Reżyseria: Thaddeus O’Sullivan
Akcja dzieje się w przedwojennym Londynie, gdzie Rickie (Paul Bettany) wraz z Madeleine (Olivia Williams) tworzą z pozoru udane małżeństwo. Tak naprawdę Rickie zakochany jest w swojej szwagierce. Dinah (Helena Bonham Carter) po zajściu w ciążę ucieka na prowincję, by nie zrujnować małżeństwa swojej siostry. Poród okazuje się być trudny dla dziecka, które szybko umiera, a Dinah nie chce znać już Rickiego. Wydawałoby się, że już po sprawie, gdy w ręce Madeleine nie wpada list od przyjaciółki Dinah, z którego poznaje prawdę, której od jakiegoś czasu się domyślała.
Lubię przed i powojenne klimaty, zwłaszcza kiedy tworzą tło dla skomplikowanej historii miłosnej, zazwyczaj melodramatycznej. Można by rzec, że Rozdarte serca są filmem o miłości, która rozdziera serca nie jednej i nie dwóch postaci, ale praktycznie wszystkich. Z pozoru wydawać się może, że to rozdarte serce ma Rickie, który musi wybrać, z którą sióstr kocha i pragnie być. Ale on jest tak naprawdę przyczyną złamanego serca pozostałych postaci, wraz z Dinah, która wg jej siostry doprowadziła do tego romansu. Złamane serce miała Madeleine, ale też ich syn, widząc płaczącą matkę i pakującego walizki ojca. W podobnej sytuacji była matka, która pragnęła uratować małżeństwo starszej córki i pogodzić siostry – na łożu śmierci to ostatnie jej się udało. Bardzo ponury film o niespełnionej miłości i śmierci, która dotyka nie tylko starszych ludzi, ale też dzieci i tych w młodym wieku i tych świeżo urodzonych.
Dawno nie krytykowałam aktorów. I trudno mi ocenić, czy ta irytacja, którą we mnie wywoływali wszyscy (siostry, Rickie, matka) ma być na plus czy minus. Czy o to chodziło, żeby widz nie poczuł sympatii do żadnego z bohaterów, jedynie żal i współczucie? Niesamowite wrażenie na mnie zrobiła jedna z ostatnich scen, kiedy Madeleine mówi o śmierci syna, o tym, że nie ma nic gorszego niż strata dziecka, tak jakby Dinah nie wiedziała co to jest. Nigdy jej się nie przyznała, że zna ten ból.
Ocena: 7/10