Zimowe sny to kolejna powieść po Stokrotkach w śniegu, Bliżej słońca, Obiecaj mi czy Szukając Noel Richarda Paula Evansa. Miała być ona ponoć wyjątkowa dla polskich czytelników, bo autor pisał ją podczas podróży po Polsce. Patrząc jednak na nieliczne wątki związane z polską dzielnicą, równie dobrze mógł ją pisać w Chicago. Nie wiem jak inni czytelnicy to odebrali, ale ja doceniłabym ten związek bardziej, gdyby któregoś, choćby drugoplanowego, bohatera uczynił Polakiem.
Jednak żeby nie było, że złośliwie doszukuję się jakichś uwag, muszę powiedzieć, że Zimowe sny nie są ckliwą powieścią jak wcześniejsze. Owszem, jest rodzina, są trudne relacje międzyludzkie, które pod wpływem wydarzeń zmieniają się na lepsze, jest happy end, jest też zimowa aura sprzyjająca traktowaniu tej książki jako lektury na święta. Jednak to nie jest wyciskacz łez, a szczęśliwe momenty nie wzruszają, tylko powodują uśmiech na twarzy czytelnika.
A zaczyna się od zawiści…
Joseph jest dwunastym z trzynaściorga synów i ulubieńcem ojca. To J.J. uratował rodzinną firmę Jacobson przed utratą ważnego klienta. Ojciec jawnie okazuje uczucia wobec syna, co budzi zazdrość u jego braci. Pewnego dnia wykorzystując nieobecność rodziców i przestępstwo Bena, najmłodszego z braci, całe rodzeństwo wymyśliło plan w celu pozbycia się Josepha. Ten chroniąc brata przed niemiłymi konsekwencjami opuszcza rodzinę i miasto bez pożegnania. Bracia załatwili J.J. pracę w Chicago. Nikt nie spodziewał się, że taki obrót sprawy przyniesie mu sławę i nową miłość, a jego sny okażą się proroctwami.
Podziwiam ludzi, którzy potrafią nie chować urazy i wybaczać, nie wykorzystywać swojej władzy na zemstę, a na pomoc tym, którzy ich odesłali. Zastanawiam się, czy na taki gest stać ludzi, którym się udało, mimo przeciwności losu, czy tym, którym się nie powiodło, a wybaczenie okazuje się być jedyną drogą do poprawy swojego losu?
Ocena: 4/6
Za książkę dziękuję
PS. Książkę przeczytałam też w ramach nadrabiania zaległości z grudniowej edycji trójki epik w kategorii – książka zimowa.
Nie czytałam jeszcze żadnej książki tego autora. Okładka rzeczywiście może przywodzić na myśl jakąś ckliwą powiastkę.
Twoja opinia mnie zaciekawiła, więc jeśli trafię na tę książkę to na pewno przeczytam.
Rzeczywiście, ciekawe pytanie postawiłaś. Lubię sobie wyobrażać, że byłoby mnie stać na przebaczenie, choć w głębi duszy czuję, że nie potrafiłabym być tak wspaniałomyślna, że chęć zemsty i odwetu mogłaby być silniejsza ode mnie.
Prawda? A we mnie się gotowało, jak widziałam jego dobroduszność wobec braci. Choć w sumie dzięki nim zawdzięczał karierę. Ja chyba bym w końcu wybaczyła, bo po jakimś czasie mi przechodzi. Nie potrafię patrzeć na krzywdy innych.