Autor: Selma Lagerlof
Byłoby mi o wiele łatwiej napisać tę recenzję, gdybym była dzieckiem. Ba! Byłoby mi łatwiej, gdybym była chociaż rodzicem adresata tej książki. Niestety wiek już nie ten, dzieci brak, więc muszę postarać się o pewien obiektywizm, bo jak inaczej baśniową powieść z wyraźnie nakreślonym dualizmem, może ocenić dwudziestolatka? Będąc tak całkiem subiektywna powiem, że wynudziłam się podczas lektury, którą przeczytałam tylko dla czterech wyzwań: sierpniowej trójki e-pik, Papierowy zwierzyniec, Projekt Nobliści oraz Z półki. Ot, taka uniwersalna powieść na wyzwania ;-). Ale przejdźmy do rzeczy z pewnym dystansem…
Bohaterem jest Nils, który jest niegrzecznym chłopcem i pewnej niedzieli zamiast pójść z rodzicami do kościoła zostaje w domu, aby wypróbować strzelbę ojca. Rodzice jednak próbują zająć mu tą godzinę i każą mu przeczytać fragment z Biblii, z którego szczegółowo odpytają. Nils niepewny co wybrać spotyka krasnoludka, który zmienia chłopca w małego człowieka. Nils jest przerażony, ale wkrótce wybiera się z gęsiami w podróż po Szwecji. I przez całe dwa tomy chłopiec zwiedza z lotu ptaka wszystkie regiony Szwecji, od Gotlandii po Laponię. Bohaterowie przeżywają przy tym liczne przygody, poznają nowych znajomych wśród których są księżniczki, sowy, wielkoludy, renifery, niedźwiedzie i wielu, wielu można by wymieniać. Przy każdym regionie pojawia się podanie o danym miejscu.
Powieść prezentuje baśniowe strony Szwecji, a także ma charakter dydaktyczny, gdyż każda przygoda jest wyraźnie podzielona na dobro i zło i uczy właściwego postępowania. Trochę nie jestem przekonana do słuszności ostatecznej puenty, z której wynika, że będąc niegrzecznym zostaniesz za karę krasnoludkiem, ale za to przeżyjesz cudowną podróż. Może przesadzam i nad interpretuję, ale nie wykluczam takiego morału. Najważniejszym jednak przesłaniem jest „trzeba się troszczyć o zwierzęta”. Jestem przekonana, że po tak pozytywnych relacjach między chłopcem a gęsiami i innymi zwierzątkami, młodzi adresaci będą szanować i pielęgnować inne istoty żywe.
Z dodatkowych uwag, książki są opatrzone ilustracjami Janusza Grabiańskiego. Moim zdaniem są dość symboliczne i są przerywnikami między tekstem. Nie budzą zachwytu jak te z serii Martynka, którymi zachwycałam się w moim dzieciństwie.
Ocena: 4/6
„Może przesadzam i nad interpretuję, ale nie wykluczam takiego morału. Najważniejszym jest jednak o troszczeniu się o zwierzęta” – a cóż to za polszczyzna? Styl i interpunkcja też pozostawiają wiele do życzenia. Pozdrawiam