Ale chciałabym mieć takiego kochającego męża, jakiego ma ta tytułowa wiedźma. Wyobrażacie sobie, dzień po ślubie przyznajesz się mężowi, że jesteś wiedźmą, udowadniasz mu to przez ożywienie przedmiotów(bo wiadomo, że z tych facetów to same niedowiarki), a on to akceptuje i zamiast uciekać, pomaga ci w kłopotach, jakie wynikają z tego daru. Mimo, że on do bohaterów nie należy, bo jest zaledwie poetą, to jest w stanie całkowicie się poświęcić dla uratowania ciebie i przywrócenia cię, gdziekolwiek byś się nie znalazła, do własnego domu. Wybacza ci, kiedy naczynia pod wpływem twoich czarów wyleją gorącą zupę na jego plecy. I patrzy na ciebie z pożądaniem nawet wtedy, gdy wskutek pełni przybierasz ciało wilka. Czyż nie jest to ideał mężczyzny?
Sergiej Aleksandrowicz, który prowadzi narrację powieści, przypadł mi do serca od pierwszej strony. Jak na poetę przystało posługuje się językiem, który działa. Nie tylko jak magiczne zaklęcie pomagające wybrnąć z trudnej sytuacji, ale oddziałuje na czytelnika, który niczym zahipnotyzowany przewraca kolejne strony, a budzi się z transu, kiedy zamyka książkę. Sergiej to nie jest jedyna postać literacka, którą polubiłam. Jego przyjaciele, przedstawiciele nieba i piekła: Ancyfer i Farmazon, bliźniacy, którzy dzięki skrajnym poglądom nieustannie się kłócą, byli głównym źródłem moich uciech podczas lektury. Szczególnie kiedy oboje próbowali objąć władzę nad myśleniem Sergieja – wypowiedzi narratora były wówczas tak pełne sprzeczności, które tak zabawnie razem ze sobą współgrały, że w tych momentach parskałam śmiechem już na głos.
W ogóle różnorodność postaci: anioły, czarty, czarodzieje, wampiry, wilkołaki i niedźwiedzio-łaki? i inne potwory z piekła rodem niewątpliwe urozmaicają fabułę, szczególnie, że często bohaterowie nie przybierają tylko jednej postaci. Wiele przestrzeni i czasów sprawia, że po jakimś czasie tracę orientację, gdzie jestem. To mi jednak nie przeszkadzało w czerpaniu przyjemności w czytaniu, bo kreacja bohaterów, język narratora i humor były głównym jej przyczynami. A miłość Sergieja do swojej żony wiedźmy nadrabiała wszystkie braki.
Jestem pozytywnie zaskoczona, że w okresie, kiedy powieść fantasy mi nie leżą, i przy moim uprzedzeniu do rosyjskiej literatury, Moja żona wiedźma tak mnie zachwyciła, że nawet po prawie dwóch tygodniach od jej przeczytania, na samo wspomnienie tej powieści, zaczynam się uśmiechać. Powieść Bielanina przypomniała mi o tym, jak świetne i klimatyczne powieści wydaje Fabryka Słów. Jednym słowem – polecam.
Ocena: 5/6
Inspiracja: poszukać takiego troskliwego męża. 😉
O, mnie też mąż troskliwy i kochający wzruszył nad życie. Tylko że w powieści wielki chaos panuje. Trochę to męczy.
http://mcagnes.blogspot.com/2011/03/moja-zona-wiedzma-andriej-bielanin.html