Książkowe podsumowanie roku 2016

O ile nie cierpię Sylwestra i tej całej imprezowej otoczki, o tyle lubię koniec roku, bo to wiąże się z podsumowaniami i statystykami, które uwielbiam robić. Rok 2016 był dla mnie mocno literacki, głównie za sprawą studiowania dwóch kierunków na wydziale polonistyki. Przyznam się, że byłam przekonana, że pobiłam osobisty rekord, jeśli chodzi o ilość przeczytanych książek, ba! miałam nadzieję, że uda mi się dobić drugiej setki. Jednak jak co roku podczas numerowania książek doszło do błędu, wskutek którego w liczeniu przeskoczyłam o jedną dziesiątkę, dlatego przeczytałam tylko 180 książek, a nie 190 jak mi się wydawało, czyli powtarzam wynik z 2007 roku, który poprawiłam tylko raz w 2012 roku, przeczytawszy 186 książek. Zażywszy na okoliczności, które przyczyniły się do takiego wyniku, nie sądzę, że kiedyś uda mi się go poprawić, ale przecież nie o to w tym chodzi.

Spośród tych książek było 13 komiksów, 23 przeczytałam w formie ebooka. Jeśli chodzi o źródła papierowych książek to głównym były biblioteki, z których wypożyczyłam 75 książek, drugą grupę stanowiły egzemplarze recenzenckie (47). Własnych książek przeczytałam 29, w tym 19 na półce leżało dłużej niż rok. Ostatnim źródłem były pożyczki od znajomych, przeczyłam ich zaledwie 8 – jest to wynik, który zdecydowanie muszę poprawić, zważywszy na piętrzące się w szafie stosy pożyczonych książek.

Jeśli chodzi o moje literackie podróże, tradycyjnie dominowała u mnie literatura polska (128), za nią uplasowała się literatura angielska: Wielka Brytania (14) i USA (13). Kolejnymi popularnymi krajami były u mnie Francja (6) i Niemcy (5). Przeczytałam po dwie książki z RPA, Austrii i Kanady. Po jednej książce z Bułgarii, Gruzji, Rosji, Australii, Hiszpanii, Białorusi, Litwy, Włoch i Maroko. Podkreśliłam kraje, które literacko odwiedziłam po raz pierwszy, dzięki temu poznałam już 55 państw.

Najpopularniejszego autora w tym roku nie ma, bo tak się złożyło, że jest ich aż trzech: Filip Springer, Marcin Świetlicki i Witold Gombrowicz. Miał być ten pierwszy, ale już nie zdążyłam wziąć się za jego Miedziankę. 

Pora na ranking. Nie był to bardzo dobry rok, bo książki były przeciętne, ale kilka z nich mogę wyróżnić. Z tegorocznych książek najlepsze okazały się dwie:

 

Krivoklat był dla mnie prawdziwą ucztą literacką. To książka, którą nie tylko dobrze się czyta, ale która prowokuje do myślenia, do wgłębiania psychiki głównego bohatera, do analizy własnego stosunku do materialnej strony kultury. Z kolei Sceny kuchenne są nie tylko pięknie wydaną książką kucharską, ale też dzięki felietonom tworzą historię kulinarnych doświadczeń Marii Pakulnis i Janusza Mizery. Jest to dla mnie jedno z ważniejszych odkryć podczas poszukiwań materiałów do pracy magisterskiej.

Pozostałe warte uwagi książki wydane w 2016 roku:

Ze wszystkich książek przeczytanych w minionym roku chcę wyróżnić:

Do niechlubnej trójki tegorocznych rozczarowań należą:

Uzupełniają ją pozostałe tegoroczne lektury:

  • Szeol – Magdalena Markiewicz
  • Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku – Dorota Masłowska
  • A niech cię Tesla! – Jacek Świdziński
  • Śmierć przybywa do Pemberley – P.D. James
  • Król bólu i pasikonik – Jacek Dehnel
  • Morfina – Szczepan Twardoch

Moje literackie życie w 2016 roku:

i kulturalne (wyłączywszy filmowe):

Zdecydowanie więcej się działo u mnie pod względem wydarzeń filmowych, o czym przeczytacie na Przekładańcu filmowym. Z pewnością o wielu wydarzeniach zapomniałam, bo mam wrażenie, że tego było znacznie więcej.

Na tym mogę skończyć podsumowanie. Jeśli chodzi o plany na nowy rok, to w jego pierwszej połowie będą przeważać lektury związane z pracami magisterskimi, dlatego możecie się spodziewać przewagi tematów kulinarnych, zmysłowych, serialowych i intermedialnych. A co dalej? Zobaczymy. Możecie trzymać kciuki, bo będzie to na pewno przełomowy dla mnie rok w życiu naukowym i zawodowym.

6 thoughts on “Książkowe podsumowanie roku 2016

    1. No przynajmniej Ciebie rozbawiły, mnie nawet nie bawiły. Ja nie wiem, co to był za komiks. Okładka przypominała mi jelita i myślałam, że coś w tym kierunku pójdzie, a tu w ogóle SF – za którym nie przepadam i którego nie rozumiem. Nie wiem, za co tak wysokie oceny dostaje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *