Mroczne cienie

  Reżyseria: Tim Burton

W 1752 roku rodzina Collinsonów wraz z synkiem Barnabasem wsiada na pokład statku, który płynie do Ameryki. Mają nadzieję, że tam rozpoczną życie na nowo i fatum, które krąży nad nimi po prostu zniknie. Mija 20 lat. Dorosły już Barnabas (Johnny Depp) ma wszystko, czego mógłby zapragnąć. Jest bogaty i potężny. Jedyną jego wadą jest słabość do kobiet. Wszystko jednak zmienia się, kiedy bohater łamie serce pięknej Angelique Brouchard (Eva Green), która z nienawiści zamienia go w wampira, a potem zabija. Mijają lata. Po niespełna dwóch stuleciach Barnabas znów powraca na ziemię i wtedy dopiero zaczyna na nowo poznawać świat, który wygląda zupełnie inaczej niż za czasów jego młodości. (filmweb)

Tim Burton jest znany z widowiskowych produkcji m.in. Alicja w Krainie Czarów, które wyróżniają się na tle inny filmów fantasy. Są piękne i pomysłowe. Główną rolę gra Johny Deep, który jest naprawdę dobrym aktorem i jego kunszt doceniłam właśnie po Mrocznych Cieniac. Nigdy nie byłam jego fanką. Aktor, którego nigdy nie wiedziałam poza filmowym planem, na którym gra przeróżne, fantastyczne postacie. W każdy filmie jest inny i zupełnie inaczej wygląda jako Jack Sparrow, Szalony Kapelusznik czy Barnabas.

W Mrocznych cieniach mamy mieszankę gatunków fantasy, horror i komedia, czasu: XVIII i XX wiek i postaci od całkiem nawiedzonych, fantastycznych po biedną arystokrację i współczesną młodzież. Film przeraża (efekty specjalne i udźwiękowienie), zachwyca (scenografia) i bawi (muzyka). Jestem pod wrażeniem, że twórcom udało się zgrabnie połączyć gatunki nie umniejszając żadnego z nich oraz pomimo znanego motywu pojawienia się w innym czasie (np. Goście, goście) akcja fabuła nie nuży widzów, a wręcz zapewnia im dodatkowej rozrywki. Fakt, może nie nazwałabym Mrocznych cieni komedią, bo nie płakałam ze śmiechu, ale parknięcia śmiechem zwykle nie były wymuszone.  

Zdaję sobie z tego sprawę, że w telewizyjnym wymiarze moje wrażenia nie byłyby aż tak pozytywne, wiele treści nie dotarło by do mnie tak dosadnie jak w kinie. Dlatego cieszę się, że film Burtona obejrzałam w kinie, a nie czekałam aż się pojawi na HBO czy Canal+. Mroczne cienie nie są wybitnym dziełem, ale produkcją, którą warto zobaczyć dla czystej rozrywki.

Ocena: 7/10

1 thought on “Mroczne cienie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *