Reżyseria: Adrian Rudomin
Ruy de Mendoza (Christopher Lambert) wraca do swojego rodzinnego prowincjonalnego miasteczka by podjąć się pracy jako szeryf. Nie jest to łatwe, gdyż wówczas Hiszpania jest pod panowaniem Świętej Inkwizycji, która kryje swoje tajemnice utrudniając oskrycie prawdy w serii morderstw. Szeryf nie potrafi zrozumieć zjawiska znikających zwłoków i upartego milczenia wdów, próbuje za wszelką cenę odkryć prawdę.
Z historią o Świętej Inkwizycji w filmie zetknęłam się już przy Duchach Goi, gdzie zrobiło to na mnie oszałamiające wrażenie. Ten fragment historii zaczął mnie fascynować podobnie jak II wojna światowa. Oba te odcinki historii mają swoje miejsce bytu, charakterystyczne działania i atmosferę. A łączy ich prócz walki i brutalności – prześladowanie Żydów. Kolejne wydarzenia świadczące o tym jak naród żydowski był prześladowany przez całą niemal historię. Film pokazuje też, jak ukrycie pewnych faktów jest warte ponad życie. Za co ludzie byli w stanie oddać swoje i swoich bliskich życie – za wiarę, za zachowanie swojego narodu.
Dzień gniewu podobnie jak wspomniane już Duchy Goi zrobiły na mnie duże wrażenie, ale już nie tak oszałamiające, bo to historia, którą już poznałam. Kiedy było to dla mnie coś nowego, niewiadomego, było szokiem. Zdziwiona jestem tym, że w Polsce ten film doczekał się tylko wersji DVD, a nie kinowej, ponieważ uważam, że jest to bardzo dobre dzieło. Naprawdę znakomita gra aktorska nie tylko Lamberta, ale też Sucheta, Marsillach, Oroszlan i wielu innych. Bardzo przypadła mi do gustu postać Isabelli, która całkowicie wchłonęła w życie religijne, stała się niemal zakonnicą. Miała łagodne i niewinne rysy twarzy, ale była stanowcza. Czasami było mi aż żal Ruya, który nie mógł dostać tego czego chciał.
Polecam, bo jest to film godny obejrzenia, bardzo ciekawie przedstawiona historia, którą bardzo wzbogacają dobrze zagrane postacie i klimat pełen mroku, tajemniczości i surowości.
Ocena: 8,5/10
nie lubię tego głównego aktora i raczej nie obejrzę tego filmu.