Reżyseria: Adam Shankman, Waldemar Modestowicz
Skeeter Bronson (Adam Sandler) jest pracownikiem prestiżowego hotelu. Jego siostra (Courteney Cox) świeżo po rozwodzie idzie do pracy i prosi brata o opiekę nad jej dziećmi. Wieczorami kiedy ma z nimi się zajmować, aby ich jakoś zająć opowiada bajki na dobranoc, które jak się okazuje mogą się spełniać w rzeczywistości.
Na dobry bajkowy początek miesiąca, premiera z początku tego roku. Opowiadanie bajek są chyba najpopularniejszą czynnością zamykającą dzień małych pociech. Ale ile razy można słuchać czy opowiadać o czerwonym kapturku, kopciuszku i innych księżniczkach. Skeeter też miał ich dość i postanowił zafantazjować i powiem, że czasem udawało mu się, zrobić to zabawnie, wplątając to rzeczywistych bohaterów z filmu, nie wyłączając to Wyłupka, ich dziwnej świnki morskiej. Tak swoją drogą, świnka nieźle wytresowana, skoro dzwoni, kiedy chce iść spać… Mój kot zaraz też wpadł na ten pomysł, pacając grające dzwonki, kiedy ja zamiast już leżeć spać przytulona do jego kociego futerka oglądam film ;-). Ale mimo wszystko humoru w filmie było mi za mało, nie był taki jakiś na wysokim poziomie. Nie wiem czy dopasowany do poziomy dzieci, bo i tak powinno być, i dlatego mnie nie imponował czy w ogóle był taki sobie. Pomysł ciekawy i gra aktorska na poziomie. Myliła mi się siostra z nauczycielką, bo takie podobne. Należałoby zwrócić uwagę na polski dubbing, coraz rzadziej spotykany w polskich filmach fabularnych. Ekipa dubbingowa składała się z m. in. Piotra Adamczyka za Skeetera, którego odrazu poznałam, bo głos charakterystyczny, podobnie jak Krzysztofa Kowalewskiego, prócz tego głos podkładali Anna Dereszowska, Wiktoria Gąsiewska, Wojciech Paszkowski, Dorota Landowska, Marcin Przybylski i inni. Słyszałam, że polski dubbing ponoć coraz gorszy, ale tu tego nie zauważyłam, trochę dźwięk sterylny, ale to raczej zależne było od jakości nagranoa filmu.
Film jest średni, nawet na familijne kino nie za bardzo. Momentami, nawet dość często, przynudza.
Nie poszedłem na ten film głównie ze względu na aktora, Adama Sandlera. Nie lubię filmów z jego udziałem, bo w każdym z nich jego role są podobne. Sandler w każdym filmie posługuje się tą samą mimiką, co jest denerwujące. Uważam też, że polski dubbing jest wspaniały- jeden z najlepszych w świecie! Natomiast nie znoszę dubbingu w filmach fabularnych- to psuje odbiór gry aktorskiej, więc po cześci też odbiór filmu. Sorry, ale dubbing tylko dla bajek.
hohoho, cóż za kolorystyka ;d, oryginalna ;), filmu nie miałem zaszczytu obejrzeć ;D, a recenzje „kobiet” bedzie krytyczna ;D, pozdrawiam i zapraszam do mnie [fajowe-filmy]
hmm ja osobiście nie przepadam za Sandlerem. Podobał mi się tylko w filmie „50 pierwszych randek”. W innych nie potrafię go znieść. Ten film mam jednak zamiar obejrzeć, a to dlatego, że lubię takie filmy, a wręcz uwielbiam. Póki co jednak nadrabiam starsze filmy więc nowości poszły póki co w odstawkę :PZe względu na to, że nastał kwiecień u mnie na blogu bardzo radosny nastrój. Widzę zresztą, że u Ciebie także :D:D W tym miesiącu tematem będą komedie wszelkiego rodzaju. Póki co możesz przeczytać notkę o filmie „Miss Agent”.Pozdrawiam i ślę buziaki ;**filmy-wedlug-agniechy
witam, film już komentowałem to wypowiadac się nie będę, zapraszam na nową notkę [fajowe-filmy]
Bardzo chętnie przeczytam Twoją pracę z religii. Bardzo proszę o przesłanie jej na ten adres- junior200@interia.eu
u mnie na blogu małe zmiany. W związku ze zbyt dużą ilością recenzji komedii na blogu będą pojawiały się po dwie notki w poniedziałek i dwie w czwartek. Pod każdą z nich jest możliwość dodania komentarza. Już teraz zapraszam do skomentowania „Witaj w domu Panie Jenkins” oraz „Legalnej blondynki”.pozdrawiam ;***/filmy-wedlug-agniechy/