Reżyseria: Steve Bendelack
Jaś Fasola (Rowan Atkinson) wygrywa pierwszą nagrodę na loterii, tj. tydzień na południu Francji i kamera cyfrowa. Termin przypada na festiwal filmowy. Można się domyślic, że ten wakacyjny tydzień nie będzie zwyczajny. Od pierwszego posiłku zaczynają się przygody, wywołane przez nieuwagę i głupotę.
Czysty przypadek sprawił, że owy film pojawił się na kompie. Oryginalna wersja nie była przeszkodą, a temat na czasie, bo wakacje. Ponadto trochę humoru zawsze się przyda. I tu tego nie zabrakło, bo śmiać się można z byle czego. A także stukać się w czoło patrząc i myśląc: „jaki idiota, ja bym zrobił to inaczej, mądrzej”. Innych może to irytować, może rodziców, których niemądre dzieci chcą go naśladować. Trzeba umieć się śmiać z takich idiotyzmów, bo po to ów film powstał. Żaden humor z najwyższych lotów. Faktycznie gorzej, jeśli Jasia Fasola przyjmie się jako autorytet, czego odradzam stanowczo. Choć przyznam się, że zawsze nie czułam nasycenia po odcinkach, dużo humoru, a odcinek za krótki. Tu długi film, a jednak tego humoru był nieproporcjonalny do długości, co sprawiało, że momentami się nudziłam.
Dla fanów Jasia Fasoli proszę bardzo, dla antyFasoli rzecz jasna.
Jasia Fasoli chyba mało kto nie zna, i wszyscy ci dzielą się na tych co go lubią i nie. Nie wiem do jakiej grupy ja mogla bym sie zaliczyć. Bardzo lubię czasem śmiać się z niego, z jego głupoty do oporu, jednak oglądając pewien odcinek po raz dwudziesty zaczyna mnie on drażnić i irytować. Myślę, sobie, co głupiego jeszcze potrafi zrobić w tym filmie „Wakacje Jasie Fasoli” i czy będę się miała z czego śmiać? Ale chyba odpowiedz jest oczywista, że tak. Może kiedyś mi się uda go obejrzeć =)
Byłam zmuszona do obejrzenia tego filmu, bo ja jak zwykle wybieram 'zbyt ambitne filmy’, a klasa woli na jakieś durne komedie chodzić… Poszłam, uśmiałam się w kilku momentach, ale nudziłam sie najbardziej. Strasznie mnie denerwowała mimika Fasoli…
Raczej słaby w porównaniu z poprzednim filmem („Nadciąga totalny kataklizm”). Nawet nie specjalnie zabawny, po prostu film dla zmęczonych tygodniem pracy – po dwóch piwach :)Pozdrawiam
tak faktycznie film w pewnych momentach się dłużył i nużył przy okazji. ja widziałam film w kinie i dobrze się bawiłam, ale już za drugim razem trochę zwątpiłam.zapraszam na najnowszą kinową notkę >> WALL.Epozdrawiamcmok :*
Zapraszam na recenzję filmu Zatoichi.monkey-power