Reżyseria: Chris Noonan
Beatrix Potter (Rene Zellweger) od dziecka uwialbia rysować leśne zwierzaczki. To one zasępują jej prawdziwych przyjaciół. Jest niezrozumiana przez rodziców, którzy nie dostrzegają zamiłowań i talentu córki. Ponadto mimo okazałych kandydatów na męża, Beatrix wciąż jest panną. Kiedy osiąga sukces w wydawnictwie, może sobie pozwolić na sprzeciwienie się matce.
Gdyby to nie byla biografia, film skrytykowałabym znacznie bardziej. A tak to nie mogę się przyczepić, że akcja potoczyła się tak szybko, bez rozwinięcia, czyli dosyć banalnie, jakby brakło pomysłów. Ale życie to życie, na jego urozmaicenie nie mamy zbytnio wpływu. Główna bohaterka irytowała mnie od samego początku. Jej mimika i sposób zachowania dawał wyraz swojej niedojrzałości i głupiotkowości i trochę naiwności. Czy taka była gra Rene Zellweger czy pani Potter w rzeczywistości taka była. Jako mała panienka była świetna i sympatyczna, a potem… dziwna. Ponadto ten naiwny jej wydawca, którego grał Ewan McGregor. Widać, że do siebie pasowali. Ale naprawdę ta para mnie żenowała, prawie jak w Roku spokojnego słońca. O ile tam można było wybaczyć, z racji roku powstania filmu i słabej jakości, o tyle tu to wypadło żałośnie. I w opisach określają go „przystojnym”. Ja tego nie widzę. Natomiast byłam zadowolona z prawnika, przyjaciela z dzieciństwa Beatrix, w sumie dobrze, że za niego wyszła, może potem wydoroślała. A on widział w niej nadzieję. Cóż, problem małżeństwa jest nie inny jak to w XIX wieku bywało, co po kilku filmach można zauważyć. Piękne otoczenia, które otaczały naszych bohaterów, są zaletą filmu. Aż się czuło zdrowe powietrze i szumny powiew wiatru z krainy jezior.
Film byłby naprawdę dobry, gdyby nie odtwórczyni głównej roli, która swoją grą mnie strasznie irytowała i nie tylko ona, bo rodzina wydawcy i jej rodzice też nie byli genialni. Film dobry, gra aktorska fatalna.
Mnie film bardzo się podobał, ze względu na swoją magiczność i bajkowość. No właśnie, czy Miss Poter rzeczywiście była taka jak przedstawiła ją Zellweger? Zawsze jest to wizja reżysera, ale myślę, że również sposób zachowania pewnej autentycznej postaci jest konsultowany. Absolutnie gra aktorów mnie nie irytowała i świetnie się podczas oglądania bawiłem (i wzruszałem). Pozdrawiam i zapraszam na http://filmowy.blog.onet.pl/
no ja nie wiem co myśleć. Chciałam kiedyś obejrzeć film i po to go ściągnęłam z necika, ale potem jakoś mi przeszła ochota. Jeszcze mówisz, że Rene była taka a nie inna i teraz to już w ogóle mnie zniechęciłaś 😛 no, ale może kiedyś uda mi się go obejrzeć :Dzapraszam do siebie na najnowszą notkę o piękności i nieudacznikach.filmy-wedlug-agniechy.blog.onet.plpozdrawiamcmok ;*