Reżyseria: Karan Johar
Przed swoim ślubem, Maya (Rani Mukherjee) spotyka obcego mężczyznę (Shah Rukh Khan), któremu zadaje pytanie o szczęśliwych związkach, po czym wychodzi za Rishiego (Abishek Bachchan), którego nigdy nie jest w stanie pokochać. Dew oddala się o swojej żony Radhy (Preity Zinta), robiącej karierę dziennikarki i wychowuje syna. Jest nieszczęśliwy nie tylko w związku, ale z powodu wypadku nie może dalej grywać w piłkę nożną. Po czterech latach Dew i Maya spotykają się i wzajemnie siebie wspierają w nieudanych związkach. Jednak ich przyjaźń przerasta w miłość, która odmieni całkowicie losy dwóch rodzin.
Kolejny film reżysera Karana Johara, który zasłynął filmem Czasem słońce, czasem deszcz. I tu spotykamy podobną historię, o zakazanej miłości, spotykamy tych samych aktorów. Najbardziej zadziwia mnie Amitabh Bachchan, którego poznałam w roli surowego ojca, a tu również ojca, ale dobrotliwego i przede wszystkim kobieciarza. Co raz bardziej drażni mnie Shah Rukh Khan, który kojarzy mi się (proszę wybaczyć za to porównanie) z Rowanem Atkinsonem i jego rolą jako Jasia Fasolę. Podobna mimika i gesty sprawiają, że od kilku seansów z tym aktorem zastanawiałam się kogo on mi przypomina.
Historia znowu płaczliwa dla bohaterów, nie widzów. Muzyka piękna, choć coraz mnie kojarząca się z Indiami. Przynajmniej ja mam takie odczucia. Bardzo podobały mi się sceny z Dew i Mayą, kiedy śpiewali, a stroje wszystkich w jednej tonacji kolorystycznej. Film nienajgorszy, choć przewidywalny i długi.
Ocena: 6/10
„Czasem słońce czasem deszcz” widziałam, i wolałabym więcej razy nie wracać do Bollywood… To kino nie dla mnie, niestety.Pozdrawiam,[szczere-recenzje]