Autor: J. R. R. Tolkien
Ja miałam chyba starsze wydanie, bo zatytuowane było „Wyprawa” zamiast „Bractwo Pierścienia”, ale treść ta sama. Cóż, nie jestem powieścią jakoś zachwycona, bo rewelacyjna nie jest. Szczęście, że mnie zaciekawiła i wciągnęła w swój świat hobbitów, elfów i innych fantastycznych postaci. Fabuła nawet dobra, jednak czegoś mi brakuje. Za mało treści jak na taką ilość tekstu. Gdyby nie grubość książki, mogłabyć świetną książką dla maluchów. Czysta bajka. Książka nie jest na tyle zła, żebym miała zrezygnować z przeczytania następych dwóch części.
Gdy w 1937 roku ukazał się Hobbit, czyli tam i z powrotem, autor książki, J.R.R. Tolkien (1892-1973), znany naukowiec, profesor literatury staroangielskiej i niestrudzony translator z wymarłych języków germańskich, nie przewidywał, że stanie się ona bestselerem. Równie wielką popularnością, do dziś niesłabnącą, cieszyły się jego następujące książki: Silmarilion (pisany od 1962 r.), wydany w 1980 r.), Przygody Toma Bombadila (1962 r.), Rudy Dżil i jego pies (1949 r.), Kowal z Podlesia Większego (1967 r.), Niedokończone opowieści (1980 r.) i przede wszystkim Władca Pierścieni . Książka pisana w latach 1937-1949 została opublikowana w 1954-1955.

ja nie czytałam tej książki, ale słyszałam o niej raczej dobre opinie. jak oglądałam film to za pierwszym razem jakoś w połowie wyłączyli prąd na osiedlu, a za drugim razem leciał dosyć późno i zasnęłam w trakcie. Cóż, zostaje mi w takim razie książka 😀 A że książki kocham czytać, mam nadzieję, że będzie to mile spędzony czas. Też mam bloga z recenzjami. Jest nowy. Na razie tylko dwie recenzje opublikowane, ale w zapasie już trzy następne gotowe 😉 serdecznie zapraszam http://www.recenzja-ksiazki.blog.onet.pl Zuzik
Miałaś pecha z tymi filmami i to ewidentnie. Dzięki za informacje o swoim blogu, wpadne na pewno.Pozdrawiam
Nie czytałam. Jakoś mnie to nie ciągnie. Ale kiedyś pewnie przeczytam. Pozdrawiam!
Mnie to cięgnęło, bo w końcu jest to tak znana powieść jak Harry Potter, ale nie jestem tym zachwcyona.
Przykro mi to pisać, ale po raz kolejny widzę tekst skopiowany… Chodzi oczywiście o drugą część „recenzji”. Przecież nie o to chodzi w prowadzeniu bloga…
Zrobiłam to celowo. I wszystkie recenzje od pewnego czasu są w ten sposób budowane. Wtedy wiadomo jaki jest ogólny opis książki.
Sama możesz pisać takie opisy, własne. A poza tym, skoro już musisz kopiować, to przynajmniej zaznacz taką informację w widocznym miejscu na blogu… Niektórzy (np. ja) nie chcą czytać czyichś opisów. Poza tym istnieje jeszcze coś takiego jak plagiat i prawa autorskie…
To nie jest ani plagiat ani prawa autorskie, tylko opis książki zamieszczony na okładce. Tak samo mogliby się czepiać zdjęcia okładki.
Powiedz mi w takim razie, po co masz tego bloga? Żeby wstawiać opisy z okładki? Nuda. Każdy może przeczytać taki opis w księgarni lub na stronach internetowych księgarni. Mimo, że czasem piszesz nieskładnie ceniłam Twojego bloga właśnie za to, że piszesz SAMA. Niestety, zleciał w rankingu dużo niżej… Pozdrawiam.
Po pierwsze to prowadze bloga dla siebie, żeby sobie utrwalić co i jak mi się podobało a opis mówi mi przejrzyściej niż sama bym to napisała, o ogólnych informacjach na temat książki. Tylko mi nie pisz, że tak to mogę prowadzić sobie swój własny zeszyt zapisków, bo owszem moge, ale chce ogólnie podzielić się moimi refleksjami. A opis nie musi być mój, bo i tak go nie zmienie, a jak zmienie to znowu będzie, że pisze źle, że to nie tak było itp. Nie podoba Ci się, masz do tego prawo. Nie pisze bloga dla upodobania się innym, bo i tak nigdy nie dogodzę wszystkim.
Zapytaj innych: czy wolą to, co Ty napiszesz źle, czy dobrze skopiowane. Zapytaj swojej nauczycielki od polskiego. Takie pisanie dla siebie ma wiele więcej zalet, o ile piszesz sama. Pójdziesz do liceum, potem na studia, gdzie własne pisanie jest ważne. A będziesz umiała tylko kopiować? Napiszesz, że uczysz się pisać w szkole. Ok, ale łatwiej się nauczyć, gdy pisze się o tym, co się lubi. A nie musi. Skoro dla Ciebie jest lepiej, kiedy kopiujesz, ok. Tylko jaki to ma sens, skoro opis książki można zawsze znaleźć w necie? Blog jest do tego niepotrzebny, tylko zaśmieca sieć.
Ja też niezbyt przepadam za kopiowaniem oficjalnych opisów na swojego bloga, ale u ciebie jest to tylko dodatek i nie psuje samej recenzji, wciąż twoja opinia jest najważniejsza. Nie cierpię blogów o książkach gdzie cała recenzja to dane skopiowane z internetu, a opinia sprowadza się do jednego zdania: „Fajna książka, polecam.”Książkożerca
I jeszcze jedno: najnowszy link do blogu Zuzi nie działa.Książkożerca
Już poprawiam adres 🙂
Dokładnie i dziękuje za zrozumienie. Sama tego nie lubiłam, ale stwierdziłam, że będzie to wyraźniejsze niż mój własny opis.
Pisze sama wszędzie wokół i pisać sama umiem. A w momencie wejścia na tego bloga to wygodniej jest mieć wszystko w jednym miejscu niż po relacji książki szukać potem w internecie jej opis. Totalny bezsens. A wiem co wolą, bo wiele razy zdarzało się, że mnie poprawiali, bo pomyliłam imiona bohaterów i główną fabułę z inną cześcią serii. A to i tak lepiej niż całość samemu, jak to niektórzy skupiają się głównie na opisie książki a jako swoja refleksja napiszą jedno zdanie typu: „Jest bardzo fajna, polecam”. Zdając sprawę, że opis już mam, a muszę jednak trochę napisać to wówczas skupiam się na własnej ocenie pozycji.I wiem, że moje recenzje książek nie są rewelacyjne, bo zaczęłam je pisać 1,5 roku temu i miałam inny pomysł na prowadzenia bloga, to mimo niektórych zmian, pewne rzeczy zostają, trudno mi zmienic całkowity styl pisania na tym. Dlatego zaczęłam prowadzić osobnego bloga z recenzjami filmów, bo na tym recenzje były bardzo podobne do tych książkowych.
Mam nadzieję, że na blogu z recenzjami filmów nie zaczniesz wrzucać opisów z netu, bo, przykro stwierdzić, ale pożegnam się z Twoimi blogami. Jako przyszły pedagog będę wołać: praca własna przede wszystkim! Mówisz, że robisz błędy w fabule. Nigdy ich nie unikniesz, jeśli zaczniesz kopiować opisy. Prędzej czy później będziesz musiała pisać opisy książek, własne opisy, i co wtedy? Piszesz, że piszesz sama wszędzie wokół i że umiesz pisać. Nie wiem, może tu nie chce Ci się dbać o składnię i inne ważne elementy POPRAWNEGO pisania. Jak już mówiłam: toleruję Twoje błędy, kiedy piszesz sama. Kiedy kopiujesz, błędy w tym, co piszesz sama, są dużo bardziej widoczne. I bardziej drażniące. Śmiem twierdzić, że w Twoich wypracowaniach szkolnych dużą część stanowią kawałki zerżnięte z Internetu.
Mocne słowa.Książkożerca
Cóż po pierwsze na blogu z recenzjami filmów chciałam dodawać opisy tak na samym poczatku, ale zrezygnowałam, gdyż jest ich bardzo dużo i każdy opisy nierówny drugiemu i rzadko zgodne z tym co obejrzałam. Więc postanowiłam sama.Moje wypracowania? Hmm… jeśli chodzi o referaty to przyznam się, że zdarzają się przepisane fragmenty i to niekoniecznie z internetu lecz z książek naukowych- oczywiście przekształcone na swój styl. Jeśli chodzi o wypracowania na języku polskim to pisze samodzielnie. Chyba raz mi się zdarzyło, że do jakiejś wypowiedzi musiałam skorzystać z pomocy naukowej typu ściąga; chodziło o zrozumienie poezji Tadeusza Różewicza, ale nie dałam rady się skupić i coś wymyślić, jednak nie przekopiowałam tylko przeczytałam, przetrawiłam i zapisałam już od siebie.Nie lubię w mojej twórczości, w rozprawkach mieć cos nie swojego, jak samodzielne to od początku do końca. A i szczerze mówiąc nie zależy mi na jak największej ilości czytelników mojego bloga, bo jak wspomniałam wcześniej pisze go przede wszystkim dla siebie, a innym tylko pozwalam czytać i dodawać swoje komentarze.A na marginesie sama ganiam kolegów i koleżanki, które odpisują nawzajem krótkie wypowiedzi i przemyślenia na polski, które były na zadanie domowe, gdyż nigdy nie nauczą się same myśleć.
Coś nie wychodzi ci to nie zależenie na czytelnikach – „patrzących 18639wielbicieli książek 1083” :]
Cóż, za bardzo mnie lubią 😛 Ale ja się w ogóle nie reklamuje, chyba że znajde blog o tej samej tematyce to wtedy poinformuje, bo moze być bloger zainteresowany.Poza tym bloga prowadze 1,75 roku, czas też robi swoje :).A tak złośliwie to tym bardziej nie zrobi mi różnicy jeśli jedna osoba mniej przestanie odwiedzać i komentować bloga ;P.
Wiesz, nie chce mi się już z Tobą dyskutować. Nie chcesz próbować pisać sama, Twoja wola. To Ty będziesz kiedyś żałować, że tego nie zrobiłaś. Jaki jest sens przez półtora roku próbować pisać samemu a potem to zmieniać na kopiowanie? Ktoś próbował Cię bronić – że oprócz tego piszesz swoją opinię. Tak, ale jest ona krótsza od tego skopiowanego. Zwykłe lenistwo? Być może.Dobra rada starszej koleżanki: skoro już musisz kopiować, to próbuj chociaż swój styl podciągnąć do tego kopiowanego. Stałemu czytelnikowi od razu rzuca się w oczy skopiowany fragment, bo Twojej technice wiele brakuje (i nie mówię tego złośliwie, tak jest). Trochę to razi… Gdybyś pisała na porównywalnym poziomie, może bym tego kopiowania nie zauważyła.Z mojej strony koniec dyskusji, przecież nie zależy Ci na komentarzach.. Zwłaszcza moich, zawsze szczerych, czasem do bólu. Szkoda, że nie umiesz przyjąć krytyki, tylko wolisz brnąć w coś, co sensu nie ma żadnego. Pozdrawiam.
