Premiera 15 lipca!
Wydawałoby się, że w filmach o młodzieży zostały poruszone już wszystkie możliwe problemy: toksyczne relacje z przyjaciółmi (Oddychaj, Pragnienie miłości), prawa młodości w konfrontacji z ograniczającymi wolność konserwatywnymi zasadami kulturowymi (Mustang, Persepolis), trudne relacje z rodzicami, których często nie ma (Zanim zabraknie mi tchu, Dziewczynka z kotem), zaburzenia psychiczne i odżywiania (Body/Ciało) i wiele innych. Nie sposób wymienić tu wszystkich przykładów. Dziewczyny inne niż wszystkie nie są ciekawym filmem, dlatego że opowiadają o czymś nowym. Nieszczęśliwa miłość, ciąża, brak dobrego kontaktu z rodzicami czy kompleksy z powodu wyglądu – to tematy często eksploatowane w kinie młodzieżowym. Cztery żyjące ze sobą w przyjaźni dziewczyny o różnym charakterze mogłyby przypominać piękną i magiczną relację bohaterek Stowarzyszenia wędrujących dżinsów. Jednak wydźwięk obu filmów jest zupełnie różny. Bez wątpienia SWD jest pozytywną historią, do której chce się wracać, gdy nastrój nam nie dopisuje. Dziewczyny… są filmem smutnym, nawet jeśli zakończenie pokazuje (trochę na siłę, moim zdaniem), że zza każdej chmury wyjdzie słońce.
To co łączy cztery przyjaciółki to ich trudne i bolesne historie, o których raczej ze sobą nie rozmawiają. Poznajemy każdą z osobna, jakby każdy przypadek wart był odrębnej obserwacji i analizy. W tych indywidualnych opowieściach pozostałe przyjaciółki stanowią zazwyczaj postacie drugoplanowe, a czasem nawet ledwo widnieją gdzieś w tle. Tak jakby bohaterka musiała sama zmagać się z problemami bądź, jak w przypadku Taru i Jenny, dzieliła je z jedną zaufaną przyjaciółką. Nie jestem nawet pewna, czy określenie relacji całej czwórki mianem przyjaźni jest trafne. Na pewno nie jest to typowy obrazek przyjaźni, w której dzielą się ze wszystkimi swoimi sekretami i są ze sobą na dobre i złe – dwukrotne pozostawienie Jessici samej w kłopotliwej sytuacji świadczy o czymś zgoła przeciwnym.
Klamrą łączącą cztery historie jest animowany filmik pokazujący dziewczynkę, która z czasem przekonuje się, jak życie bywa brutalne i warto nabrać do niego dystans, nie ufać mu (życie tu przybiera postać konkretnego stworka). Mnie brakło dystansu do doświadczeń dziewczyn. Z dwiema pierwszymi szczególnie się utożsamiałam. Kto z nas nie rozczarował się ukochaną osobą, która okazała się mieć nas w wielkim poważaniu? Prawdę mówiąc nigdy, tak słabo znając drugą osobę, nie zdecydowałabym się na tak zaangażowane inicjatywy, jakich podjęła się Jessica, ale jej zachowanie można przełożyć na drobniejsze gesty świadczące o naiwnej wierze w prawdziwość słów chłopaka niż trzeźwej obserwacji jego zachowania, przeczącego temu, co mówi.
Z kolei historia Aino rzuca nowe światło na źródło agresji niektórych dziewczyn (dotyczy to oczywiście obu płci), które nie dość, że sympatycznym charakterem nie grzeszą, to urodziwe też nie są. Mało kto zobaczy ciąg przyczynowo-skutkowy, że za wrednym charakterem stoi wygląd, z powodu którego niesympatyczna osoba doświadczyła wielu przykrości i postanowiła się bronić i mścić sama będąc oprawcą dla innych. Dla mnie to zawsze było dziwne, że najmniej miłe koleżanki ze szkoły miały odwagę robić przytyki innym, kiedy same, miałam wrażenie, chyba nigdy nie widziały się w lustrze. A przecież powszechnie wiadomo, że najwięcej przykrości doświadczasz od osoby, która ci czegoś zazdrości. Przyznam się, że dostrzeżenie w obrazie filmowym tej dodatkowej zależności stanowiło dla mnie pewne małe odkrycie i zmieniło moje postrzeganie znajomych z przeszłości. I taka krótka autorefleksja: dlaczego ja mimo szkolnych doświadczeń nie zmieniłam się w potwora?
Dziewczyny inne niż wszystkie nie są filmem wyróżniającym się na tle pozostałych obrazów dorastającej młodzieży. To co szczególnie mnie w nim ujęło to silnie nacechowana emocjami aura towarzysząca dziewczęcym narracjom. Jest tu miejsce na wzruszenia, współczucie i osobiste refleksje. Czuję, że część scen zostanie w mojej pamięci na długo, bo wydaje mi się, że tu tematem nie są same problemy, ale emocje przez nie wywołane, z którymi dziewczyny muszą same się uporać. To chyba wyjaśnia, dlaczego w tych pojedynczych historiach pozostałe przyjaciółki schodzą na dalszy plan. Problemy w swej złożoności dotykają także tej sfery człowieka, do której nikt z zewnątrz nie ma dostępu. Specyficzna narracja przytaczająca przyszłe myśli bohaterek np. „Skąd mogłam wiedzieć, że nie należy całować żab?”, „Skąd mogłam wiedzieć, że już nigdy nie będzie nam dane razem skakać na trampolinie?” – umożliwia widzowi wejść w umysł bohaterek.
Ocena: 8/10