Czy przyjrzeliście się dokładnie okładce reportażu Mariusza Szczygła Zrób sobie raj? Jeśli nie, to zróbcie to. Kiedy kilka lat temu, kiedy ta książka (pożyczona) leżała w domu, ponieważ czytała ją moja mama ją, wielokrotnie przyglądałam się temu zdjęciu przedstawiającym jakąś lalkę do złożenia. Takie lalkowe składanki fascynowały mnie od dziecka, dlatego nie potrafiłam odwrócić wzroku od tego zdjęcia. Dopiero za którymś razem zauważyłam, że tą lalką do poskładania tutaj jest Jezus cierniem ukoronowany. Widzicie, moja fascynacja tymi czarnymi częściami była tak silna, że nie pozwoliła mi zauważyć ich związku z napisem „Jesus Christ”. Dla mnie to były dwa odrębne elementy okładki. Po czasie też zauważam, że ten czarny plastik zapakowany jest w folię. Worek z rozczłonkowanym ciałem przywołuje specyficzne skojarzenia…
Po tych kilku latach przyszła kolej także na moją lekturę tejże książki. Teraz już wiem, że ta plastikowa składanka to Syn Boży – model do składania, dzieło Davida Cerny. Mówi się, że nie ocenia się książki po okładce, ale ta okładka wiele mówi o tym, co znajdziemy w książce i o samych Czechach. Po pierwsze kryje się w tej okładce podwójna ironia. Zestawienie modelu do składania Syna Bożego i tytułu Zrób sobie raj – to pierwsza z nich. Druga tkwi w uwypukleniu aspektu religijnego w książce o jednym z najbardziej ateistycznych krajów w Europie (na świecie?). Oczywiście sama forma prezentacji wiele mówi o samych Czechach, którzy nic sobie z tego nie robią. Dla nich nie ma rzeczy kontrowersyjnych, to co Polaków i inne ludzi innych narodowości uraziłoby, Czechom jest zupełnie obojętne albo potrafią zachować do takich rzeczy dystans.
O ile kwestia bezbożności Czechów była dla mnie na tyle ciekawa, że miałam świadomość istnienia tej „narodowej cechy”, to nie wiedziałam jednak, jak do tego doszło. Jakby nie było, to Czechom zawdzięczamy chrzest Polski. O tyle sprawa z pogrzebami mnie zaszokowała i najzwyczajniej w świecie zmartwiła. I to nie dlatego, że przywiązuję dużą wagę do ceremonii pogrzebowych, ale dlatego że od liceum z ekipą z klasy planowaliśmy otwarcie zakładu pogrzebowego. Uznaliśmy, że to najbardziej pewny interes, bo ludzie umierać będą zawsze, więc pochówek to usługa, która zawsze będzie potrzebna. Nie przeszło mi przez myśl, że ludzie mogą nie chcieć urządzać pogrzebu, tzn. wyłączam pojedyncze przypadki. Przeraziło mnie trochę, że unikanie ceremonii ostatniego pożegnania stało się w jakieś narodowej społeczności normą. To znaczy, że ludzkość jest zdolna wyprzeć ze swojej kultury jeden z najbardziej zrytualizowanych, niemal od początków swojego istnienia, obrzędów. Pewna oczywistość przestaje być oczywistością, tak jak „dziś jest człowiek jutro nie ma człowieka”… Nie chcę umierać w Czechach.
Na spotkaniu autorskim w czerwcu!! kupiłam i ciągle nic nie przeczytałam… tak więc hańba… u mnie z reportażami ciężko, ale kurczę tak ciekawie o tych Czechach opowiadał, że muszę się zebrać w garść i poczytać…
Na pewno po nią sięgnę 🙂
Bardzo ciekawe spostrzeżenie, dotyczące okładki. Ja sama bym chyba na to nie wpadła – koronę cierniową widać, ale że czarne elementy to tak naprawdę ludzkie części ciała, zapakowane w folię… Na pewno nie poświęciłabym okładce tyle czasu 🙂
Poza tym super pomysł na biznes z tym zakładem pogrzebowym 😀 Myślę, że w Polsce akurat nie masz co się martwić i faktycznie zawsze będzie zapotrzebowanie na tę usługę 😉
Nie każda okładka potrafi tak fascynować. 😉
Ta okładka jest fantastyczna. A książka czeka w kolejce. 🙂