Wielki Gatsby – Francis Scott Fitzgerald

Dzięki książce Kobiety w literaturze byłam już psychicznie przygotowana na odbiór głównego wątku Wielkiego Gatsby’ego. Magdalena Goik charakteryzując się Daisy, skupia się na tym, kim ona jest dla Gatsby’ego. Początkowo można odnieść wrażenie, że Gatsby przekonuje, iż za pieniądze można mieć wszystko, nie tylko rzeczy materialne, alei też miłość. Pokazując upragnionej kobiecie swoje bogactwa, wielki zamek z basenem i dostępem do zatoki, jedwabne koszule, wystawne sale itd., można zdobyć jej serce. Bo jest to kobieta, która kocha nie tyle same pieniądze, co drogie rzeczy, w dużych ilościach. Daisy jest materialistką, jednak do miłości potrzebuje czegoś więcej, czegoś czego jej mąż nie był w stanie ofiarować. Wydaje mi się, że tym czymś jest przeszłość, którą, choć nie można jej powtórzyć, Gatsby za wszelką cenę próbuje zrekonstruować. Być może do tych cennych rzeczy należy też wierność, której od Toma, regularnie zabawiającego się z żoną mechanika, nie można oczekiwać. Gatsby to wszystko ma, dzięki temu czuje się pewny, że odzyska Daisy. I naprawdę nie wiele brakuje, aby nas przekonał, że za pieniądze może zdobyć wszystko. Los Gatsby’ego jednak sprowadza bogaczy na ziemię – uczucia i życie nie są materialne i nie można ich kupić.

Na usta ciśnie mi się krytyka obu postaci, Daisy i Gatsby’ego. Bo jak może zależeć na kobiecie, która nie kocha samego człowieka, ale jego majątek. I jak można być tak zepsutą materialistką? Są to jednak postacie barwne, będące też swoistymi ikonami wspaniałego okresu Stanów Zjednoczonych, przed Wielkim Kryzysem.

Nie można przejść obojętnie wokół innych postaci, narratora Nicka Carrawaya, którego motywacja działań wobec osoby Jaya Gatsby’ego był dla mnie co najmniej zaskakujący. Tom, który mimo posiadania kochanki, oczekuje od żony miłości i nie pozwala jej odejść do Gatsby’ego, choć logicznie rozumując, w ten sposób pozbyłby się jednej przeszkody w tajemniczych schadzkach z żoną mechanika. No właśnie, mechanik, ślepy mechanik, który nie orientuje się, co wyprawia jego żona. (Przyznam się, że podczas lektury do mnie zbytnio nie dotarło, że została potrącona kochanka Toma, żona mechanika – tak, ale nie połączyłam tych faktów ze sobą). No i panna Baker, która wydawała mi się trochę dziecinna (czemu przeczy ekranizacja Luhrmanna) i zagubiona w relacjach z Nickiem.

Najnowsze wydanie powieści Fitzgeralda wydawnictwa Znak wyróżnia się na tle poprzednich nowym tłumaczeniem, którego dokonał Jacek Dehnel. Już podczas lektury książki domyśliłam się, na czym polega świeżość tłumaczenia. Ufając słowom tłumacza można uznać, że przekład Dehnela jest wierniejszy oryginałowi. Nie mając porównania ani z oryginałem, ani z poprzednimi wersjami przekładu nie mogłam dostrzec u Dehnela precyzji. Jednak czytając o dość kontrowersyjnych tematach, poglądach poruszanych w rozmowach bohaterów (moją uwagę zwróciły głównie te o charakterze rasistowskim), domyśliłam się, że współczesny przekład jest ostrzejszy i odważniejszy w wymowie niż ten konwencjonalny sprzed pięćdziesięciu lat.

Przed napisaniem tego postu obejrzałam tegoroczną ekranizację z DiCaprio. Trzeba przyznać, że dość wiernie oddaje tekst. Jeśli chodzi natomiast o charakter filmu, mam wrażenie, że to była karykatura Gatsby’ego i jego świata. Co zostało podkreślone scenograficznie, efektownymi kadrami, w których zaciera się granica między rzeczywistością a baśniowością, oraz samym wcieleniem DiCaprio w tytułową rolę. Naprawdę radzę najpierw przeczytać, a ewentualnie potem pewne niejasności, luki z lektury uzupełnić interpretacją Luhrmanna. Jedynie wątek relacji Nicka z panną Baker został potraktowany trochę powierzchownie.

Ocena: 4/6

Inspiracja: obejrzenie ekranizacji, co też uczyniłam.

4 thoughts on “Wielki Gatsby – Francis Scott Fitzgerald

    1. Jak pisałam, nie mam porównania. Ale wierzę, że Dehnel przełożył książkę rzetelniej.

      Dzięki, już kilka osób mówiło, że to wcześniejsze zdjęcie absolutnie nie oddaje mojego aktualnego wizerunku. Więc postanowiłam odświeżyć. 😉

    1. Naprawdę radzę przeczytać książkę, która nie jest wcale taka trudna w odbiorze, jak np. „Ulisses” i inne dzieła klasyki. Po filmie już nie będziesz miała własnych wyobrażeń Gatsby’ego, tylko będziesz czytała (jeśli kiedyś później na lekturę się zdecydujesz) przez pryzmat karykatury.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *