Cel, jaki obrała sobie Iwona Kienzler, podczas pisania książki o życiu w PRL-u, to ukazanie jego z dwóch stron: absurdalnej, śmiesznej, do której przyzwyczaiły nas filmy Barei i liczne dowcipy z tamtego okresu, oraz tej strasznej ukazującej w jakiej nędzy żyło się wtedy i jak absurdalne, wydawałoby się dzisiaj, sytuacje wtedy w ogóle nie były zabawne. Jednak w narracji prowadzonej przez autorkę zdaje się dominować aura humoru, zgryźliwej ironii, przy której czytelnik nie łapie się z przerażeniem za głowę, lecz raczej nie próbuje się powstrzymać się od uśmiechu. Nawet najbardziej ponure uroki peerelowskiej codzienności zostają okraszone dowcipami, z jednej strony potwierdzające ówczesne paradoksy, wobec których ówczesne społeczeństwo było bezradne, jednak z drugiej strony, patrząc z perspektywy czasu, zwłaszcza młodemu pokoleniowi trudno te absurdalne problemy brać całkiem serio. Zresztą autorka, która wspomina o własnych doświadczeniach, mówi o pewnych rzeczach, jakby z przymrużeniem oka.
Odniosłam wrażenie, że autorka napisała tu o wszystkich aspektach codzienności, niektórych tak oczywistych jak kolejki i kartki, które obecnie stanowią ikony PRL-u, zwłaszcza, że Polska była jedynym krajem, mającym tak poważne problemy zaopatrzeniowe; wybory, będące z nimi tylko z nazwy, powszechne palenie tytoniu, różnice w wyposażeniu ucznia ówczesnego w porównaniu z dzisiejszym, maluch (fiat 126p) – motoryzacyjna ikona PRL-u. Do mniej oczywistych należy problem bezrobocia, który wbrew temu co się powszechnie mówi, wówczas także istniał; produkcja alkoholu, bo pędzenie bimbru to nie wszystko; oraz zalety życia w PRLu.
Bardzo podobało mi się, że autorka na końcu każdego rozdziału zamieściła bibliografię do danego zagadnienia. Zwracam na to uwagę, ponieważ obecność bibliografii w takich publikacjach jest coraz rzadsza. Autorzy wychodzą z założenia, że jeśli ich książka nie jest recenzowanym artykułem naukowym, to z zamieszczania bibliografii są zwolnieni. A to naprawdę ciekawa wskazówka dla czytelników, którzy pragną poszerzyć wiedzę wokół czasem tylko wspomnianego zagadnienia.
Reasumując Życie w PRL… Iwony Kienzler to ciekawie, bo z [czarnym] humorem i prostym językiem, odtworzony kompleksowy obraz PRL. Innymi słowy tę książkę można potraktować jako PRL w pigułce. Duże partie faktograficznego tekstu są przerywane dowcipami, które przyciągają z powrotem, czasem odpływającą, uwagę czytelnika. Warta uwagi lektura zwłaszcza dla tych, którzy nie wychowali się na rodzinnych opowieściach o tym, jak to w latach 50-80 trzeba było kombinować, by coś mieć.