanie statku okazuje się być robotą piratów. Elizabeth zauważa na szyi chłopca złoty medalion, który zrywa i chowa. 8 lat później podczas uroczystości awansowania komodora, pojawia się się pirat Jack (Johny Deep), który przy okazji rabowania statku ratuje mdlejącą Elizabeth. Norrtington łapie pirata i następnego dnia ma zostać powieszony. Jednak w nocy na Port Royal napada ekipa piratów, która pragnie złotego medalionu i jego właściciela, w ten sposób zostaje uprowadzona Elizabeth. Will (Orlando Bloom)widząc to pragnie ją za wszelką ceną uratować i w tym celu uwalnia Jacka Sparrowa, z którym zarekwiruje statek i popłynie za statkiem Barbarossy, Czarną Perłą.

Pomimo mojego szczególnego braku zainteresowania tym filmem, obejrzałam za namową kilku kinomaniaków, by moje niezainteresowanie tą produkcją uzasadnić. Powiem prosto z mostu, nie rozumiem fenomenu tego filmu. Nie zaprzeczę dobrej realizacji pod względem scenografii, muzyki Hansa Zimmera (choć nie urzekła mnie zbytnio) i bardzo dobrej gry aktorskiej. Podejrzewam, że wielu fanów tego filmu są wielbicielami Johny’ego Deepa i/lub Keiry Knightley albo jeszcze Orlando’a Blooma. To są atuty tego filmu, bo naprawdę zagrali genialnie. Może Keira w jednej z przedostatnich scen była dla mnie wytworem nie z tego świata. Bowiem miała taki strój, taki współczesny, że kompletnie nie pasował do tej sceny. Inaczej były wymalowana, miała inną fryzurę. Moja pierwsza myśl, że wchodzi jakaś osoba z widowni czy z czegoś i robi jakieś poprawki w filmie czy coś innego, w każdym razie, nie wyglądała wówczas na bohaterkę filmu tylko na osobą z poza planu. To było dla mnie totalne schrzanienie sceny.

A najsłabszą stroną filmu jest fabuła. Przynajmniej dla mnie, była mało interesująca. Był dobry pomysł na film z piratami, ale fabuła jest upiornie nudna. Przez te dwie godziny po prostu się męczyłam, nawet przestało mnie interesować jak się skończy. Co się rzadko zdarza, bo nawet jeśli fabuła filmu jest nieinteresująca to zazwyczaj jestem przynajmniej ciekawa zakończenia, czy będzie miało ono jakiś sens. W przypadku Piratów… było mi to totalnie obojętnie jak co się skończy, bo wiedziałam, że nie mogą zabić głównych bohaterów, którzy występują w następnych częściach, których za nic w świecie nie obejrzę. Nawet wątek romantyczny Elizabeth i Willa nie zrobił na mnie wrażenia. Niektórzy pisali o jakimś humorze, ale jeśli był to średnio zabawny.

Aby nie powiedzieć, że 2h były czasem straconym, powiem, że dzięki temu poświęceniu nie mam wyrzutów sumienia, że Piratów z Karaibów zobaczyłam tak późno i jestem w pełni przekonana, że oprócz czasu nic nie stracę nie oglądając następnych części. Naprawdę szkoda, że słaba fabuła tak zepsuła dobrą realizację.

Ocena: 5/10

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *