Reżyseria: Jacek Bromski
Akcja filmu toczy się w pałacu w Przegorzałach, gdzie po terapii grupowej prowadzonej metodą Hellingera, jedna z jej uczestniczek znajduje martwego Henryka Telaka, który był tematem poprzednich zajęć. Na miejscu zbrodni pojawia się komisarz Smolar oraz prokurator Agata Szacka. Okazuje się, że oboje mają jakąś wspólną przeszłość. (filmweb)
Od samej zapowiedzi chciałam obejrzeć Uwikłanie, wcześniej jednak wolałabym przeczytać książkę będącą pierwowzorem. Kiedy w telewizji pojawił się film było wiadomo, że książki przed seansem nie poznam. Po przeczytaniu informacji, jak to wspaniali twórcy Bromski i Machulski zmienili początek, kolejność wątków, miejsce akcji, płeć głównego bohatera oraz zakończenie stwierdzam, że spokojnie powieść Miłoszewskiego mogę przeczytać po filmie, bo jak wynika ze zmian będzie to zupełnie inna historia. Ale przejdźmy do rzeczy, czyli do samego filmu. Uwikłanie to jeden z nielicznych filmów, który przekonuje, że polska kinematografia nie zeszła całkiem na psy i zdarzają się udane produkcje. Na pozytywny odbiór filmu w moim przypadku wpłynęła śmietankowa obsada literacka, która jest dobrze znana każdemu wiernemu fanowi medycznego serialu Na dobre i na złe (Ostaszewska, Bukowski, Adamczyk, Pieczyński, Buczkowska). Poza wspomnianymi występują Woronowicz (Popiełuszko, Święty interes), Stenka (Lejdis, Katyń) [którą tak swoją drogą widzę jako następczyni Romantowskiej], Łukaszewicz (Mistyfikacja), Globisz (Zakochany anioł), Seweryn (Kto nigdy nie żył…) i wielu innych znanych i dobrych aktorów. Wiadomo jednak, że sama dobra obsada nie wystarcza, bo nie uratuje ona filmowego gniotu. Dlatego Uwikłanie jest filmem o ciekawej kryminalnej fabule, gdzie bywają sceny mocnego napięcia, jak np. ta z prokurator Szacką, kiedy sama w domu nasłuchuje dźwięków. Co mi się jeszcze podobało, to przejrzystość. Nie znam książki, więc nie mogę całkowicie stwierdzić, że zmiana kolejności wątków była bardzo dobrym posunięciem. Wiele polskich thrillerów i kryminałów ma to do siebie, że fabuła jest tak zagmatwana, że nie wiem o co chodzi. Tu tego problemu nie miałam. Kolejnym pozytywnym elementem produkcji jest umiejscowienie w Krakowie. I nie był to kolorowy Kraków, romantyczny jak np. w Nie kłam kochanie. Obraz przyciemniony, szarawy sprzyjał klimatowi retro i od samego początku mógł nasunąć uwagę, że sprawa morderstwa będzie miała coś wspólnego z przeszłością. Nie uważam jednak, aby sceny retrospekcji wznosiły coś kluczowego do filmu.
Na koniec mogę powiedzieć, że film polecam zrezygnowanym kinomanom, którzy przestali wierzyć, że polskie filmy mogą być dobre (nie, Uwikłanie nie jest arcydziełem, jest po prostu dobrym filmem).
Ocena: 7,5/10