Dzięki Oisajowi miałam możliwość przeczytać jeden z piękniejszych i wspaniałych komiksów, którego piękno nie ogranicza się do cudownych, wykonanych miękką kreską, portretów zwierząt, gdzie z każdego pyska osobnika bije swoisty charakter. Ujęła mnie tematyka tego dzieła. Kiedy przedstawia się historie wojen, zwykle opowiada się o dramatach ludzi, ewentualnie zwierząt wojskowych czy opuszczonych przez właścicieli. Natomiast raczej pomija się dramat dzikich zwierząt zniewolonych w ogrodach zoologicznych obecnych w miejscowościach, gdzie rozgrywa się konflikt zbrojny. Autorzy Lwów z Bagdadu nawiązali do prawdziwych wydarzeń, które miały miejsce w kwietniu 2003 w Bagdadzie, kiedy wskutek bombardowania wiele zwierząt opuściło zoo, m.in. cztery lwy, będące tytułowymi bohaterami komiksu.
Mamy więc cztery lwie postacie, każda reprezentuje inną postawę i inne wartości. Najstarsza w stadzie jest Safa, która najlepiej pamięta czasy w dziczy i… nie wspomina ich dobrze. Ślepe oko to pamiątka z tych czasów. Dlatego jest zadowolona z pobytu w zoo, gdzie nie musi z nikim walczyć i zdobywać jedzenie. Jest lojalna wobec „chlebodawców” i ma w sobie jakiś system wartości, skoro po wyjściu na wolność nie pozwala swoim towarzyszom spożyć ciało dozorcy.
Drugą samicą jest Noor. Lwica tęskni za wolnością, która jest dla niej jak ziemia obiecana. W celu jej uzyskania próbuje nawiązać współprace z innymi gatunkami. Chwilami budzi się jej uśpiony instynkt, brakuje jej prawdziwego polowania. Jednak w momencie niespodziewanie otrzymanej wolności staje się ostrożna, bo tkwi w niej przekonanie, że na wolność trzeba zapracować. Mimo zaistniałych sytuacji pilnuje swojego honoru i mimo głodu puszcza gazelę wolną.
Królem stada jest Zill, który ma dość obojętny stosunek do zoologicznej niewoli. Rozleniwił się, jedzenie dostaje pod pysk, więc taka sytuacja jest mu na łapę.
Najmłodszy, Ali urodził się już w zoo, więc nigdy nie poznał dziczy, ale jest ciekawy świata. Stąd też pojawił się problem, jak wytłumaczyć mu, co to jest horyzont?
W powyższej charakterystyce postaci wielokrotnie pojawił się problem wolności, wokół którego zasadniczo skupia się ten komiks. Safa uważa, że „wolność jest złudzeniem”, a Noor, że „wolność nie może być podarowana. Trzeba na nią zapracować”. Z kolei kiedy ta druga zaczyna się lękać odpowiedzialności za tę niespodziewanie otrzymaną i upragnioną sytuację, Zill uważa, że to „niewoli trzeba się nauczyć”. Jednak po kilku latach, tej „niewoli trzeba się oduczyć”. Przez ten czas naturalne instynkty warunkujące zwierzętom przetrwanie w naturalnych warunkach – zanikły. Zill stracił kondycję, dzięki której mógł gonić ofiarę. Lwy straciły czujność, dzięki której mogliby uniknąć niebezpieczeństwa. Co gorsza – zaufali ludziom, bo w końcu to oni przynosili im jedzenie.
Niewolę zwierząt w ogrodzie zoologicznym można przełożyć na zakłamany system polityczny. Wielbłądy wmawiały lwom kłamstwa na temat niedostępnej dla nich rzeczywistości, aby były bierne, nie mieli wystarczająco dużej motywacji do walki o wolność. Komiks pokazuje, czym jest wojna. Wobec niej bezsilna jest nawet natura, gdyż jej prawa zostały zdominowane przez człowieka.
Odnosząc się do sytuacji Iraku, lwy są jasnym symbolem irackiego społeczeństwa, którego historia jest bliska naszej, bowiem Polska przeżyła coś podobnego, tylko że z Rosjanami. Amerykanie nie są przedstawieni w korzystnym świetle, bo choć uwolnili Irak spod reżimu Husajna, pod ich okupacją doszło do kolejnych 2 wojen: zewnętrznej z USA i domowej między ortodoksyjnymi muzułmanami a zwolennikami prosocjalistycznego dyktatora. Pojawiająca się w komiksie postać żółwia, pamiętająca nawet czasy Wielkiej Wojny odzwierciedla dezorientację irackiego społeczeństwa. Wiedzą, że jest wojna i na czym ona polega, ale jej sensu, po tylu latach konfliktu, dalej nie pojmują.
W komiksie znalazło się też miejsce na pałac Husajna i samego dyktatora, w ciele niedźwiedzia (sic!). Przy okazji wyszperałam w internecie informacje, że Saddam Husajn w swoim pięknym babilońskim pałacu trzymał zwierzęta, (z) którymi bawili się jego synowie, w ramach zabijania nudy. Jaki charakter miała ta zabawa, można się domyślić, to też zresztą pokazuje sekwencja przedstawiająca tę posiadłość i postać storturowanego lwa. Niedźwiedzi terrorysta otrzymuje bardziej zasłużoną karę śmierci (bo umiera powoli) niż rzeczywisty odpowiednik, który kilka miesięcy po wydaniu komiksu został powieszony.
W kilku recenzjach krytykują antyamerykański charakter tego komiksu, ja za to chwalę pacyfistyczny wydźwięk, który jest mocniejszy, kiedy zwierzęta przybierają ludzkie cechy. Bowiem na krzywdę ludzką jesteśmy bardziej odporni, w końcu człowiek człowiekowi zgotował ten los. Ale kiedy giną niewinne zwierzęta, kiedy zwierzęcość staje się lepszą cechą niż humanitarność – bardziej to do nas przemawia, prawda?
Ocena: 5,5/6
Ciesze się, że komiks przypadł do gustu 🙂
O, nie znam. Chętnie się kiedyś zapoznam 🙂