Każdą krytykę przyjmuje i analizuje. Dostosowuje się do niej, jeśli uznam, że jest naprawdę taka potrzeba i lepiej by mi to zrobiło. A ponieważ, nie szkodze sobie tym, że akurat w tym miejscu nie pisze całość od siebie, bo ogółem pisze sama i nie mam z tym zbytnio problemów. Żeby nie mówić o jakiś sukcesach… ale to już inna sprawa. I doskonale zdaje sobie z tego sprawę co robię, bo glupia nie jestem i rozum mam na właściwym miejscu. I szczerze mówiąć trochę irytuje mnie Twoje podejście do mnie. Bo to, że jesteś starsza i najprawdobodobniej bardziej wykształcona to nie daje Ci jeszcze pełnego prawa prawienia mi kazań co powinnam robić, zwłaszcza, że znasz mnie tylko po stylu pisania na blogach, a to jest setna część mnie…Z krytyką się zapoznałam, ale Ty dodatkowo krytykujesz mnie, że jej nie wzięłam bardziej do siebie i nie postępuje według Twoich wskazówek. Uważam dyskusję za zamkniętą i to ode mnie zależy jak będę pisać kolejne posty, a od Ciebie czy będziesz dalej chciała je czytać, choćby po to, by poznać moje refleksje.Pozdrawiam
Popraw chociaż swoją gramatykę i składnię. Nie sądzę, byś odnosiła sukcesy w dziedzinie pisania z taką składnią – chyba, że sukcesem jest dla Ciebie otrzymanie oceny dobrej bądź bardzo dobrej (jakimś cudem) z wypracowania. No, chyba że przez te parę lat tak wiele się zmieniło w języku polskim… Krytykę może i analizujesz, ale najczęściej kończysz słowami „Jestem uparta, zdania nie zmienię”. To taka moja refleksja z paru dyskusji, które już z Tobą na Twoich blogach przeprowadziłam.Może czasem używam zbyt mocnych słów, jednak nie uważam się za osobę, która zawsze ma rację. Lubię dyskusje, także te ostrzejsze i zawsze z niecierpliwością czekam na argumenty, które mogłyby mnie przekonać 😉 Jak widać jest to bardzo trudne 😉 Tak czy tak, mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego, co pisałam. I liczę, że jeszcze doczekam się Twoich własnych opisów książek, mimo wszystko… Pozdrawiam serdecznie i życzę więcej spokoju 😉
Zdziwi Cię to, że w konkursach z języka polskiego miałam I i II miejsca? I akurat jestem w trakcie przygotowań do olimpiady z polskiego, a gdybym się nie nadawała to pani by powiedziała, sorry, ale nie widzę, żebyś miała szanse. Nic tekiego nie usłyszałam, nawet mnie zachęcała. No, więc zrozumiesz, że wolę przejmować się uwagami polonistyki, która w tym kierunku jest najbardziej wykształcona. Choć nie ukrywam, że błędy językowe robie i to dosyć często. Ostatnio mam jakiś zanik, nawet podstawowych słów czasem nie potrafie odmienić. Pozdrawiam
Sukcesy w konkursach i olimpiadach z języka polskiego to nie to samo, co sukcesy w pisaniu, o które mi chodziło. To, o czym Ty piszesz, sama przerabiałam parę lat temu. I moja bardzo sroga polonistka na owe konkursy nie wysyłała tylko tych osób, które dobrze pisały. Tu liczy się też wiedza. Powodzenia w olimpiadzie.
W konkursach jeżyka polskiego głównie polega na pisaniu i albo ktoś umie pisać albo nie umie. A konkurs poprawnej polszczyzny to może teoria i wiedza?Powodzenie się przyda 🙂
Literówki się zdarzają ;)W takim razie ja nie wiem jak teraz wyglądają konkursy języka polskiego. Za moich czasów były to konkursy sprawdzające wiedzę – gramatykę, ortografię, składnię itp. Konkursy, w których się pisało opowiadania itp, zdarzały się, ale wtedy nie nazywano ich konkursem języka polskiego.
