Reżyseria: Justin Chadwick
Kiedy do uszu rodziny Boleynów dochodzi wiadomość o rosnącej niechęci Henryka VII (Eric Bana) do swej żony Katarzyny Aragońskiej (Ana Torent), z powodu, że ta nie mogła mu dać syna, przyszłego władcę Angli, postanawiają wysłać swoje córki Marię (Scarlett Johansson) i Annę (Natalie Portman), by postarały się o względy króla a tymczasem rodzina podwyższyła swój status na dworze. Walka o względy króla, już nie jest na poziomie pomocy rodzinie, lecz rywalizacją między siostrami. Wygrywa Maria, która rodzi mu syna. Anna jednak się nie poddaje i po nieudanych zaślubinach z Henry Percym (Oliver Coleman), snuje plan jak zostać królową Anglii.
Niedawno skończyłam czytać książkę, która bardzo mi się podobała i tym samym nie mogłam się doczekać obejrzenia filmu, który miał bardzo zachęcający trailer. I powiem, że jak zobaczyłam ile ten film trwa, a ile stron zajmuje książka, to wiedziałam, że go skrócą. I skrócili go dość mocno, pozmieniali fabułę, szli na skróty strasznie. Ja rozumiem, że 700 stronnicowa książka na ekranie zajmowała by parę godzin, ale przyzwyczajeni jesteśmy, że dramaty historyczne trwają zwykle dłużej niż np. animacje czy komedie. I byłam bym w stanie oglądać te 3 godziny, byle by była całość. A skrócili właściwie cały wątek życia prywatnego Marii, nie wiadomo co się stało z jej pierwszym mężem, gdzie są jej dzieci, itd. Poronień Anny było znacznie więcej i walka o pozbycie się królowej trwała znacznie dłużej. No i względy u królowej to Maria miała bardzo dobre. Jestem rozczarowana. Czytałam gdzieś, że owa książka była dwa razy sfilmowana, nie mniej jednak na filmwebie jest tylko o jednym filmie. Jeśli ktoś wie o tym drugim filmie proszę pisać, bo może tam fabuła będzie bardziej w całości. Jednak mimo tego skrócenia, film jest bardzo dobrym filmem. Bardzo mocno wyraża u widza emocje. Jestem zachwycona doborem aktorskim, każda postać była tak piękna, prawie tak jak sobie wyobrażałam. Może poza królem, który był młodszy niż w mojej wyobraźni i królowa bardziej wyglądała na wiedźmę niż królową. Najbardziej mi się podobały długie i proste włosy córek Boleyn. Gra aktorska genialna. Każda postać wykreowana po prostu rewelacyjnie. Przy takiej obsadzie, aż żal, że nie mogli zekranizować całości. Piękna sceneria i muzyka.
Myślę, że w tym przypadku to oba dzieła są genialne i są niesamowicie ekspresyjne. Jednak chyba lepiej najpierw obejrzeć, a potem przeczytać, gdyż w odwrotnej sytuacji można na filmie się zawieść. Nie mniej jednak film z osobna jest rewelacją, aż dziwię się, dlaczego nie miał nominacji do oskara. Polecam!
Rzadko się zdarza, aby ktoś polecał najpierw film, a potem pierwowzór książkowy. No ale jeśli film na tym traci, to znaczy, ze chyba jednak się nie udał. Nie zamierzam się tu wypowiadać, bo po prostu nie „Kochanic króla”, ani nie czytałem, ani nie widziałem. Nie wiem dlaczego, ale jakoś denerwuje mnie Scarlett Jahansson, za to lubię Portman. Jak wpadnie mi w ręce, obejrzę.Pozdrawiam i zapraszam na http://filmowy.blog.onet.pl/
W ogóle to się rzadko zdarza, by polecać film a nie książkę, co też znam kilka takich przykładów. Natomiast film jest dobry, ale nie pełny, dobrze obejrzeć, bo szkoda, żeby uczucie rozczarowania spowodowane brakiem tego co było w książce , zmusiło do traty dobrego obrazu. A książka rozszerzy czy wyjaśni historię filmową.Pozdrawiam
Przyznam, że książki nie czytałam, aczkolwiek film bardzo mi się spodobał. Jak kiedyś stroniłam od filmów kostiumowych to po obejrzeniu Księżnej i Kochanic Króla polubiłam ten gatunek i tylko czekam na dalsze produkcje. Fajny masz pomysł na temat tego miesiąca. Też o tym myślałam, bo w sumie teraz nie trudno o filmy, które są ekranizacjami książek. Tylko, że musiałabym te książki najpierw przeczytać, a to już mały problem.
Nawet nie miałem pojęcia, że film oparto o książkę. W każdym razie film bardzo mi się podobał- dzisiaj umieściłem jego recenzję na moim blogu. Przepraszam, że ostatnio Cię nie odwiedzałem, ale nie miałem czasu. Zabieram się za nadrabianie zaległości! (Widzę, że masz nową szatę graficzną- szczerze, ładniejsza niż ta stara, bo ta zieleń trochę drażniła :P).Film zmusza do refleksji. Aktorsko jestem bardzo zadowolony, bo i Natalie Portman i Scarlett Johannson grały świetnie. Podobała mi się zwłaszcza rola tej drugiej, bo zamiast zemścić się na siostrze za knucia i spiski ciągle jej pomagała i wspierała, gdy Anna została żoną króla. Tylko wydaje mi się, że Henryk VIII był pokazany w filmie zbyt łagodnie…przecież to był chory człowiek! Wkurzał mnie strasznie ojciec sióstr Boleyn i moje stanowisko w tej sprawie zgadza się z opinią matki Anny i Marii. Bardzo ciekawy film. Pozdrowienia