Reżyseria: Andrew Adamson
Rodzeństwo Pevensie ponownie zostaje wezwane do Narnii, w której minęło 1000 lat od ich zniknięcia. W tym czasie narnijczycy w postaci gadających zwierząt zostają tylko legendą. Prawda jest inna. Książę Kaspian (Ben Barnes) ma objąć Narnię, lecz kiedy ciotka (Alicia Borrachero) rodzi syna, plany te zostają pokrzyżowane. Edmund (Skandar Keynes), Piotr (William Moseley), Zuzanna(Anna Popplewell) i Łucja (Georgie Henley) mają pomóc w walce z wrogami i zdobyciu tronu.
Gdybym nie widziała pierwszej części nie poszłabym na to, bo książki są nudne, przynajmniej do czwartego tomu włącznie. Jednak żyjąc w przekonaniu, że film (w tym przypadku) jest znacznie lepszy od książki, chciałam w ciekawszy sposób poznać drugi tom. Może lepszy, faktycznie był. Ale właściwie to się zawiodłam. Niby zdawałam sobie z tego sprawę, że tu walczą ze złem, zresztą w pierwszej części było nie inaczej, ale tu to była sama walka. Miałam wrażenie, że to film akcji, a nie przygodowy. Stanowczo było tego za dużo. Ponadto początek jak pokazali, to nawet nie wiedziałam, że to już się dzieje, wciąż byłam z myślami, że to kolejna reklama. Trochę klimat potterowski. Zaskoczyła mnie postać księcia, który okazał się znacznie przystojniejszy niż sobie wyobrażałam ;). W ogóle miałam o nim taką opinię jak król Miraz, że jakiś nieporadny i nudziarz. Kolejnym atutem filmu była przepiękna scenografia wraz dobraną muzyką. I o czym nie muszę wspominać, król Aslan. Jeśli chodzi o pozostałych narnijczyków, to w sumie podobał mi się tylko borsuk i myszkietery. Karły i te małe staruszki wzbudzały raczej wstręt niż sympatię.
Ogólnie film nie wywołał żadnych emocji, poza napięciem, czy go zabije czy nie. Większości zajmowały walki, które mnie nie interesowały, więc się nudziłam, bo co to za walka jak z góry wiesz, że „nasi” wygrają, chyba, że „jak?”. Od początku patrzyłam na nie z politowaniem, bo wiadomo, że mężczyźni, zawsze muszą się o coś pobić. Nie jestem zachwycona, tu końcowy wynik jest porównywalny do książkowej wersji. W filmie lepsze efekty, w książce możesz nieinteresujące cię fragmenty (np. walki) ominąć.
______________________________________
tak myślałam, że nie za specjalny ten Kaspian.Niby zwiastuny zachęcają, ale ja jakoś nie przepadam za Narnią. Ostatnią widziałam ale tak średnio mi się podobała, więc z tą może być już tylko gorzej.gorąco zapraszam na nowy wpis o Inwazji.filmy-wedlug-agniechypozdrawiam :*
Faktycznie, zbyt dużo scen walki. Natomiast książę Kaspian szaleńczo przystojny. Jeżeli warto na ten film się wybrać, to właśnie z JEGO powodu. 🙂