Autor: Pierre La Mure
Jako, że się bardzo interesuję historią sztuki, bardzo lubię czytać i oglądać filmy o różnych artystach (najbardziej malarzach) i ich konkretnych dziełach. Niedawno zrecenzowałam Dziewczynę z perłą i dzięki tej recenzji pewna czytelniczka poleciła mi właśnie książkę o Mona Lisie. Jest to dzieło chyba najbardziej znane na świecie, nie ma osoby, która by o nim nie słyszała i nie widziała. I w sumie, za bardzo mi się nie śpieszyło, by tą książkę przeczytać, ale kiedy będąc w bliotece trafiłam na nią, nie zawahałam się. Jako przerywnik między ambitnymi książkami noblistów nadawała się bardzo dobrze.
Jak sam tytuł mówi, książka jest biografią Mony Lisy, począwszy od dziejów jej dziadków, aż do jej wspominania po śmierci przez męża. Niestety nie jest to książka tylko o Mona Lisie. Autor połowę książki, jak nie więcej poświęcił historii Florencji, Italii i Francji, co w sumie nie było aż tak ważne i wpływające na życie Lisy. Owszem o pewnych historycznych zdarzeniach można było mimochodem wspomnieć, ale nie całe rozdziały poświęcone polityce i życiu miłosnym króli i papieży. Te fragmenty były ciekawe, ale jeśli mam czytać książkę o konkretnej osobie to o konkretnej osobie i ewentualnie osobach blisko z nią związanymi. Mam wrażenie, że autor nie chciał napisać krótkiej książki, bo gdyby skupił się tylko na Mona Lisie, książka byłaby na pewno o połowę krótsza. Ponadto ostania część książki poświęcona już słynnemu portretowi skupia się na życiu Leonarda. Ja wiem, że wielu czytelników to zainteresuje i jest to może ciekawym „dodatkiem” do powieści. Ja będąc po lekturze grubego tomiska biografii Leonarda, te fragmenty były dla mnie powtórzeniem wiadomości. A jednak ocena w stosunku do Człowieka Renesansu się zmieniła i dość mocno. O ile po biografii, byłam nim zachwycona i w ogóle postanowiłam, że jeśli mi będzie kiedyś dane mieć syna, to na imię mu będzie właśnie Leonardo (dokładnie tak, z 'o’ na końcu, żaden Leonard mi nie będzie pasować). O tyle po tej książce jestem zdegustowana, że on był takim niedojrzałym i nieodpowiedzialnym człowiekiem. Jak widać ideałów nie ma i nie było. Poniekąd słyszałam gdzieś, że nie lubił malować (zazwyczaj tak jest, że ludzie nie cenią tego co mają), ale nie wiedziałam, że miał taki słomiany zapał, że był właściwie złodziejem. Czasami zastanawiałam się, czy La Mure nie żywił jakieś urazy do tego geniusza. Bo ewidentnie pisał o nim w negatywny sposób, a wszystkie pozytywy były strasznie oszczerbiane. Choćby z tą „Ostatnią Wieczerzą”, która wg La Mure nie jest już dziełem Leonarda, bo jego dzieło całkowicie się rozsypało, ale restauratorów. Biorąc pod uwagę jeszcze drobny komentarz narratora, że przy jej malowaniu nie starał się zbytnio, to zaraz nasuwa mi się teoria Kodu da Vinci, która w tym momencie staje się całkowicie sprzeczna.
Jeśli chodzi o życie Lisy, to w sumie nie wiedziałam czego się spodziewać, więc też nie jestem ani rozczarowana ani zaskoczona. Była pewno ciekawą postacią i tu znów nawiąże do wspomnianej już Dziewczyny z perłą , że podobnie jak owa dziewczyna, Lisa była bliską osobą dla malarza, duchowo bliską.
Jednak całą książką nie jestem zachwycona, ponieważ autor nie skupił się na tym czym miał i wyszedł dużo poza temat.
Ocena: 4/6
Książka ta czeka na mnie już od dawna na półce, ale jakoś niespecjalnie mnie ciągnie, a teraz to jeszcze mniej 😉
Jestem właśnie w trakcie czytania tej książki…i jestem zachwycona! Dlatego dziwi mnie tak słaba ocena, najwidoczniej wynika z naszej różnicy wiedzy na ten temat, tzn, moja jest skromna:) Ja uważam tę książkę jako luźną możliwością życia Lisy, opartą w dużej mierze na domysłach, aczkolwiek pięknie przedstawioną. Fascynuje mnie to że czytam o ludziach i budynkach które znam ze szkoły al w innym świetle, nie sztywnym i historycznym, nagle ożyły w mojej wyobraźni. Co do bogatego tła historycznego na początku mi tez przeszkadzało, ale jest tak ciekawie opisane że z przyjemnością czytałam i nie zgodzę się że nie miało wpływ na życie Lisy bo miało spory. Ja daję 10/10