W jaki sposób można sprawdzić wiedzę np. ortografi, kiedy nie piszesz. Co, były pytania typu pisze się jaskułka czy jaskółka? Ortgografie, gramatykę itd. sprawdzę się właśnie poprzez pisanie. Owszem bywają pytania na teście,że masz wymienić (a to jest najgorsze, dla mnie) jakieś części mowy czy zdania, ale głównie trzeba pisać. Przekształcić, ułożyć, wymyślić i zapisać.
A język polski to właśnie też części zdania, mowy i inne… Sprawdzać można je w rózny sposób. Nie tylko poprzez pisanie.
Ale poprzez pisanie też można i na konkursach, na które idą sprawdzają właśnie pisanie ;D
Przepraszam, szwankuje klawiaturka, nie chodziło mi o jeżyka tylko języka ;D
Za twórczością Tolkiena nie przepadam ;/ więc nie mówię, że książkę przeczytam, bo tak nie będzie 😛 Dawno mnie tu nie było, ale niestety mam mało czasu na blogi 🙁 Zapraszam w wolnej chwili na mojego bloga, na nową notkę 🙂 Pozdrawiam :*:*
To jest moje pierwsze zetknięcie z twórczością Tolkiena i wybrałam akurat Władce Pierścieni, bo jest uważana za super powieść fantasy itp. Jest tak znana jak Harry Potter. Nie chciałam być gorsza i tej pozycji nie zaliczyć.Pozdrawiam
No cóż, ja książkę uważam za najlepszą książkę wszech czasów, z jej rozbudowanym i żywym światem, miłymi bohaterami i głębią; w porównaniu z Eragonem (do którego nic nie mam) czy wieloma innymi książkami naśladującymi Tolkiena, to najlepszy wybór. Bądź co bądź, to właśnie on stworzył podwaliny fantasy.
Dziękuje za Twoją opinię. 😉
Zawsze chciałam przeczytać którąś z książek, ale wolała bym zacząć od „Drużyny pierścienia”:P
Czemu drużyny pierścienia? Która to jest część i czemu nie chcesz zacząć odpierwszej części.
Drużyna Pierścienia – tak nazywa się pierwszy tom w tłumaczeniu Cezarego i Marii Frąc (btw: to moje ulubione tłumaczenie). Bractwo Pierścienia to o ile się nie mylę tłumaczenie Skibniewskiej, Wyprawa Pierścienia to jeszcze inne tłumaczenie.Książkożerca
Jaki ty doinformowany^^. Domyśliłam się, ale nie byłam pewna. Dzięki za informacje ;]
Po to tu jestem :]Co znaczy cytat w twoim nagłówku?Książkożerca
Jednak jest cos czego nie wiesz :P. Łaciny nie znasz? Otóż znaczy to: „Losy ksiąg zależą od ich przyjęcia przez czytelników”.
Władce Pierścieni czytałam jednym tchem, chociaż przyznam, że brakowało mi w niej bardziej rozbudowanego wątku miłosnegoPozdrawiam
Wątku miłosnego? Tu chyba nie ta bajka. Skoro taki wątek Cię interesuje polecam harlequiny, na pewno Tobie się spodobają.
Tak, wątku miłosnego i wcale nie chodziło mi o coś na miarę harlekinów, których raczej nie czytam. Wątki miłosne nie występują tylko w romansach. Zdaję sobie sprawę, że autorowi byłoby trudno w tak rozbudowanej fabule rozwinąć jeszcze wątek miłości Aragorna i Arweny. I nie jest to w sumie zarzutem wobec książki, bo świat, który stworzył Tolkien całkowicie pochłania czytelnika i sprawia, że zawsze chce się do niego wrócić i znów przeżyć przygody razem z bohaterami.
Cóż, mam odmienne zdanie co do książki.