Zwlekałam trochę z recenzją Natalii 5, bo miałam nadzieję, że szybko przeczytam Drugi przekręt Natalii, na który mam dużą ochotę. Bowiem Olga Rudnicka to dla mnie odkrycie miesiąca, jeśli nie roku. Czytałam o niej sporo w Cogito czy Victorze Gimnazjaliście, wiedziałam, że mając dwadzieścia lat zadebiutowała, docenioną przez lokalne władzy powieścią Martwe jezioro. Obecnie na koncie ma 8 powieści, co jak na jej młody wiek jest sporym osiągnięciem.
Natalii 5 to powieść kryminalna z humorem. Tytułowe Natalie to 5 córek Jarosława Sucherskiego, który, w wyniku niepomyślnej diagnozy medycznej nie dającej szanse na długie lata życia, postanawia popełnić samobójstwo. Czyni to w tak precyzyjny sposób, aby zaoszczędzić swoim najbliższym najmniej problemów z rozporządzeniem majątku, a także niesłusznych podejrzeń o morderstwo stylizowane na samobójstwo. Sucherski nie pomyślał jednak, że tak zaplanowane samobójstwo jest najmniej wiarygodne i budzi najwięcej podejrzeń. Wiedział natomiast, że spotkanie z pięcioma córkami równocześnie i wyjawienie im prawdy o ich pokrewieństwie najprawdopodobniej doprowadziłoby do morderstwa winnego tej sytuacji.
Warunek odbioru testamentu przez wszystkie córki to motyw nierzadko pojawiający się w powieściach, w podobnej formie miał miejsce w Niebo Montany Nory Roberts. Jest on na tyle ciekawy, że rywalizacja, zwłaszcza między kobietami z „różnych światów” to sama w sobie intryga, która zapewnia, że fabuła będzie interesująca. I w powieści Rudnickiej tak jest, każda Natalia ze swoimi doświadczeniami wnosi zupełnie coś innego do sprawy śmierci ojca i wspólnego życia sióstr w tajemniczej wilii.
To ostatnie, to coś co opowieściach lubię najbardziej. Motyw domu z tajemnicami, przeprowadzek i aranżacji to mój fetysz. Książki i filmy, w których dom odgrywa kluczową rolę automatycznie stają się ulubionymi. W powieści Rudnickiej mamy wilię postawioną na fundamentach starego przedwojennego domu, którego tajemnica wiąże się z zainteresowaniami i pracą Jarosława Sucherskiego. Pięć oryginalnych kobiet dokonuje różne zabiegi demolujące, aby odkryć to, co ojciec przed nimi ukrył.
Podkreślę, że cała fabuła z wątkami ma charakter komizmu sytuacyjnego, dzięki czemu trudno nie żywić sympatii do czasem irytujących bohaterek. Ja szczególnie polubiłam komisarzy: Adriana i Marcina. Szczerze powiedziawszy, ze względu na imiona, oczami wyobraźni ubrałam ich w osoby moich koordynatorów z pracy, co chyba przyczyniło do darzenia policjantów większą sympatią.
Podsumowując, Natalii 5 cenię przede wszystkim za humor (ponoć przez całe dnie banan z twarzy mi nie schodził, a ile głośnego rechotu było… ;-)), po którym widać, że autorka zaczytuje się w Joannie Chmielewskiej, za niebanalne postaci oraz motyw domu z tajemnicami.
Chcę więcej takich powieści! A Olga Rudnicka chyba od tej powieści będzie należeć do grona ulubionych autorów.
Ocena: 5,5/6