Premiera już jutro!
Zacznę nietypowo, bo od analizy okładki, która wyróżnia się nie tylko neonowym kolorem, sprawiającym, że dostrzec ją można ze znacznej odległości, ale także tym, że jej projekt jest naprawdę przemyślany i adekwatny do treści. Tak, kolor neonowy też nie jest przypadkowy, bo stoi za tym pewne pragnienie samego Hołowni. Patrząc na stronę graficzną okładki, widzimy danie główne, którym jest charakterystyczny symbol chrześcijaństwa, czyli ryba, która dopiero po dłuższym przypatrywaniu okazuje się być różańcem. Dla mnie ta okładka jest genialna w swej prostocie, a przy tym tak trafnie oddająca treść książki.
A jak prezentuje się owa treść? Hołownia nie zawodzi, a mnie wręcz pozytywnie zaskakuje, zwłaszcza na tle ostatnio przeczytanych jego książek, w których brakowało mi jego błyskotliwych uwag i spostrzeżeń na temat życia, religijności i relacji międzyludzki. Holyfood to zbiór 10 praktycznych sposobów na trwałe uszczęśliwienie sobie życia. Oczywiście z Bogiem, bo bez Niego jest to prawie niemożliwe. To porady poparte osobistymi doświadczeniami i refleksjami Hołowni, które mają sprawić, by świat był lepszy, ludzie byli życzliwsi względem siebie, częściej się uśmiechali, a zaprzestali narzekania i żeby się wzajemnie miłowali. Tak po prostu, albo aż tyle. Oczywiście dieta, bo tak określa Hołownia wspomniane porady, jak każda inna wymaga samozaparcia i wytrwałości, bo efekty i cuda przychodzą dopiero po jakimś czasie jej stosowania.
Choć większość poruszonych przez Hołownię problemów mnie nie dotyczy (bo z życia cieszę się i korzystam pełnymi garściami od wielu lat) – tak czuję, to również dla siebie znalazłam kilka sposobów, aby doskonalić się (tu nachodzi mnie taka refleksja: co byśmy robili, gdybyśmy wiedli idealne życie?). Holyfood to nie tylko poradnik, ale też dość osobista książka, w której poznajemy bliżej samego Szymona Hołownia. Na zewnątrz wychodzi to co w sobie dusi, czego nie wyraża jako postać medialna – zamiast interpretacji i analizy faktów, mamy osobiste filozoficzne rozważania, których wbrew temu co mówi autor, nie określiłabym pseudomądrościami. Mówi (pisze) z sensem – dlatego warto go słuchać i czytać. Zawsze.
Ocena: 5/6
Lubię Hołownię. Koniecznie muszę znów po niego sięgnąć.
Nie czytałam nigdy jego książek, ale może się skuszę 🙂
Zapraszam do mnie:
http://recenzje-ksiazek-patricia.bloog.pl/
Byłam na jednym spotkaniu autorskim z panem Szymonem i chętnie przeczytałabym tę książkę 🙂
Spotkania z Hołownią są rewelacyjne. Byłam w niedzielę, na pewno o nim napiszę niebawem. 🙂 W każdym razie to jest człowiek, którego mogłabym słuchać godzinami.
Do lektury mnie jakoś nie ciągnie, ale na spotkanie z autorem chętnie bym się wybrała.