Reżyseria: Darrell Rooney
Nastały czasy panowania Simby. Druga część skupia się jednak na córce Simby i Nali – Kiary. Ona jest szansą pogodzenia dwóch zwaśnionych ze sobą plemion, szczególnie kiedy poznaje Rafikiego. Ich rodzice muszą przekonać się, że nie należy karać istot, tylko dlatego, że ich przodkowie zawinili sobie nawzajem.
Bajki Disneya z pełnym graficznym rozmachem nie tylko uczą dzieci (choć Król Lew raczej nie jest tego przykładem, gdyż nakłania do łamania nakazów od rodziców), ale przypominają dorosłym o niesłuszności pewnych sporów, ścisłym trzymaniu się zasad, które stworzyli przodkowie. A przede wszystkim jest to bajka o przebaczeniu. Miłośc Kiary i Rafikiego to nic innego jak animowana wersja Romeo i Julii, których miłość połączyła dwa zwaśnione ze sobą rody. Kolejnym atutem disneyowskich produkcji jest muzyka. Przy tym powiem, że jeśli chodzi o piosenki, to w „jedynce” zdecydowanie bardziej mi się podobały. Druga część bardziej przypadła mi do gustu pod kątem fabuły. Przyznam się, że upiornie nudzą mnie i irytują bajki na schemacie zaginięcia głównej postaci i przez cały film albo pokazują jej poszukiwania albo podróże bohatera, co prawda pełne perypetii, do domu. Podobny schemat był w I części, w II tego nie ma, a przynajmniej nie jest to główną fabułą filmu.
Przy tym filmie zwątpiłam, czy faktycznie disneyowskie produkcje służą moralizatorskim podejściem do dzieci. W związku z tym polecam Króla Lwa starszym dzieciom.
Ocena: 6/10
Mnie wręcz przeciwnie, bardziej podobała się pierwsza część, może dlatego, że była nieodłączną częścią mojego dzieciństwa i potrafiłam ją oglądać codziennie i to kilka razy pod rząd. I jakby nie spojrzeć, pierwsza część bodajże też ma odwołania do dzieł Szekspira, tyle, że do Makbeta o ile się nie mylę.Muzyka to chyba największy plus tej bajki. Zwłaszcza „Jeden z nas” należy do moich największych faworytów.Mam pytanie. Czy mogłabym dodać twojego bloga do linków i czy nie sprawiłoby ci problemu informowanie mnie o nowych recenzjach?Byłabym bardzo ale to bardzo wdzięczna.Pozdrawiambideo.blog.onet.pl
Dzięki za obszerny komentarz. Zgodzę się, że muzyka jest atutem tej animacji.Nie mam nic przeciwko, jeśli chodzi o dodanie mnie do linków. Jeśli chodzi o informowanie, to nie informuję, bo większość recenzji publikuje mi się automatycznie, i czasem nawet mnie nie ma przez dłuższy czas przy kompie, ani na blogu, więc nawet zawsze lokalizuje kiedy pojawi się na blogu kolejna recenzja. Polecam skorzystanie z subskrypcji – opcji przeglądarki, która zapamiętuje ulubione blogi i wyświetla najnowsze ich posty.Pozdrawiam
„Miłośc Kiary i Rafikiego […]” WTF?! :O
„Druga część skupia się jednak na córce Simby i Nali – Kiarze” – brzmiałoby lepiej.
Kiara poznała Kovu… to tyle o błędach.
Sama recenzja napisana jest dość płytko i odbieram wrażenie, że „na odwal”. Nie podałaś też scenarzystę. Powinnaś też podać aktorów, którzy podkładali głosy ważniejszym postacią. No, zapomniałabym – autora muzyki.
Nie poruszyłaś ważnych tematów:
Animacja jest poprostu żałosna. W porównaniu z częścią pierwszą, oczywiście. Fryzura Simby czy Nala – na to nie da się patrzeć.
Kolorystyka nie jest lepsza. Bardzo utrudnia oglądanie i strasznie razi w oczy.
Postacie. Simba zachowuje się jak psychopata. Kiara to próżna dziewucha, króra jest najgłupszą postacią Disney’a. Ufa bardziej wyrzutkowi poznanego dzień wcześniej niż ojcu, który troszczy się o nią przez całe życie. Kovu to jakiś… nia mam słów… na którego wpłynięcie jest bardzo proste i który szybko zmienia zdanie. Zira jest chyba jedyną dobrą postacią. Jej szaleńcza miłość do Skazy, chęć zemsty i nienawiść lwioziemców są wręcz psychopatyczne. Przypomina trochę Bellatrix z Harry’ego Pottera.
No i sama fabuła. Fakt, że Kovu i Kiara żyją niszczy cały morał. Ale chodzi o to, że nie tylko rodzice powinni słuchać dzieci ale na odwrót też. – przynajmniej o to chodziło w Julce i Romku. Dorośli muszą sobie przypomnieć, jak to jest być dziećmi, a dzieci muszą nauczyć się odpowiedzialności.
Możliwe jest, iż moja antypatia do Kiary spowodowana jest tym, że nie lubię Julii. No cóż… obie są tak samo bezmyślne.
Ogólnie… pierwsza część była fajną i przygodową historią, a dwójka… to głównie kolejny Disney’owy trzydniowy romans.
Mie się nie podobało. Ani film, ani recenzja. Muszę jednak przyznać, że oglądałam go dziesiątki razy. To po prusty przywiązanie do Króla Lwa.
P.S. Piszę na telefonie, więc nielogiczne zdania i błędy mogą się pojawić.